Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 30 (3/2008)

Bookmark and Share

TRZASK DREWNA W KOMINKU

WOJCIECH RADOSŁAW WATRAS (2008-03-22)

Strona 15
Więcej fotek w galerii
Zaglądam do środka przez pogrubione szyby drzwi wejściowych. Do mych uszu dobiega rytm zbliżony do rytmu mego serca. W środku jakby dużo osób, nie widzę dobrze. Obejmuję uchwyt stylowej, pozłacanej klamki, mającej ze sto lat. Otwieram... To kliknięcie... Momentalnie nadświadomość rozpływa się w przestrzeni. Aura sponad głów mami, czaruje, flirtuje i rozkochuje...
Jestem już wśród tej społeczności; kapitan żeglugi morskiej ze swymi opowieściami, jeźdźcy z Road Runner, studenci różnej maści, ludzie wszelkiej narodowości i profesji, bluesmani starsi i młodsi, życiowo przegrani, jak i szczęściarze, różni muzycy, z przyklapniętym uchem przez słonia „znawcy” oraz szef przybytku - pedagog z zawodu i bluesman w jednym. Każdy ma swoją opowieść. Każdy ma swoje smutki i radości. Wszyscy są uniesieni atmosferą pozostając sobą, żywcem przeniesieni z kultowego "Przystanku Alaska". Wchodzisz i możesz być od razu Fleischmanem lub Maggie O’Connell. Jeśli grasz, jesteś Edem lub Chrisem i wskakujesz za sprzęt.
Stołami są stare maszyny do szycia, a na ścianach obrazki z fotoplastikonu Duńczyka z filmu "Vabank". Rdzawa cegła stanowi budulec ścian, w które od kilku lat wsiąka historia jam sessions i papierosowy dym. Akustyka nie prowadzi do pozbywania się włosów z głowy. Światła jak kolory duszy - kolorowe, choć przyciemnione. Nasączone muzyką zdają się mieć odcień błękitu. W kominku płonie ogień i tylko słychać z niego trzaski palonego drewna...
Tu króluje naturalność i prostota. Tu króluje blues i żywy, spontaniczny kontakt między słuchającymi i grającymi. Nikt nie gra za kasę i nikt za kasę nie słucha. Nikt nie stara się służyć konwenansom. Tutaj zasiadłszy Platon mógłby powiedzieć - "Tu jest klimatycznie! All Right Baby!". Nikt nie jest tu gwiazdą, choć każdy z grających muzyków jest tak utalentowaną i barwną postacią, że mógłby nią być. Pewien stary murzyn z Nowego Orleanu, który znalazł się w tym miejscu dość przypadkowo, nie mówił nic. Tylko słuchał i patrzył. Niezauważalnie, lekko się bujał i gdzieś głęboko widać było w jego oczach treść bluesowych pieśni. Zabrał taśmę z nagraniem na koniec i się pożegnał, mówiąc tylko "thanks". Miał mokre oczy i szczęście w sercu.
Jedyne takie miejsce w Lublinie, to Grolsch Pub. Niby umiejscowiony w środku miasta, a jakby na uboczu. Takie Cicely na wielkiej Alasce. Stwarzające tak wiele możliwości, by każdy dawał upust swym namiętnościom, w mediach lubelskich konsekwentnie nie wspominane. Chociaż czasami sprawia wrażenie, że na własną prośbę. Nie wspominam o zdawkowych informacjach co do adresu czy też notatce o terminach odbywających się tu jam sessions. Więcej wieści roznoszą oczarowane tym miejscem ludki oraz jesienny wiatr. Przecież tu grywa, jako w miejscu było nie było swych korzeni, najlepszy harmonijkarz w Polsce i uznawany za jednego z najlepszych na świecie; Bartek Łęczycki - niepozorny, bardzo miły chłopak, obecnie zdobywający publikę wraz z Wojtkiem Waglewskim i Maćkiem Maleńczukiem, VooVoo, JJ Bandem i innymi nietuzinkowymi grajkami. Tu chętnie przyjeżdża Romek Puchowski, wybitny bard bluesowy i prywatnie świetny człowiek. Ten wspaniały przylądek braterskiego klimatu i czystego bluesa gości również coraz bardziej znanych braci Chołody, na co dzień grających od bluesa do jazzu, w wielu klasowych formacjach. Chyba nie sposób wymienić nawet połowy ambitnych współtwórców sceny lubelskiej, jacy zechcieli, mieli zaszczyt, czy jak ktoś woli, mieli kaprys grania w Grolschu.
Powoli, acz systematycznie zwiększa się rzesza członków społeczności grolschowej. Coraz więcej kliknięć zamka otwieranych drzwi wejściowych, jak coraz więcej zaklęć. Głośniejsze są już przytupy echem odbijające rytmiczne smagnięcia miotełek werbla Fazziego bądź Irka. Blues... Więcej słów i dźwięków, jako wyrazów odkrywanych uczuć. Coraz więcej trzasków palonego drewna w kominku.
Wychodzę. Przyniosę trochę drewna na następne jam session.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy