Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 31 (4/2008)

Bookmark and Share

BEZ AMBASADORA

Piotr Skrzypczak (2008-04-22)

Strona 1
Więcej fotek w galerii
Chińskie żarcie
Fot. Jakub Budzyński
Więcej fotek w galerii
Zrobiliśmy troche zamieszania. Kiedy dowiedzieliśmy się, że na dwóch lubelskich uczelniach, na konferencjach naukowych ma się pojawić chiński ambasador, najpierw mocno się zdziwiliśmy, a chwilę później postanowiliśmy zadziałać. Zabolała nas zwłaszcza forma, w jakiej na zaproszeniach przedstawiano przedstawiciela reżimu; pisano "Konferencję zaszczyci swoją obecnością ambasador ChRL..."

Poniżej garść informacji co nas do tego skłoniło, jak przebiegło całe wydarzenie, jak się zakończyło - czyli praktyka działania organizacji pozarządowej.

Wiedza
O łamaniu praw człowieka w Tybecie wiemy od zawsze. O łamaniu praw człowieka przez Chińską Republikę Ludową także. Nie ma spotkania, zajęć, warsztatów, podczas których nie pada skrót ChRL jako synonim, ikona państwa gwałcącego podstawowe wolności swoich obywateli. 
Oburzaliśmy się, kiedy kilka lat temu MKOl ogłosił, że olimpiada w 2008 r. odbędzie się w Chinach. Dla nas ta tematyka nie jest ani nowa, ani obca.

Działania
Jako organizacja pozarządowa, która została powołana przez ludzi mocno związanych z działalnością na rzecz praw człowieka nie mogliśmy postąpić inaczej niż wyrażając nasz zdecydowany sprzeciw wobec pomysłu zaproszenia do Lublina ambasadora ChRL. Postanowiliśmy zrobić dwie rzeczy.
Przed konferencjami na KUL i UMCS powiedzieć głośno, że nam się nie podoba i dać możliwość innym, podzielającym ten pogląd na wyrażenie swojego zdania. Pomógł nam w tym internet i szybko przygotowana petycja. W ciągu dwudziestu paru godzin swoje podpisy złożyło 619 osób.
Poza tym wspólnie z Zakładem Praw Człowieka zaprosiliśmy zainteresowane problematyką łamania praw człowieka przez ChRL osoby na cykl seminariów, by z punktu widzenia nauki poznać problem.
Drugą aktywnością było zaplanowanie ewentualnych działań mających się odbyć w przestrzeni miejskiej, gdyby ambasador jednak miał przyjechać do Lublina. W tym celu spotkaliśmy się m.in. z jednym z największych specjalistów w tej tematyce - Adamem Koziełem z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. 

Dialog
Ponieważ bardzo cenimy sobie dialog, rozmowę, spotkanie, nie mogliśmy nie spotkać się z organizatorami konferencji (ostatecznie spotkaliśmy się jedynie ze studentami i studentkami z UMCS, gdyż KUL bardzo szybko z pomysłu zaproszenia ambasadora się wycofał). Wzięli w nim udział, z jednej strony organizatorzy konferencji "Made in China" oraz dr Agnieszka Rybczyńska z Zakładu Praw Człowieka, i ja piszący ten tekst, jako przedstawiciel Stowarzyszenia Homo Faber. Każda ze stron przedstawiła swój punkt widzenia. Odbyła się dyskusja (bardzo dobra, merytoryczna). Na koniec zostawiliśmy organizatorów, by mogli bez pośpiechu i nacisków podjąć decyzję. I to był kluczowy moment całego zamieszania. Wieczorem otrzymałem wiadomość, że organizatorzy konferencji wycofają się z pomysłu zaproszenia ambasadora. Co więcej umówiliśmy się z organizatorami, że w takim razie chętnie pomożemy im w tym, żeby konferencja była jak najciekawsza i obiektywnie przedstawiała problemy (np. mówiąc o rozwoju gospodarczym, mówiono o kosztach, jakie ponosi za to społeczeństwo, o niewolniczej pracy, itp).
Pisząc o dialogu należy odnieść się do sprawy rozmowy z ambasadorem. W końcu to też dialog, prawda? Naszym zdaniem nie. Rozmowa ma sens wtedy, gdy z jednej strony prowadzona jest przez przedstawicieli obydwu stron (tu zabrakło przedstawiciela chińskiej opozycji, dysydenta, czy represjonowanych Tybetańczyków), z drugiej, gdy jest prowadzona przez osoby o podobnym potencjale. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że grupa studentów nie będzie miała wpływu na politykę Chin. Ambasador nie jest partnerem do dyskusji na konferencji naukowej w Lublinie. On może być tylko tubą propagandową swojego reżimu. A biorąc pod uwagę to, że miał być gościem, w dodatku wysokiej rangi, z pewnością o rzeczowej dyskusji, w dodatku na tak trudny dla niego temat, nie było by miejsca - nie pozwoliłby na to protokół dyplomatyczny, ochrona, władze.

Zamach
Podczas tych kilku dni pojawiły się głosy, że oddolny nacisk społeczny jest zamachem na uniwersytecką swobodę dyskusji... Coż można odpowiedzieć, poza radą najbardziej oczywistą - do książek, do książek! Nikt, kto ma choć odrobinę wiedzy na temat funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka, nie jest w stanie zgodzić się z takowym, kuriozalnym wręcz zarzutem. To właśnie jest istota wolności słowa! Ludzie mają prawo mówić, krytykować, krzyczeć, domagać się. Druga strona oczywiście ma identyczne prawa. A efekt? Efekt zależy od tego, kto kogo przekona, kto podzieli czyje racje. Nie ma naruszenia wolności słowa kiedy obie strony mają pełne prawo głosić swoje poglądy. 
Organizując protest wyrażaliśmy swoją opinię. Nikt przecież nie zakazał organizatorom ani władzom obydwu uczelni zapraszać ambasadora Chin - nie zakazał, bo nie miał prawa zakazać. Nikt również nie zabraniał organizatorom przygotowania swojej akcji oddolnego nacisku, stworzenia petycji w sprawie zaproszenia ambasadora. Może poetycję w tej sprawie podpisało by więcej osób?

Efekty
1. Odwołane wizty ambasadorów.
2. Debata na temat praw człowieka w Chinach.
3. Połączenie środowisk, które nie zawsze ze sobą współpracują.
4. Wysłany wyraźny sygnał do władz ChRL, że Lublin nie zgadza się z ich polityką.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy