Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 38 (11/2008)

Bookmark and Share

LWÓW: PORTRETUJEMY MIESZKAŃCÓW

Piotr Skrzypczak (2008-12-10)

Strona 1
Więcej fotek w galerii
Sobota we Lwowie. Rynek. Zbiera się na deszcz. Pod ratuszem przebiega młoda para. Nieliczni turyści robią sobie zdjęcia pod pomnikiem Neptuna.

Ekipa Homo Faber rozstawia sprzęt niezbędny do akcji „Portret Mieszkańców”. Tym razem jest go niewiele. Duże kartony z napisami po polsku i ukraińsku: „We Lwowie ...”, „W Lublinie ...”, „Ja ...” Jest jeszcze aparat, sznurek, foliowe koszulki, drewniane klamerki do bielizny. Plan jest prosty: ma powstać portret lwowian.
Aby ośmielić mieszkańców, organizatorki pierwsze zdjęcia robią sobie nawzajem. Paulina na swojej kartce pisze: „We Lwowie podoba mi się wszystko”, Kinga: „Jestem pierwszy raz”, Ola: „Uwielbiam tu być”. Potem truchtem do drukarni. Po kilkunastu minutach pierwsze zdjęcia wiszą na rynku. I zaczyna się ruch. - Niespodziewanie łatwo było namówić ludzi do fotografowania się. Nasze polskie doświadczenia są zupełnie inne - mówi Anna Dąbrowska z Homo Faber.
Pani Winiarska przy swoim portrecie.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii
W ciągu trzech godzin na sznurku pojawia się prawie sto fotografii. Głównie widać twarze uśmiechniętych Ukraińców. Ale pojawiają się także Estończycy, Polacy i Rosjanie. Pani Winiarska, kiedy zobaczyła swoje zdjęcie, pobiegła po koleżanki. Potem z dumą pozowała do kolejnych fotografii. Na mokrych od deszczu zdjęciach można przeczytać różne wyznania, od „Kocham Lublin” po „Nienawidzę Moskali”. Są też mniej polityczne: Roman „Ja żyję w Unii Europejskiej”, Walentyna z Rosji: „We Lwowie żyję. Lwów jest wspaniałym miastem. Czystym i zielonym”, Elżbieta z Polski „Lwów – moje miasto. Kocham Polskę”, Sasza z Julią: „Kocham Lwów. Kocham Julię. Kocham siebie.”, Igor: „W Lublinie – nigdy nie byłem.”
Ola Gulińska, która zawsze szybko nawiązuje kontakty, chwali się: Przyszło wielu lwowskich artystów, którzy chcieli z nami współpracować. Mam całą kieszeń kartek z adresami.
Pozujący mieszkańcy zostawiali także swoje adresy e-mailowe i pocztowe. Zdjęcia opracujemy i wyślemy, podamy też adres strony internetowej, na której zamieścimy całą wystawę – mówi Ola.
Akcja ma być powtórzona niedługo na lubelskim rynku. - Boję się, że w Lublinie nie pójdzie tak łatwo. Tu ludzie nawzajem się przywoływali. Starsi namawiali nas, żeby współpracować z młodymi ze Lwowa. Podchodzili do akcji entuzjastycznie – opowiada Paulina Siembida.

Wydarzenie było odpowiedzą Stowarzyszenia Homo Faber na zaproszenie lubelskiego Ośrodka Animacji Kultury do udziału w projekcie „L2”.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy