Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 28 (1/2008)

Bookmark and Share

ODTRUTKA

Anna Dąbrowska (2008-04-07)

Zofia Patyra-Szemro, ur. 1920, Kamionka koło Chełma.
Jankiel taki przystojny Żyd, Nojech był najstarszy i Ruchcia, my ją nazywali Ruchcia, ale ona po żydowsku nazywała się Rajchela. I tak żeśmy żyli, gdy mama się dowiedziała , że gadają „O Patyrowa Żydów trzyma.” A tu jeden taki był, och niedobry człowiek.
Byli u nas do wyzwolenia. Od nas pojechali do Chełma, w Chełmie sobie kupili jakiś domek. Po schodach się wchodziło, wysoko tak mieszkali. Ale długo tam nie byli. Czuli się tam niebezpiecznie. I wyjechali do Izraela.


Danuta Mikulska-Renk, ur. 1929, Biłgoraj.
Żydzi się bali zostawać tam, gdzie nie było Żydów w małych miasteczkach. I słusznie. Bo zginął jeden Żyd już po wojnie. Przeżył w lasach. Został zamordowany idąc do Tarnogrodu, po wojnie ileś tam miesięcy.

Leonarda Kazanecka, ur. 1909, Kock.
Syn piekarza [jeden z trójki ratowanych Żydów] przyszedł do mnie i mówi: „Szymańczyk kupił ode mnie garnitur, ale nie zapłacił. Tylko tak dane mu było do przechowania. Pójdziemy w nocy, przyniesiemy i pani mężowi damy”. A ja mówię: „Niech Bóg broni, żebyście tam szli. Mi nie trzeba ubrania i wam nie trzeba”. Powiedziałam, żeby wcale tam nie chodzili, bo tam jest partyzantka i ich zabiją.
[…]
A ci wszyscy ludzie to się cieszyli, że Żydów nie ma, bo oni w ich mieszkaniach mieszkali. Mieli gdzie mieszkać ci wszyscy biedni ludzie.

Zobacz także

Jan Tomasz Gross (Aktualności)


Jan Maciejewski, ur. 1949, Kraśnik.
Drugi raz nikt by się nie podjął tego, jakby coś przyszło. Później są przykrości. Duże ryzyko. Dzisiaj słucham w telewizji któryś z kombatantów opowiada, jak przeżywał, jak niósł dwie ulotki, ile miał strachu. Pełne portki strachu. Niósł dwie ulotki w stanie wojennym za co najwyżej mógłby być internowany w dobre miejsce. Wtedy myślę, człowieku, a jak byś był w takiej sytuacji przez dwa lata, jak byś dzisiaj wyglądał? Co ty byś robił?

Weronika Choma, ur. 1918, Łęczna.
Oni po wojnie wrócili do swojego domu w Łęcznej. Tam znajomości i swój dom mieli. Ale potem tam nie można było mieszkać. Mieszkali trochę, ale bali się... takich napadów... jeszcze było tak że...

Wyniosłam ze szkoły kilka obrazków z drugiej wojny, właściwie kilka słów uwikłanych w inne - biedna ojczyzna zbrodniczo napadnięta przez Hitlera, bohaterscy obrońcy Westerplatte i poczty gdańskiej, ułani na czołgi, ludziom brakuje jedzenia, 17 września ciosem w plecy, pociągi z ludźmi, piękni chłopcy z lasu, dywersanckie akcje partyzantów, harcerze wysadzają transporty z bronią, Warszawa, gestapo, głód, inteligencja zagrożona, powstanie warszawskie, kolumny ludzi z tobołami... Były też okolicznościowe piosenki, sale gimnastyczne przybrane w narodowe barwy, my w ciasnych, niewygodnych strojach galowych, sztandar, łzy, i tylko tylne rzędy przepisujące prace domowe i naśmiewające się z przeraźliwego fałszowania występujących nieszczęśników psuły obraz idealnej uczty patriotycznej. I tak co roku, czasem częściej. AK? Powstańcy? Partyzanci? Ludność cywilna? Dobrzy, mili, uczciwi ludzie, którym bezprawnie zaatakowano ojczyznę, ofiarni w jej obronie, gotowi do poświęceń. Te koszmarnie laurkowe, cukierkowe obrazki rozbijały się jeden za drugim podczas podróży „Śladami Singera” i rok później, jak jeździliśmy na rowerach, i teraz gdy szukamy Sprawiedliwych. Obraz Polski i Polaków lat 1939-45 nie jest jednorodny, i zdecydowanie nie jest pomnikowy. Polacy nie są innymi ludźmi niż reszta narodów, nie mają też czystszych sumień a fakt, że właśnie tu rozegrała się tragedia Holocaustu nie usprawiedliwia ani karuzeli pod murem getta w Warszawie, ani wydawania sąsiadów za ukrywanie przez nich Żydów.
Książka Strach jest lekcją innego patriotyzmu, tego, który każe opuścić głowy i przyznać się uczciwe do winy. Bo patriotyzm to nie jest wieszanie flagi dwa razy do roku, ani chodzenie do kościoła na msze za ojczyznę, patriotyzmem nie są bijatyki na stadionach piłkarskich w Europie, ani bojkot Unii Europejskiej. Żydzi, których mordowano w obozach zagłady, Żydzi, których ukrywano, których domy przejmowano a synagogi zamieniano na komendy MO i kluby kolejarza, Żydzi, których po wojnie nie chciało się już widzieć w Polsce, byli obywatelami pol-skimi.
Z książką profesora Grossa można dyskutować, dyskutować z interpretacją. Ostatecznie. Ale nie z treścią.
Strach nie jest lekturą łatwą, miłą i przyjemną. Zdecydowanie jednak warto ją przeżyć. Właśnie tak.

Cytowani są uhonorowani medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” oraz potom-kami ludzi, którzy pomagali Żydom czasie wojny.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy