Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 32 (5/2008)

Bookmark and Share

TAJEMNICA ZA 5 GROSZY

Anna Dąbrowska (2008-06-08)

Strona 3
Więcej fotek w galerii
Plac manewrowy PKS. Dla niektórych pierwszy kontakt z Lublinem. Nic niezwykłego. Może poza małym, wymurowanym z czerwonej cegły budynkiem ze szpiczastym dachem. Kiosk? Szalet miejski? Strażnica?

6 listopada 1896 roku, podpisano kontrakt miedzy inżynierem Adolfem Weisblatem i prezydentem Lublina Klimentem Hryniewiczem, na budowę i eksploatację wodociągu.
Długość wodociągu wynosiła 7 wiorst i 457 sążni (8 km 426m), po półtorarocznej eksploatacji, przyłączono do niego tylko 88 z 1200 domów. Wodę sprzedawano także z istniejących wówczas w Lublinie. Zużycie wody wynosiło 2 906 026 wiader, wkrótce wzrosło do 5 725 809 Wodociągi dostarczały tylko 15 procent wody, resztę zapotrzebowania pokrywały studnie. Należy wspomnieć, że pierwotny projekt inżyniera Weisblala przewidywał czerpanie wody z Bystrzycy. Inżynier Weisblat zamierzał wprawdzie wodę z Bystrzycy oczyszczać i filtrować, i dopiero w takim stanie dostarczać ją do odbiorców, mimo tego zdecydowany sprzeciw lubelskich lekarzy, a przede wszystkim doktora Biernackiego, skłonił przedsiębiorstwo do zaprojektowania ujęcia wody ze studni artezyjskich. Takie studnie wywiercono w pobliżu mostu na Bystrzycy, przy obecnej Alei Piłsudskicgo. Dzięki systemowi pomp woda docierała do wieży ciśnień na placu Bernardyńskim - obecnie placu Wolności, u wylotu dawnej ulicy Pijarskiej.

Marcin Fedorowicz: Nie wiemy, ile za Adolfa Weisblata zbudowano studzienek. Przypuszczam, że musiało być ich dużo.
Studzienka na Szerokiej istnieje do tej pory. Poza nią stała również studzienka na drugim końcu Szerokiej przy Kowalskiej. Na zdjęciach z okresu lat 50, z czasów budowania Placu Zamkowego widać pewien obiekt - najprawdopodobniej właśnie tą studzienkę. Nie przypomina tej z końca Szerokiej. Budynek wyglądał trochę inaczej. Może być jednak tak, że został przebudowany.
Studzienka była też na przeciwko kościoła Karmelitów przy Świętoduskiej przy targowisku. I przy Lubartowskiej na nowym placu targowym. Musiała zostać zlikwidowana jeszcze przed wojną. Na jej miejscu postawiono budynek Bazaru (budynek przedwojenny).
Studzienka stała również przy Krawieckiej tam, gdzie ulica Krawiecka okrąża zamek. I studzienka na Słomianym Rynku na końcu Kalinowszczyzny. Dziś pozostały po niej ruiny.

Przez dłuższy czas uważałem, że studzienka przy Szerokiej jest oryginalna, że przetrwała wojnę, nie została zniszczona przez Niemców. Sądziłem tak do momentu, aż zobaczyłem zdjęcia rzekomo tej studzienki wykonane po wojnie. To była ruina. Gołe mury bez drzwi. Do tej pory nie mam pewności, czy zdjęcia przedstawiały to miejsce. Kiedy je zobaczyłem, zacząłem porównywać zdjęcia dawne i obecne. I nagle ze zdumieniem stwierdziłem, że obecnie studzienka jest bardzo podobna do przedwojennej, ale są szczegóły, które świadczą, że to jest jednak coś innego. Dach jest delikatnie podwyższony, rynny też wyglądają inaczej, chorągiewka kiedyś była inna. Ktoś po prostu ją remontował. To jest fascynujące, bo jeśli studzienka była zdewastowana, komuś się chciało ją naprawić. Pytanie komu? Władze PRLowskie nie były skłonne remontować czegokolwiek a już zwłaszcza studzienki pożydowskiej.
Co jest w środku? Kiedyś przypuszczałem, że może być oryginalne wyposażenie. Ale jeżeli była remontowana... Ciekawa sprawa - drzwi, które tam są, wyglądają jak te przedwojenne. Zatem ktoś, jak robił drzwi, zadał sobie trudu by zrobić identyczne. Albo są przedwojenne. Ta studzienka jest dla mnie tajemnicą.

Jest mapa MPWiK z zakładania wodociągu i kanalizacji na przełomie lat 20 i 30. Stąd wiemy, że w mieście żydowskim były wodociągi i była też częściowo kanalizacja. Nie na wszystkich ulicach. To też obala pewien mit, że miasto żydowskie było nieskanalizowane.


Marcin Fedorowicz, pracownik Ośrodka „Brama Grodzka - Teatr NN”, pracuje w dziale ikonografia.

Korzystałam z ksiązki Stanisława Turskiego: Wodociągi. Z dziejów lubelskiego przemysłu. "Na przykład" 1994, nr 11.
Oraz z informacji zawartych na portalu Pamięć miejsca.
Rozmowa z Marcinem Fedorowiczem odbyła się 6 czerwca 2008 roku.