Strona główna > O nas > W mediach

Bookmark and Share

O cudzoziemcach w Lublinie

(2011-08-10)

Cudzoziemiec w lubelskich taksówkach. Numer "na Oczki"

Obcokrajowiec zamawia taksówkę. Chce jechać do akademika. Taksówkarz wiezie go w przeciwny kraniec miasta, zamiast na ul. Chodźki - na ul. Oczki. - Bo niewyraźnie powiedział pan adres - poucza pasażera. A potem kasuje za podwójny kurs

Ul. Oczki leży w dzielnicy Dziesiąta, w przeciwnym kierunku do ul. Chodźki, gdzie mieszczą się akademiki Uniwersytetu Medycznego. Uczelnia medyczna ma największą grupę obcokrajowców wśród swoich studentów - to ponad tysiąc osób.

Metoda oszustwa "na Oczki" jest jedną z kilku stosowanych przez lubelskich taksówkarzy wobec cudzoziemców. W swoim raporcie opisało je Stowarzyszenie Homo Faber. Raport jest efektem monitoringu funkcjonowania cudzoziemców w Lublinie, informowaliśmy o nim we wczorajszej "Gazecie".

Taksówki to dla obcokrajowców najpopularniejsza metoda transportu w Lublinie, wolą je od komunikacji miejskiej. Homo Faber zauważa, że oszustwa w taksówkach to istotny problem. Oprócz metody z rzekomą pomyloną nazwą ulicy kierowcy stosują także inne: podają ceny w euro zamiast złotówkach lub zawyżają opłatę za kurs, mnożąc ją dwukrotnie.

- To informacje, które otrzymaliśmy od samych studentów i ich opiekunów uczelnianych - mówi Piotr Skrzypczak z Homo Faber. - Kiedyś czekałem na dwóch znajomych, studentów z Tajwanu. Podjechali taksówką, ale dość długo nie wysiadali. W końcu opuścili pojazd, taksówka odjechała. Wyjaśnili mi, że kierowca mimo że to był dzień, naliczył im taryfę nocną. Jeździli już wcześniej tą trasą, znacznie wyższa opłata zdziwiła ich. W końcu jednak zapłacili.

- Potwierdzam, dochodzą do nas informacje o tego typu przypadkach. Wynikają z nieznajomości topografii miasta przez studentów - przyznaje Włodzimierz Matysiak. rzecznik Uniwersytetu Medycznego.

Skrzypczak dodaje, że namawiają uczelnie do tego, by współpracowały z korporacjami taksówkarskimi, polecając te, które traktują studentów uczciwie.

Pan Mariusz taksówkarz od 20 lat, którego wczoraj spotkaliśmy pod katedrą, przekonuje, że naciąganie klientów nie opłaca się. - Bo jeżeli korporacja, w której jeździ, wykryje taki przypadek, to jest on zawieszony przez dwa - trzy dni, czyli nie może jeździć.

Inny z taksówkarzy, pan Zbigniew, który w piątek czekał na klientów pod hotelem Europa dodaje, że zdarza się iż obcokrajowiec sam myli adres. - Kiedyś zabrałem studenta z ulicy Chodźki. Chciał dojechać na Reja, czyli do dzielnicy Dziesiąta. Dwa razy upewniałem się, czy to na pewno właściwy adres. Potwierdził. Koło Gali zorientował się, że trasa się nie zgadza i że właściwie, to powinniśmy jechać w przeciwnym kierunku. Okazało się, że chciał jechać do Reala.

- Za błąd odpowiada taksówkarz, gdy zawiezie kogoś w niewłaściwie miejsce, powinien restartować licznik i policzyć tylko za prawidłową trasę - dodaje pan Paweł, inny z kierowców spod Europy.

Według raportu Homo Faber problemem jest też kiepska znajomość języka angielskiego wśród pracowników korporacji. Członkowie stowarzyszenia zadzwonili do dziesięciu największych i po angielsku zapytali o koszt kursu z Lublina do Kazimierza. Poprawną odpowiedź po angielsku otrzymali jedynie w dwóch. O problemie bariery językowej mówią też sami studenci - zdarza się, że po zamówieniu taksówki ta po prostu nie przyjeżdża. Więcej...


Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
              Paweł P. Reszka, Krystyna Kasińska, 15.10.2011.



Student z zagranicy z urzędnikami nie pogada. Ale...

Cudzoziemiec w konfrontacji z lubelskim urzędnikiem jest bezradny. Może usłyszeć "moment" i czekać w nieskończoność albo zostać przełączonym do nikąd. Jednak to się zmieni. Bo urzędy zmusza do tego Stowarzyszenie Homo Faber

Stowarzyszenie Homo Faber prowadzi monitoring funkcjonowania cudzoziemców w Lublinie. Sprawdza, jak przygotowane do ich obsługi są lubelskie urzędy. Projekt realizowany przy wsparciu Fundacji im. Stefana Batorego rozpoczął się w lipcu ub.r., raport podsumowujący powstał wiosną 2011, wczoraj został zaprezentowany.

- Student z zagranicy, który przyjeżdża do Lublina na kilka lat nauki, by zalegalizować swój pobyt musi m.in. złożyć kilka wizyt w urzędzie wojewódzkim, miasta, skarbowym, ZUS - opowiada Piotr Skrzypczak z Homo Faber.

Jak prowadzony był monitoring? Skrzypczak: - Po prostu wcielaliśmy się w cudzoziemców. Dzwoniliśmy np. do któregoś z urzędów i po angielsku pytaliśmy o załatwienie jakieś sprawy. Na początku często słyszeliśmy: "moment", ktoś odkładał słuchawkę. Jako stowarzyszenie mieliśmy też spory problem z osobami odpowiedzialnymi za sprawy cudzoziemców, po prostu nikt nic nie wiedział.

Sytuacja radykalnie zmieniła się latem tego roku gdy do kontrolowanych urzędów trafił drobiazgowy raport Homo Faber wraz z rekomendacjami jak poprawić sytuację.

- Wówczas rozdzwoniły się nasze telefony, instytucje same zaczęły zabiegać o kontakt z nami - opowiada Skrzypczak i stawia tezę: - Po prostu przestraszyły się mediów.

Wśród urzędów, którym przyjrzało się Homo Faber, było Biuro Obsługi Mieszkańców (gdzie cudzoziemiec musi się zameldować). Monika Artymiak, jego dyrektor, przyznała wczoraj podczas konferencji prasowej podsumowującej projekt: - Raport był dla nas miażdżący.

I tak: Na tablicy informacyjnej nie było żadnych informacji w języku innym niż polski, pracownicy w punkcie informacyjnym mieli problem z językami obcymi, dzwoniący na infolinię urzędu słyszeli powitanie po angielsku, ale szczegółowe informacje dotyczące połączenia z konkretnym działem były już tylko w języku polskim, automat kolejkowy przy ul. Wieniawskiej ma menu tylko w języku polskim, na stronie internetowej ratusza, skąd można pobrać niezbędne druki, brakowało podstawowej informacji w języku obcym jak je wypełnić.

- Tyle się mówi o wielokulturowości Lublina, ale w praktyce otwartości na cudziemców zupełnie nie widać - podkreśla Skrzypaczak.

BOM wziął się do pracy. Oto co już udało się poprawić: na tablicy informacyjnej urzędu przy ul. Wieniawskiej oraz przy stanowiskach, które zajmują się meldunkami, umieszczono wzory druku meldunku i informacje jak je wypełnić w językach angielskim i ukraińskim, uzupełniono infolinię, przeszkolono osoby pracujące w punkcie informacyjnym w zakresie obsługi cudzoziemców, powstają tabliczki ułatwiające orientację w BOM-ie z informacjami po polsku, angielsku i ukraińsku, wkrótce na stronie urzędu miasta pojawią się formularze w językach obcych.

Jednak automat kolejkowy wciąż ma menu tylko w języku polskim. - Ta sprawa też jest do załatwienia - zapewniała wczoraj dyrektor Artymiak.

Dostało się też lubelskiej policji. Obcokrajowiec dzwoniący po pomoc słyszy policjanta, który nie zna języków obcych. Problem jest poważny bo jak podkreśla Homo Faber przypadki agresji wobec cudzoziemców w Lublinie wcale nie należą do rzadkości. Ofiarami pijanej młodzieży padają zwłaszcza studenci o ciemnej karnacji. Najczęściej do tego typu incydentów dochodzi w okolicy ul. Okopowej - przy klubach Place, Disco Fever i Fashion. Czas oczekiwania na interwencję wynosi nawet 45 min.

Działania podejmowane przez lubelską policję były niewystarczające. Przykład: w ubiegłym roku

policjanci wzięli udział w kilku spotkaniach informacyjnych dla obcokrajowcówców rozpoczynających naukę na Uniwersytecie Medycznym, tyle tylko, że ... przygotowana przez nich prezentacja dotycząca bezpieczeństwa w mieście była jedynie po polsku i składała się głównie z cytatów ustaw.

Po raporcie Homo Faber, jesienią sytuacja zaczęła zmieniać się na lepsze. KMP wyznaczyło np. pracownika do kontaktów z uczelniami gdzie studiują cudzoziemcy, prezentacja została przetłumaczona na język angielski, na uczelniach mają zostać wprowadzone specjalne wizytówki dla cudzoziemców, dzięki czemu policjanci będą mogli się z nimi łatwiej porozumieć - oprócz personaliów, adresu zamieszkania, znajdzie się na nich też kontakt do opiekuna uczelnianego, który mówi po polsku i może pomóc w tłumaczeniu, wkrótce na komisariaty trafią również ulotki dla cudzoziemców.

Skrzypczak: - W połowie grudnia sprawdzimy jak urzędy radzą sobie z wprowadzaniem naszych wskazówek w życie.

Kogo monitorowano

LUW, ratusz, Urząd Pracy, MOPR, ZTM, Policję, Pierwszy Urząd Skarbowy, ZUS, NFZ, uczelnie

W Lublinie zameldowanych jest 1 721 cudzoziemców, w tym 656 Ukraińców, 122 Białorusinów, 111 Bułgarów, 105 obywateli Tajwanu, 89 Rosji, 73 Armenii. Szacunki mówią, że w Lublinie mieszka ok. 3 tys. obcokrajowców.  Więcej...


Źródło:  Gazeta Wyborcza Lublin
               Paweł P. Reszka, 13.10.2011



Cudzoziemcy w Lublinie. Raport Stowarzyszenia Homo Faber

Brak kompetencji językowych i biurokracja panująca w urzędach to najczęstsze utrudnienia na jakie napotykają cudzoziemcy w Lublinie. Tak wynika z raportu opublikowanego przez Stowarzyszenie Homo Faber.

Nie ma też oznakowania urzędów, wzorów dokumentów czy podstawowych informacji ogólnie dostępnych, w językach obcych.

Stowarzyszenie wzięło pod lupę nie tylko urząd miejski i wojewódzki, także policję, czy narodowy fundusz zdrowia. Z przeprowadzonych badań wynika, że obcokrajowcy, którzy chcą np. zalegalizować swój pobyt w Polsce, muszą odbyć trzynaście wizyt w różnych instytucjach publicznych.

Według najnowszych danych urzędu ds. Cudzoziemców, na terenie naszego kraju legalnie przebywa około 97 tysięcy obcokrajowców, od 50 do 70 nielegalnie. W lubelskim ośrodku dla cudzoziemców mieszka około dwustu czterdziestu osób, głównie Czeczenów. Więcej...


Żródło: TVP Lublin, 13.10.2011

Panorama Lubelska, 13.10.2011, Monika Sawka - Łuczkiewicz (materiał filmowy)



Cudzoziemiec w urzędzie...

Przez rok Stowarzyszenie Homo Faber sprawdzało, na jaką pomoc urzędów mogą liczyć w Lublinie cudzoziemcy. Okazało się, że na niewielką.
Jak powiedział Piotr Skrzypczak ze stowarzyszenia, próbowano na przykład telefonować do różnych instytucji i po angielsku pytać o różne sprawy. Zazwyczaj przełączano do nieistniejącego departamentu. - Zatem sami cudzoziemcy nie szukali pomocy w urzędach - mówi Skrzypczak...
Jak przyznaje Monika Artymiak z Biura Obsługi Mieszkańców Urzędu Miasta Lublina, dopiero rozmowa z przedstawicielami Homo Faber uświadomiła jej, że obcokrajowcy mogą w urzędzie napotykać bariery...
W Lublinie zameldowanych jest 1700 obcokrajowców. Ilu jest naprawdę? - nie wiadomo. Dzięki akcji Homo Faber, co prawda nie ułatwiono procedur legalnego mieszkania w Polsce, ale przynajmniej w niektórych urzędach pojawiły się tabliczki informacyjne w języku angielskim. Więcej...


Źródło: Radio Lublin
               Jarosław Zoń, 13.10.2011



Co nowego w Homo Faber?


Podobnie jak w latach ubiegłych Stowarzyszenie Homo Faber przygotowało szereg rewelacyjnych inicjatyw skierowanych do zagranicznych studentów. Wszystko po to, aby poznali nasze miasto nie tylko od tej strony rozrywkowo - klubowej, ale żeby mogli również zaczerpnąć głęboki łyk naszej kultury.
Kapownik 2011/2012 czyli kalendarz - informator w jednym, Spacery służące oczywiście poznaniu i integracji, Warsztaty, czyli aktywne środy z Polakami czy Lekcje polskiego podczas, których uczestnicy poznają nasz język i kulturę - o tych wszystkich i jeszcze kilku inicjatywach opowiedziała podczas wizyty w czwartkowym studiu ITVL Anna Dąbrowska ze Stowarzyszenia Homo Faber.  Więcej... 


Źródło: Lubelska Telewizja Internetowa 
               itvl, 13.10.2011



Lublin tylko dla swoich: Nie znasz polskiego? Niczego nie załatwisz

Nie ma szans na wezwanie karetki czy policji w języku innym niż polski. W instytucjach brakuje obcojęzycznych druków i tablic informacyjnych. Urzędnicy słysząc angielski, odkładają słuchawkę.

Stowarzyszenie przez rok sprawdzało, jak cudzoziemcy mogą załatwić w Lublinie najpilniejsze sprawy. Pod lupę trafiły m.in. urzędy: Miasta, Wojewódzki, Pracy i Skarbowy, NFZ, ZUS, ZTM czy służby mundurowe.

Co się okazało? – Osoba, która chce się zameldować, musi wykonać 13 kroków w różnych urzędach, wszędzie tylko po polsku – podkreśla Piotr Skrzypczak z Homo Faber. – Cudzoziemcy nie kupują w Lublinie elektronicznych biletów, bo nie wiedzą jak. A chcieliby.

Większość urzędów w ogóle nie prowadzi stron internetowych ani nie udostępnia informacji czy druków w obcych językach. Jeszcze gorzej z rozmową. – Dzwoniliśmy, chcąc się czegoś dowiedzieć po angielsku. W niektórych instytucjach słyszeliśmy magiczne słowo "moment”, po czym urzędnik biegł po pomoc do kogoś innego. Ale w niektórych po prostu odkładano słuchawkę – dodaje Skrzypczak.

Jeszcze gorzej jest, gdy obcokrajowiec chce wezwać karetkę albo policję. Bez szans. – A chodzi o zdrowie i życie – podkreśla koordynator projektu. – Był przypadek, że studentka Uniwersytetu Medycznego chora na astmę zaczęła się dusić. Nie udało jej się dogadać z lekarzem. Na szczęście, jej koledzy dowieźli ją do szpitala taksówką.

Raport Homo Faber, zanim został przekazany mediom, latem trafił do wszystkich obserwowanych instytucji. – Wtedy rozdzwoniły się telefony. Ci, którzy nie chcieli z nami współpracować, nagle nas odnaleźli. Przestraszyli się mediów – mówi Skrzypczak. Efekt? – Przez ostatnie trzy miesiące dużo rzeczy się zmieniło – podkreśla. – Np. pojawiły się strony internetowe z zakładkami tłumaczonymi na języki obce.

– W Urzędzie Wojewódzkim są już kartki, gdzie coś załatwić i pracują tam osoby, które są w stanie pomóc – dodaje. – Do Biura Obsługi Mieszkańców przy ul. Wieniawskiej trudno było w ogóle trafić. Szybko pojawiły się naklejki informacyjne po polsku, angielsku i ukraińsku. A na tablicach ogłoszeń są druki z tłumaczeniem.

– W infolinii została nagrana ścieżka postępowania w języku angielskim. Pracownicy w punkcie informacyjnym posługują się już angielskim – mówi Monika Artymiak, dyrektor lubelskiego BOM.
Co z innymi urzędami? – Mamy obietnice, że wprowadzą zmiany – zapowiada Skrzypczak. – Co więcej, wszystkie instytucje wiedzą, że w połowie grudnia sprawdzimy, czy to zrobiły. Więcej...


Źródło: Dziennik Wschodni
             Miłosz Bednarczyk, 13.10.2011



Ratusz zaprasza obcokrajowców na studia w Lublinie


Szwed zapewnia, że Lublin to świetne miejsce, by rozwinąć swoje pasje, Latynos zamierza zostać tu na dłużej, a młoda Ukrainka odkryła siebie na nowo. Twarze studiujących w Lublinie obcokrajowców pomogą miastu i uczelniom w nowej akcji reklamującej studia w Lublinie wśród obcokrajowców.

W 2020 r. liczba studentów w Lublinie zmniejszy się o 30 tysięcy. Dla przynajmniej jednej z wyższych uczelni oznacza to co najmniej poważny kryzys, może nawet likwidację. Tą pesymistyczną, ale realną wizją prezydent Lublina Krzysztof Żuk podzielił się wiosną z rektorami wyższych uczelni w trakcie spotkania w ratuszu.

Miasto zaproponowało wyższym uczelniom współpracę w nowym projekcie "Study in Lublin". Założenie jest proste. Skoro liczba młodych Polaków idących na studia spadnie, to trzeba ich zastąpić obcokrajowcami.

We wrześniu zacznie się akcja promująca studiowanie w Lublinie za wschodnią granicą, skierowana głównie do Ukraińców, ale także do Białorusinów. - Żeby osiągnąć efekt za kilka lat, trzeba takie działania zacząć już teraz - uważa Mariusz Sagan, dyrektor wydziału strategii i obsługi inwestorów urzędu miasta.

Inauguracja projektu ma się odbyć pod koniec miesiąca, więc ratusz na razie niechętnie zdradza jego szczegóły. - Działa już internetowa strona study.lublin.eu, skierowana do obcokrajowców. Jeszcze jej nie reklamujemy, bo trwają nad nią prace. Będzie mieć trzy wersje językowe, oprócz polskiej, także angielską i ukraińską - mówi Bartosz Sobotka z wydziału strategii i obsługi inwestorów.

Po wejściu na stronę pokazują się twarze studiujących w Lublinie cudzoziemców. "Odkryłam siebie na nowo w Lublinie" - przekonuje studiująca na KUL Ukrainka Ivanna. "Tu rozwiniesz swoje pasje" - przekonuje Szwed Fredrik z Uniwersytetu Medycznego. Studiujący na Politechnice Robert z Kostaryki oznajmia: "Zostaję tutaj na dłużej", a Amerykanin Rakesh z UM uważa, że studia w Lublinie to przygoda na całe życie.

Sobotka przyznaje, że internet ma być bardzo ważnym narzędziem nowej kampanii. Strona akcji "Study in Lublin" daje informacje o mieście, uniwersytetach, kierunkach studiów na lubelskich uczelniach, stypendiach i procedurach, które cudzoziemiec musi załatwić na wstępie pobytu w Polsce. Na portalu Facebook od tygodnia istnieje też profil akcji "Study in Lublin". Startująca dopiero strona na tym społecznościowym portalu zapowiada, że będzie przekazywać informacje i rady dla obcokrajowców przyjeżdżających na studia do Lublina. Także te przydatne w czasie wolnym, czyli gdzie w mieście można obejrzeć film po angielsku, czy zjeść najlepszy barszcz ukraiński.

W przygotowaniu kampanii "Study in Lublin" miasto współpracuje ze wszystkimi publicznymi uczelniami wyższymi działającymi w mieście. Oprócz nich współpracę zadeklarowały także niepubliczne: Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji, Wyższa Szkoła Społeczno-Przyrodnicza i Wyższa Szkoła Ekonomii i Innowacji.

Urzędnicy zwrócili się także o współudział w tworzeniu akcji do Stowarzyszenia Homo Faber, które od trzech lat prowadzi skierowany do obcokrajowców projekt "Witamy w Lublinie". - Urząd miasta zwrócił się do nas z prośbą o podzielenie się zebranym w tym czasie doświadczeniem - mówi Anna Dąbrowska z Homo Faber.

Już teraz w Lublinie jest wielu studentów z zagranicy, głównie na Uniwersytecie Medycznym, czasem z tak odległych krajów jak Tajwan. - Część z nich przyjeżdża tutaj tylko dlatego, że studia medyczne są w Lublinie znacznie tańsze. W zasadzie nie ma dla nich różnicy, czy trafiają do Lublina, czy np. na Słowację - uważa Dąbrowska.

Inaczej jest w przypadku Skandynawów, z których jeden jest twarzą strony study.lublin.pl. - Przywożą ze swoich krajów utrwalony wieloletnią tradycją etos społeczeństwa obywatelskiego. Mieszkający w Lublinie Norwegowie, czy Szwedzi chętnie angażują się np. w wolontariat - mówi Dąbrowska.

Najszybciej związki z Lublinem nawiązują jednak studenci z krajów dawnego ZSRR. - Tym bardziej jeśli to osoby posiadające Kartę Polaka, mające polskie korzenie i czujące związki z Polską - twierdzi Dąbrowska.

Właśnie obywatele Ukrainy i Białorusi są głównym celem akcji "Study in Lublin". - Wynika to częściowo z naszego położenia geograficznego. Lublin aspiruje do roli nieformalnego lidera projektu Partnerstwo Wschodnie - tłumaczy Sobotka.

- Drugi czynnik to pragmatyka. Lublin to najbliższy zachodniej Ukrainie duży polski ośrodek akademicki. Silna konkurencja, czyli Kraków i Wrocław, jest znacznie dalej. Dla studenta z Ukrainy dojazdy z Lublina do domu byłyby znacznie tańsze niż z tamtych miast - wyjaśnia Sobotka.

Miasto liczy także, że pojawienie się w Lublinie coraz większej ilości studentów ze wschodu przyciągnie większe zainteresowanie ze strony przedsiębiorców. - W kontaktach z firmami, które mogą zainwestować w Lublinie, pojawiają się pytania o potencjał kadr posługujących się językiem ukraińskim czy rosyjskim. Tacy pracownicy potrzebni są np. w branży IT - mówi Sobotka.

W przygotowaniu kampanii "Study in Lublin" miasto współpracuje ze wszystkimi publicznymi uczelniami wyższymi, a także z Wyższą Szkołą Przedsiębiorczości i Administracji, Wyższą Szkołą Społeczno-Przyrodniczą i Wyższą Szkołą Ekonomii i Innowacji w Lublinie

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin
Marcin Bielesz
GW Lublin, 10.08.2011





Amerykanka studiująca w Lublinie dostała ataku astmy. Jej koledzy nie mogli dogadać się po angielsku z pogotowiem, zdesperowani wzięli taksówkę i w ostatniej chwili zawieźli chorą do szpitala - to jedna z sytuacji w raporcie o cudzoziemcach w Lublinie, który przygotowuje Stowarzyszenie Homo Faber

Noblistka odbita na chodniku. Akcja stowarzyszenia Homo Faber na Dzień Kobiet
- To wydarzyło się w ubiegłym roku - opowiada Piotr Skrzypczak, współzałożyciel Stowarzyszenia Homo Faber. - Amerykanie, studenci Uniwersytetu Medycznego, zadzwonili na numer alarmowy ze swojej stancji. Ich koleżanka, astmatyczka, dusiła się. Połączono ich z pogotowiem, ale nie byli w stanie dogadać się z dyspozytorem. Miał problem z angielskim. Zdesperowani zawieźli w końcu chorą do szpitala. Z ich relacji wynikało, że to uratowało jej życie.

Homo Faber od lipca ubiegłego roku, na zlecenie Fundacji im. Stefana Batorego, monitoruje, jak lubelskie urzędy są przygotowane do obsługi cudzoziemców. W czerwcu pojawi się raport podsumowujący projekt. W Lublinie uczy się 1,5 tysiąca studentów z zagranicy, większość z nich to Amerykanie - słuchacze Uniwersytetu Medycznego, jest też duża grupa ze Wschodu - Ukraińców czy Białorusinów. Jednak cudzoziemców mieszka w Lublinie dużo więcej. Niektóre szacunki mówią nawet o 5 tys.

Homo Faber, prowadząc monitoring, rozmawia z obcokrajowcami, założyło też stronę internetową - Hello.lublin.pl, gdzie mogą zgłaszać interwencję, czasem współpracownicy stowarzyszenia dzwonią sami do urzędów i jako studenci, po angielsku proszą o pomoc. - Zdarza się, że urzędnicy po prostu odkładają słuchawkę - zauważa Piotr Skrzypczak.

Wymienia on kilka głównych problemów, z którymi stykają się obcokrajowcy. Pierwszy to fakt niedostrzegania przez urzędników obecności cudzoziemców.

- W urzędach nie ma żadnych ułatwień, wskazówek, które pomogłyby im poradzić sobie z biurokracją - opowiada Skrzypczak. - Choćby powieszonej gdzieś kartki z informacją po angielsku czy rosyjsku na temat wypełniania formularzy. Aby wyrobić sobie Kartę pobytu, niezbędną dla każdego cudzoziemca, średnio w różnych miejscach trzeba złożyć w sumie 13 wizyt. Najczęściej formularzy nie można niestety ściągnąć z internetu. Tłumaczenia dokumentów udostępnimy więc na Hello.lublin.pl.

Wolontariusze ze stowarzyszenia przetłumaczyli też "ABC pasażera" i inne informacje niezbędne dla korzystających z MPK. Na swoich stronach wkrótce umieści je Zarząd Transportu Miejskiego.

Kolejny problem to bezpieczeństwo. - Skrzypczak zwraca uwagę, że numer alarmowy 112 nie działa tak jak powinien. - Po prostu łączy z policją lub strażą pożarną, a tu pojawia się bariera językowa - opowiada. - Rozmawiamy z komendantem wojewódzkim policji na temat uruchomienia numeru telefonu, pod którym dyżurowałby funkcjonariusz znający język. Liczymy, że wkrótce zacznie działać.

W przyszłym tygodniu Homo Faber chce się spotkać z Moniką Lipińską, zastępcą prezydenta Lublina. - Liczymy, że urząd jakoś włączy się w nasze działania - mówi Skrzypczak. - Choćby pomoże w przełamywaniu barier urzędniczych.

- Jesteśmy jak najbardziej otwarci na rozmowy - deklaruje Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzeczniczka ratusza.

Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin


Więcej...






Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy