Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 35 (8/2008)

Bookmark and Share

PRZYJAZNA SZKOŁA

Agata Rutkowska (2008-09-27)

Przemek i Agata. Gra rozluźniająca.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii
Agata Rutkowska ze Stowarzyszenia Rodziców na Rzecz Pomocy Szkołom "Przyjazna Szkoła" o tym, dlaczego warto wchodzić w struktury szkoły i nie wszystko robić poza nią.

Jestem pracownicą organizacji pozarządowej Stowarzyszenie Rodziców na Rzecz Pomocy Szkołom "Przyjazna Szkoła". To stowarzyszenie z Mysłowic z Górnego Śląska, ale działamy na terenie całej Polski. Organizujemy akcję 1 % . W skrócie polega to na tym, że szkoły dzięki nam, Organizacji Pożytku Publicznego, mogą na siebie zbierać pieniądze. Czyli zbierają je na nas, z przeznaczeniem na swoje działania. Realizujemy różne projekty edukacyjne, teraz skończyliśmy projekt "Przyjazna szkoła". Robiliśmy go w 300 szkołach w całej Polsce, średnio po 20 na województwo. Oprócz tego uczymy nauczycieli z Małopolski bycia liderami, animatorkami/animatorami środowiska lokalnego. Dajemy im właściwie nowy zawód - trenera/trenerki. Zwłaszcza w kontekście dofinansowań z Unii, kiedy jest możliwość zdobycia pieniędzy na różne szkolenia, bardzo ważne jest, żeby na terenie gminy choć jedna osoba z takimi umiejętnościami była.
Z funduszy norweskich zaczniemy realizować projekt "Prawa człowieka w obiektywie". Chcemy z młodzieżą zrobić kampanię społeczną dotyczącą ich problemów lokalnych.

Więcej fotek w galerii

Mamy wizję szkoły jako miejsca, które aktywizuje środowisko - szkoła jako miejsce integracji, aktywizacji społecznej, szkoła, która oferuje coś, ale też coś od tych społeczności bierze. Bardzo często jest tak w małych wsiach. Najczęściej, oprócz kościoła, jest jedyną instytucją gdzie zbierają się ludzie. Remizy są zamknięte, domy kultury raczej nie działają. A jeśli nawet działają, to dlaczego nie mieliby współpracować ze szkołą? Często nie wiedzą, że wiele fajnych rzeczy mogliby zrobić razem. Wychodzimy z założenia, że trzeba stworzyć myślących obywateli, którzy odważnie wchodzą w świat, realizują swoje pasje, umieją konfrontować się z rzeczywistością, analizować rzeczywistość społeczną, kulturalną. Uczestniczą w życiu społecznym. Tą pracę trzeba zacząć u podstaw, trzeba ją zacząć w szkole. Chcemy, żeby te szkoły zapraszały do siebie edukację nieformalną, grupy nieformalne, lokalne, regionalne czy ogólnopolskie. Szkoła może być wspierana przez te grupy.
Natomiast nie da się edukacji prawoczłowieczej, obywatelskiej realizować tylko poprzez edukację nieformalną. Jeśli prowadzimy jako organizacja pozarządowa czy grupa nieformalna zajęcia po lekcjach, dajemy młodzieży sygnał, że wszystko co jest fajne, jest poza szkołą, a szkoła jest nudna, głupia, w szkole siedzimy i uczymy się, co jest nieprzyjemne, a wszystko co jest ciekawe, przyjemna edukacja dzieje się poza tą strukturą. Wszystkie nasze czy innych NGOsów działania wskazują, że tak nie można. Zabrniemy w ślepy zaułek, jeśli będziemy dzielić edukacja formalna - edukacja nieformalna, one muszą się nawzajem wspierać. Nie możemy, jako NGO-sy, odrzucić, zanegować całej edukacji formalnej. Zwróćmy uwagę, że do wielu miejsc, mniejszych miejscowości, nie dociera edukacja nieformalna, ale zawsze jest szkoła. Może tam nigdy nie dotrzeć żadne stowarzyszenie, ale szkoła tam zawsze będzie.

Oprac. Ola Gulińska



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy