Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 44, 45 (6,7/2009)

Bookmark and Share

DNA LUBLINA - BRAKUJĄCY ELEMENT

Piotr Choroś (2009-10-04)

Strona 4
Więcej fotek w galerii
Ten tekst miał być trochę inny.

Postanowiłem w krótkich żołnierskich słowach podsumować wydarzenia ostatnich dni, dyskusje, jakie toczą się w tej chwili wewnątrz miasta Lublin oraz dyskusje zewnętrzne, które niewątpliwie mają wpływ na nasze funkcjonowanie. Ten tekst miał być całkowicie inny. Wydarzenia jednak nabrały takiego tempa, że wstrzymano przeze mnie maszyny drukarskie i zniszczono cały nakład z pierwszą wersją :).
Po pierwsze odbył się Kongres Kultury Polskiej w którym nie uczestniczyłem. No ale co tam. Z tego co przeciekło do prasy wyłania się straszny geriatryczno zmaskulinizowany obraz kultury naszej ojczyzny. Co warte odnotowania i co także zauważył prezydent Włodzimierz Wysocki uczestniczący w Kongresie, większość panelistów (i nieliczne panelistki) dużą wagę przywiązywała do organizacji społecznych działających w sektorze szeroko pojmowanej kultury. NGO, trzeci sektor, organizacja pozarządowa itp odmieniono przez wszystkie przypadki. I oczywiście ja jako osoba funkcjonująca poza obiegiem instytucji budżetowych cieszę się z tego. Cieszę się także, że prezydent Włodzimierz Wysocki przywołuje te opinie na publicznych spotkaniach. Na co to się przełoży? Na co chciałbym, aby się przełożyło? O tym za chwilę.

W naszym mieście, w naszym procesie starań o tytuł ESK pojawiły się nowe twarze, nazwiska i doświadczenia. I nie są to osoby pokroju krewnych i znajomych królika bądź osób piszących raporty wzbudzające niedowierzanie. Jak na razie są to trzy osoby: Dragan Klaic, Krzysztof Czyżewski i Rose Fenton. Dorobek Krzysztofa Czyżewskiego jest mi bardzo dobrze znany. Pozostałych dwóch osób już mniej, ale po zapoznaniu się z materiałami na ich temat trzeba przyznać, że Urząd Miasta ściągnął do Lublina "niezłe szychy" europejskiej kultury. Wygooglujcie te trzy nazwiska, poczytajcie, jeśli nie znacie. Warto. To co po sobie pozostawili, ilość pytań, zadania dla Urzędu Miasta robi wrażenie... prawie niewykonalnych w naszej rzeczywistości. Oczywiście należy zadać pytanie, w jakiej roli będą występowały te osoby w naszych staraniach o tytuł. Dla mnie to nadal nie jest jasne. Czy są to osoby, na które teraz zrzuci się odpowiedzialność? W razie niepowodzenia będzie można ich wskazać palcem? Mam nadzieję, że nie taka rola jest przewidziana dla trójki ekspertów. Jak ja bym ją widział? Chciałbym, aby te osoby stały się obserwatorami z zewnątrz, podpowiadaczami, emisariuszami Lublina do świata zewnętrznego, lobbystami, katalizatorami procesu tworzenia aplikacji. Po wielu rozmowach wiem, że nie do końca to tak musi być. Najprawdopodobniej Krzysztof Czyżewski będzie koordynatorem procesu tworzenia aplikacji o ESK. Mój niepokój wzbudziło umiejscowienie Krzysztofa Czyżewskiego w roli moderatora dyskusji i prowadzącego spotkanie na ostatnim posiedzeniu Komitetu Artystycznego Lublin 2016. Dla mnie było to marnowaniem jego talentów i wiedzy. Jest oczywistym, że na tych spotkaniach było brak moderatora, osoby prowadzącej, ale jest to funkcja techniczna w trakcie posiedzenia a nie merytoryczna. Nie trzeba znać się na kulturze i mieć „wielkie nazwisko”, aby to robić. Trzeba mieć doświadczenie, wiedzę nt. procesu grupowego i umiejętności konstruktywnego kreowania i prowadzenia dyskusji. Ale być może było to ostatnie posiedzenie Komitetu w tej formule. Jak zrozumiałem z dyskusji, ma zostać wypracowana całkowicie nowa formuła spotkań. Bardziej robocza, zadaniowa, tematyczna, w mniejszych składach. Czekam na to, gdyż formuła szerokiego spotkania wszystkich lubelskich "graczy" kulturalnych o wszystkim i o niczym wyczerpała się.

Jednym z namacalnych efektów pracy trójki ekspertów jest podjęcie przez prezydenta Wysockiego i biuro ESK tematu konsultacji społecznych. Od miesiąca jest o tym mowa, zaczęto poszukiwania osób, które mogłyby pomóc w ich przeprowadzeniu. Niestety czas biegnie szybko. Obserwując z boku muszę zauważyć jedną kwestię. Miasto Lublin nigdy nie prowadziło konsultacji (próbą jest praca Jacka Wardy i jego zespołu w Głusku). Nie ma takowej praktyki, nigdy samo z siebie nie poczuło ich potrzeby. Z tego też powodu głośno wyrażam swoją obawę, że proces ten może być chybiony i nic konstruktywnego nie przyniesie, poza stwierdzeniem, że konsultacje się odbyły. Niezwykle pozytywny jest proces poszukiwania ekspertów zewnętrznych do prowadzenia konsultacji. Na dzień dzisiejszy wiemy jedno: nie będzie to tani proces. Nie może być tani, gdyż to bardzo trudny i złożony proces. Szczególnie w społeczności, w której nigdy nie były prowadzone. Od czegoś trzeba zacząć. Pomysłem, jaki ja zgłaszam, jest budowa na przyszłość systemu konsultacji kluczowych decyzji podejmowanych przez Urząd Miasta. Jednym z elementów systemu na pewno musi być regulamin prowadzenia konsultacji. Dokument taki powinien wcześniej czy później (lepiej wcześniej) być przygotowany przez Urząd Miasta i wdrożony. Dla przykładu polecam wszystkim Uchwałę Rady Miasta Słupsk Regulamin Prowadzenia Konsultacji Społecznych (dostępna w wersji elektronicznej na stronie www.hf.org.pl). Przyjęcie tego dokumentu zostało wywalczone przez naszych znajomych ze słupskiej organizacji Centrum Inicjatyw Obywatelskich. Można śmiało posłużyć się nim jako wzorem. Opracujmy własny regulamin, aby dla nas wszystkich było jasne, dlaczego, po co, jak, kto i kogo oraz co ważniejsze, aby konsultacje nie były tylko i wyłącznie jednorazowym ruchem w urzędzie, a stałym elelmentem procesu decyzyjnego w Lublinie.
W tym miejscu chcę poruszyć jeszcze jedną kwestię. Z mojej praktyki funkcjonowania w Lublinie wiem, że pewna namiastka "konsultacji" jest tu prowadzona. Chodzi o uchwalanie budżetu miasta. Co roku trwają rozmowy z dyrektorami poszczególnych instytucji miejskich, kto, na co i ile dostanie. Jeśli podjęliśmy temat konsultacji, to ja proponuję rozpoczęcia procesu konsultacji budżetu na kulturę. Oczywiście, jeśli nie jest nadal za późno. Czuję taką potrzebę, aby następne spotkanie ENTER 2016 było poświęcone budżetowi miasta na 2010 rok. Spotkanie to mogłoby zostać połączone z podsumowaniem tego, co do tej pory zrobiono w sprawie zdobycia tytułu Europejskiej Stolicy Kultury przez Lublin. Takie spotkanie pokazałoby nam, gdzie jesteśmy i jak daleko zamierzamy zajść w następnym roku. Mam nadzieję, że odbędzie się ono jak najszybciej. Mam nadzieję, że w porozumieniu z Wydziałem Kultury uda nam się wyznaczyć jak najszybszy termin spotkania. Wierzę też, że na co najmniej trzy dni przed nim dostaniemy na listę dyskusyjną enter2016@googlegroups.com założenia do budżetu „lubelskiej kultury” (zapewne już są), abyśmy mogli przyjść przygotowani i przygotowane na spotkanie. Spotkanie oczywiście powinno być protokołowane i zakończyć się wnioskami do budżetu. Wnioski te powinny być wzięte pod uwagę przy planowaniu ostatecznego kształtu budżetu i Urząd Miasta powinien przedstawić, osobą uczestniczącym w konsultacjach, materialne efekty konsultacji: co zostało uwzględnione, co nie i dlaczego. Z uwagi na to, że będą to konsultacje z gronem osób od lat zaangażowanych w kulturę a nie "wszystkimi" obywatelami ten prowizoryczny regulamin powinien w tym wypadku wystarczyć.

Poza tym budżet "prawie uchwalony" a nie słyszałem nic o konsultacjach programu współpracy Miasta Lublin z organizacjami pozarządowymi. To już oczywiście kwestia dużo szersza niż ESK i kultura. Piszę to w kontekście budżetu, gdyż uważam, że Miasto nasze, poza otwartymi konkursami ofert, nie ma zinstytucjonalizowanej formy współpracy z trzecim sektorem, więc tu niestety jest miejsce na takie uwagi (chciałbym, aby było inaczej). Dlaczego nikt nie zaczął dyskusji nad programem współpracy na kolejny rok? W wielu miejscach Polski proces konsultacji ruszył jeszcze w pierwszej połowie roku. Uczmy się od najlepszych.

Jeśli już dotarłem do współpracy administracji z organizacjami pozarządowymi, to chcę zaznaczyć, że nie odpowiada mi sytuacja, w której jedynym instytucjonalnym polem współpracy jest otwarty konkurs ofert. W trakcie warsztatów „DNA Miasta - Lublin. Brakujący element” oraz wielu innych dyskusji, chociażby w ramach ENTER2016, większość osób zgodziła się, że kluczowym elementem, którego brak w układance LUBLIN jest kapitał społeczny, czyli sieci powiązań pomiędzy ludzkich, instytucje społeczeństwa obywatelskiego, kontakty wzajemne. Można oczywiście przyglądać się z boku i czekać, aż kapitał społeczny zostanie w Lublinie zbudowany samodzielnie, aż powstawanie więcej organizacji społecznych. Można. Można jednak także stymulować i wspierać rozwój kapitału społecznego w mieście. Robi to od lat wiele miast. Praca ta nie polega tylko na konkursach ofert. Pieniądze są ostatnim elementem procesu budowy zdrowych relacji na linii samorząd organizacje społeczne. U nas niestety od razu przystąpiono do otwartych konkursów ofert. Danuta Glondys, ekspertka oceniająca aplikacje składane w konkursach na ESK, podkreślała w trakcie spotkania w Lublinie, jak ważny jest system współpracy międzysektorowej. Na współpracy biznes - administracja się nie znam, nie jestem kompetentny, nie wypowiadam się. W nieformalnych dyskusjach podjąłem już ten temat kilka razy. Spotkało się to z zainteresowaniem prezydenta Wysockiego (za co mu dziękuję) i prowadzimy konstruktywny dialog. Co ja proponuję? Po pierwsze chciałbym przyjrzeć się temu, co do tej pory zrobiono w sprawie współpracy z organizacjami pozarządowymi. Wtedy będziemy mieli swoisty raport otwarcia. Jego elementem powinna być także analiza systemów współpracy samorządu z organizacjami oraz systemu wsparcia organizacji przez samorząd. W Polsce jest bardzo wiele ciekawych przykładów. Wystarczy kilka wyjazdów, spotkań, telefonów i trochę lektury. Tak przygotowany raport powinien kończyć się rekomendacjami dla Lublina. Jeśli w wielu miastach europejskich starających się o tytuł ESK podkreśla się rolę zaangażowania obywatelskiego, organizacji pozarządowych i wszelkich grup oddolnych, to my także nie możemy tego pominąć. Nic nie stanie się od razu, ale dlaczego elementem aplikacji nie ma stać się program budowy partnerskich relacji z ngo i wzmacniania przez Urząd Miasta inicjatyw oddolnych. Być może w 2016 roku o Lublinie będzie mówiło się tak, jak w chwili obecnej o Gdyni prezentowanej w Polsce jako przykład długofalowej polityki wspierania organizacji pozarządowych jako ważnego elementu polityki społecznej miasta. Nie budzi moich wątpliwości, że w ramach Urzędu Miasta Lublin powinna zostać utworzona funkcja Pełnomocnika (Pełnomocniczki) Prezydenta Miasta Lublin ds. Organizacji Pozarządowych. Funkcja ta powinna być pełniona przez osobę zatrudnioną na pełnym etacie, tylko i wyłącznie do tej roli. Ponadto nie jestem zainteresowany tym, aby osoba ta była przedstawicielem administracji w stosunku do organizacji pozarządowych. W takiej konfiguracji praca tej osoby nie ma (dla mnie) sensu. Jest już dość urzędników reprezentujących urząd. Jestem zainteresowany powstaniem stanowiska "ombudsmana" czyli swoistego "rzecznika praw obywatelskich". Chciałbym, aby taka osoba reprezentowała moje interesy w stosunkach z władzą. To co piszę, nie jest żadną herezją ani żądaniem niemożliwego. W ten właśnie sposób skonstruowane są stanowiska tego typu w polskim samorządzie. Nie odkryjemy tu żadnej nowości. Pociąga to za sobą oczywiście poszukiwanie takowej osoby spoza już pracujących urzędników/urzędniczek. Zazwyczaj jest to ktoś z organizacji pozarządowych. Myślę także, że proces obsadzania tej funkcji powinien być jawny i poddany konsultacjom z zainteresowanymi. Być może powinna być to funkcja kadencyjna. Osoba taka powinna mieć także możliwość wykreowania zespołu swoich współpracowników, który to w niedługim czasie przekształci się w "biuro ds. ngo". Funkcjonowanie tego typu biur jest także oczywistością w wielu miastach. Rolą pełnomocnika i biura byłoby wsparcie nie tylko formalnie funkcjonujących organizacji, ale także grup, które się rodzą. W chwili obecnej nie ma już czasu na wieloletnie rodzenie się jakiegoś naszego własnego modelu współpracy. Należy jak najszybciej przeanalizować systemy funkcjonujące w innych miastach, mające opinię sprawnych i trwałych i zaadaptować któryś w Lublinie. Powtarzam, nie oczekujmy jednak efektów w ciągu kilku miesięcy. To nie możliwe. Nie oczekuje także automatycznego, z dnia na dzień, wdrożenia tego typu pomysłów. To musi być strategia na najbliższe lata. Może do 2017 roku? Do 700-lecia miasta.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy