Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 33/34 (6/7/2008)

Bookmark and Share

CEGIEŁEK KUPOWAĆ NIE BĘDĘ

Paulina Siembida (2008-06-29)

Paulina Siembida rozdaje "Opornik" kierowcom busów.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii
Akcja studnia - akcja kończąca czerwcowy cykl spotkań dotyczący nieistniejącego już miasta, nie istniejącej dzielnicy żydowskiej. Z tamtych czasów nie zostało wiele, ale ona ocalała. Została studnia,przy której kilkadziesiąt lat temu ustawiały się kolejki, przy której tętniło życie. Dziś stoi ona na placu manewrowym PKS i wiele osób nie ma pojęcia,czym jest mały, ceglany budynek z zielonym dachem. I właśnie po to,aby uświadomić przechodzących obok niej ludzi postanowiliśmy rozdawać wodę i mówić... Mówić o tym jak było kiedyś, jaką funkcję pełniła, przypomnieć o mieście, którego już nie ma.
 Pogoda dopisała - było gorąco.Chyba każdy z nas w upalny dzień marzy o kubku zimnej wody, a my mogliśmy to marzenie spełnić. Jedynym warunkiem było zatrzymanie się na chwilę przy studni i posłuchanie. Pierwsze minuty akcji wzbudziły spore zaciekawienie, zrobiło się lekkie zamieszanie.Pojawiły się media i pierwsi zainteresowani.Reakcje ludzi na to,co robiliśmy były różne. Jedni zatrzymywali się i z zaciekawieniem pytali,o co chodzi inni omijali nas szerokim łukiem.Niektórzy z przechodniów pamiętali czasy,kiedy można było tu kupić wodę i opowiadali to co udało im się zapamiętać.
Strona 5
Więcej fotek w galerii
Nie tylko ludzie przychodzili do nas,ale i my chodziliśmy do ludzi, którzy z niecierpliwością oczekiwali na autobusy mające zawieść ich do celu.Kiedy podeszłam do jednej z pań i zaczęłam mówić o żydowskiej studzience to od razu zapytała mnie
czy jestem może z Izraela. Wielu ludzi, kiedy wręczaliśmy im Opornik stwierdzało, że cegiełek kupować nie będą, a kiedy mówiliśmy, że są za darmo wyciągali ręce po gazetę.Często zaczepiani przez nas podróżni po krótkiej rozmowie stwierdzali, że ważne jest to,co robimy i z zaciekawieniem słuchali tego,co mamy do powiedzenia.
Kiedy stałam z Martą przy studni,z przygotowanym już kubeczkiem wody i z Opornikami w ręku podszedł do nas chłopak i kiedy tylko dowiedział się czym sie zajmujemy to on sam zaczął nam opowiadać o Ormianach i Żydach. Z wielkim przejęciem mówił o tym, że gdyby nie te dwie nacje to Polska by nie istniała, że tak naprawdę zawdzięczamy im wszystko.
Po którejś już godzinie akcji wpadliśmy na pomysł, że można pójść i porozmawiać z kierowcami autobusów.W końcu to oni są tu codziennie, każdego dnia przejeżdżają obok studzienki. I tak jak się spodziewałam wielu z nich nie wiedziało,co to za budynek. Jeden z kierowców, kiedy tylko go zaczepiłam stwierdził opryskliwie, że nie obchodzi go historia, a zresztą to,co powinien wiedzieć to wie. Inny zaś odparł, że woli słuchać o tym,co działo się po 1980 roku,a nie o tak odległych czasach. Trafili się jednak i tacy, którzy słuchali z chęcią, dopytywali o interesujące ich rzeczy, chętnie brali do ręki Opornik. Zdarzyło mi się również, że wołali oni swoich kolegów,aby i oni mogli posłuchać.Jeden z kierowców poprosił mnie o większą ilość
Oporników,bo bardzo chciał wziąć swoim znajomym. Ciekawe były również odpowiedzi przechodniów na pytanie, czy wiedzą,co to za budynek. Opowiedzi były przeróżne - od starego WC, przez składzik na niepotrzebne
rzeczy do "pseudo kapliczki".
Jak widać reakcje ludzi są różne. Zawsze znajdą się zainteresowani jak i tacy, którzy obojętnie przejdą nie spoglądając nawet na to,co się dzieje. Będą ludzie pochwalający wszelkie inicjatywy, jak i tacy, których denerwują takie czy innego typu zachowania. Ale nawet dla tych kilku zainteresowanych warto zrobić coś, co pozwoli im dowiedzieć się o tym co było, co nie powinno zostać zapomniane.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy