Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 44, 45 (6,7/2009)

Bookmark and Share

POGRZEB DŹWIEKOW

Agata Niewola (2009-10-08)

Strona 4
Więcej fotek w galerii
„Aby zmierzyć duchową temperaturę jednostki lub społeczeństwa, należy sprawdzić, jakiej słuchają muzyki.” Platon

XXI wiek to czas rozwijającej się wciąż technologii, która ma ułatwić człowiekowi funkcjonowanie. Gdzie pośród tej gonitwy za coraz to nową wersją super szybkiego samochodu i samo prasującej pralki mamy czas na obcowanie z kulturą? Czy ona też dała się uprościć, ułatwić, dostosować do średniej, zneutralizować? Każda z gałęzi kultury jest w innym stanie. Muzyka (razem z filmem) może korzystać z technologii pełnymi garściami. Nowinki techniczne umożliwiają podrasowanie dźwięku, wyciszenie wszystkich niedoskonałości, a przede wszystkim masową dystrybucję. Nigdy wcześniej muzyka nie była „towarem” i to tak powszechnym. Słuchamy muzyki jadąc w autobusie, robiąc zakupy w supermarkecie, gotując obiad. Słuchamy, ale czy rzeczywiście słyszymy muzykę? To, co jest nam puszczane w miejscach publicznych, zlewa się z tupaniem, trąbieniem, piskiem opon, rozmowami przechodniów. Sacrum wdeptane w profanum.
Co z wartością artystyczną dzisiejszej muzyki? Stała się ona tylko kolejnym szumem towarzyszącym ludziom jadącym do pracy? Tłem w rozmowie czy lekiem na ciszę, która w dzisiejszych czasach jest niemodna? Niestety należy stwierdzić, że muzyka nie ma już wyjątkowego miejsca w życiu człowieka. Stała się produktem przy okazji, nieznaczącym dodatkiem do codziennego szumu. Są oczywiście pasjonaci, którzy czerpią z muzyki inspirację, jest ona dla nich czymś wyjątkowym. Ale co z przeciętnym Kowalskim? Ludzie nie kupują płyt, nie interesuje ich nowy wykonawca. Wolą poczytać o życiu osobistym gwiazd o wątpliwym talencie. Na pytanie, czego słuchają odpowiadają, że wszystkiego, tego co leci w radiu. A co leci w radiu? Stare przeboje, piosenki o imprezach, fajnych dziewczynach i piciu. Jak wynika z badań „Preferencje muzyczne Polaków” 58% ankietowanych to słuchacze przypadkowi, dla których muzyka nie jest niczym znaczącym. Polacy preferują muzykę lekką i przyjemną, która nie wymaga uwagi. Tylko 13 % to pasjonaci. Wcześniej ludzie szukali w muzyce inspiracji, pocieszenia, przesłania. Towarzyszyła ruchom społecznym, scalała subkultury. Jak dzisiejsza muzyka ogólnie nazwana rozrywkową może nieść jakiekolwiek wartości, skoro większość tekstów jest o sexie, alkoholu i pieniądzach? Oczywiście nie każdy wykonawca ma obowiązek być wieszczem pokolenia, nie każdy słuchacz musi interesować się muzyką. Dla wielu zawsze była i będzie ona tylko wypełniaczem. Ale co z tymi, którzy mają mniej więcej sprecyzowany gust muzyczny a mimo tego nie próbują nawet wsłuchać się w utwory ulubionego wykonawcy. Czy fani Pittbula zdają sobie sprawę, o czym śpiewa? „Mamuśka ma tyłek jak osioł z małpą, wygląda jak King Kong (...)”.
Artyści tworzący muzykę nie są wirtuozami. Jest ich tak wielu, że unikatowość i oryginalność to cechy, które rzadko lub wcale nie określają muzyki. W czasach, kiedy trwałość jest czymś zapomnianym nie można wymagać nowatorstwa na każdym kroku, ale przewidywalność dzisiejszej muzyki pop jest przerażająca. Madonna, Michael Jackson, Prince ustąpili wykonawcom o wątpliwym talencie. A przecież był czas, kiedy muzyka rozrywkowa nie była zlepkiem komputerowo przetworzonych dźwięków i kiepskiego tekstu. Jej głównym celem była rozrywka, miała relaksować, a mimo to przedstawiała jakąś wartość estetyczną. Teraz wystarczy, że coś zostaje ogłoszone hitem, a nagle miliony słuchaczy potrafi odnaleźć coś porywającego w piosenkach o pośladkach. Czy to ewolucja gustów muzycznych czy wynik głuchoty, która wydaje się być kolejną z chorób cywilizacyjnych? Nieodłącznie towarzyszy jej ignorancja muzyczna. Artyści dzisiejszych czasów nie muszą być geniuszami muzycznymi, wystarczy, że wylansują coś nowego, świeżego, na topie. Nowość zastąpiła jakość, chęć wyprodukowania hitu wyeliminowała związek emocjonalny między artystą a odbiorcą. Jakość dźwięku także pozostaje wiele do życzenia. Kompresowanie dźwięku na potrzeby odtwarzaczy MP3 znacznie ją obniża. Harmonia i dynamika utworu zanika, bo najważniejsza jest głośność utworu. Muzyka stała się statyczna, jednowymiarowa. Eliminuje się naturalne różnice dźwięku dla kilku pierwszych sekund, które mają przyciągnąć słuchacza. Dlaczego to głośność utworu ma przyciągać? Muzyka musi wyrwać się z szumu, do którego została wchłonięta. A to jakie walory artystyczne można dostrzec w utworach nie ma większego znaczenia, dopóki na chwilę będzie on dla słuchacza atrakcyjna. Nie ważne jak dobry jest utwór, ważne żeby wpadał w ucho. Bez tego nawet najzdolniejszy muzyk nie zdobędzie fanów w świecie muzyki rozrywkowej.
Kto jest winien tej katastrofie muzyki rozrywkowej? Ludzie, którzy ostentacyjnie ignorują treści muzyczne zadowalając się miernotą. Czy może winę ponosi przemysł muzyczny, który dyktując gusta uprościł je na tyle, że w sferze muzyki rozrywkowej zadowala „cokolwiek”. „Cokolwiek” z nieodłączną klauzulą nowości. Chodzi tylko o to, żeby nie było cicho. Miejmy nadzieję, że muzyka wygra walkę z postępem, obroni swoją wyjątkowość. Do tego, jak do tanga, potrzeba dwojga, dlatego interakcja między twórcą a odbiorcą jest konieczna.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy