Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 29 (2/2008)

Bookmark and Share

MACEWY 6 I 7

Paweł Szczotka (2008-03-07)


Wtorek, 5 lutego, godzina 13:00.
Skończyłem dzisiaj lekcje wcześniej niż zwykle a pogoda, jak często tej zimy, zachęcała do spaceru lub przejażdżki. Namówiłem więc panią Marię do sprawdzenia miejsca, gdzie, jak się dowiedzieliśmy, mogła znajdować się kolejna macewa. Wsiadamy do samochodu i ruszamy. Kierunek - Górka Kocka (znowu). Zabrane po drodze starsze panie dokładnie wyjaśniły nam, gdzie mieszka pan Antoni. Zajeżdżamy na miejsce i jeszcze przed wejściem na podwórko witają nas „pomocnicy” pana Antoniego - dwaj panowie, którzy widać nie jedno w życiu przeszli (wypili). Pierwsza wymiana zdań kończy się zdecydowanym stwierdzeniem: „nie było i nie ma czegoś takiego”. To nas nie zniechęca, ponieważ już z daleka rzuca się w oczy znajomy kształt. W końcu udaje nam się dotrzeć do gospodarza. Pan Antoni postanawia wysłać jednego z „pomocników” do poszukiwań. Po krótkiej walce z puszkami po piwie i butelkami po różnych trunkach „pomocnik” odnajduje nasz skarb - kolejny otoczak. Jakość niestety nie jest najlepsza, litery prawie niewidoczne, liczne rysy świadczą o wielu przejściach macewy. Cel osiągnięty, mamy macewę nr 6., ale walczymy dalej. Po przełamaniu pierwszych oporów gospodarza udaje nam się podejść do stodoły, o którą oparty jest ciekawy kamień. Odwracamy i naszym oczom ukazuje się wspaniały widok. Zachowana prawie w całości, z widocznym tekstem (całym) i wspaniałą menorą macewa nr 7. Pozostają jeszcze formalności. „Pomocnicy” upominają się o zwrot kosztów przechowywania (... ). Przetrząsamy kieszenie w poszukiwaniu drobniaków. „Pomocnicy” pomagają jeszcze załadować macewy do Opla i w drogę.
Jechaliśmy po jedną, mamy dwie macewy. Po raz pierwszy żądano do nas pieniędzy ale trudno, sukces wymaga poświęceń. Zajeżdżamy na kirkut zostawić nasze skarby. Wróciły na swoje miejsce.
Ciąg dalszy nastąpi? Mam nadzieję.

Nauczyciel w gimnazujm w Kocku.