Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 30 (3/2008)

Bookmark and Share

NIE JESTEM „HOMO POLONICUS”

Magdalena Kawa (2008-03-24)

Strona 12
Więcej fotek w galerii
Na Homo Polonicus poszłam pewna, że wyjdę z tej sztuki zadowolona. Przez 90 minut uporczywie szukałam czegoś, co utwierdziłoby mnie we wcześniejszym przekonaniu. Im dłużej od spektaklu, tym bardziej stoję po stronie tych, którzy Januszowi Opryńskiemu i Witoldowi Mazurkiewiczowi szczędzą pochwał.

Logika
Panicz, szlachcic, ziemianin to przeżytki. Nie przemawia to mnie, jako tej, która wybrała premierę Teatru Centralnego, a nie Teatru Osterwy. Nie chcę też scen, gdzie manekin uprawia seks oralny z paniczem. Szkoda, że akurat tej scenie poświęca się tyle czasu. Zaś jej konkluzją jest to, że i polskie dziewczyny muszą się tego nauczyć od manekina, jakoby tego nie potrafiły?
Przez 90 minut cały czas coś się dzieje, ale trudno odnieść wrażenie, że ma to swoją logikę. W sztuce trudno dopatrywać się logiki nie tylko mówiąc o akcji. Do samego końca zastanawiałam się, jaką rolę pełni w tym przedstawieniu ekran, na którym można oglądać projekcję nie wiadomo skąd. Laboratorium medyczne, jądrowe, a może sceny z filmu "W labiryncie"? I co na scenie robią te wszystkie manekiny? Ten misz masz sprawia, że naprawdę trudno skupić się na tym, co było zamierzeniem reżyserów.

Polactwo
"Będziemy przyglądać się "homo polonicusowi", Polakowi, polakowatości, dokonamy sekcji na naszym bohaterze w naszym "teatrum anatomicum". Po to, że to jedyna droga do rozbijania fałszywych mitów." - pisano w zapowiedziach sztuki. Szkoda, że zamierzenia twórców spektaklu do dziś pozostały tylko na papierze. Bohater Homo Polonicus pogardza Niemcem, Francuzem i Żydem. Współczesny homo polonicus ma dużo większe hobie. Tak naprawdę to Niemca i Francuza akceptuje. On pogardza czarnoskórym, którego nazywa "asfaltem", pogardza Hindusem, którego nazywa "ciapatym". Nie lubi Żyda, ale nie dlatego, że jest chytry na pieniądze tak samo jak on. Żyd to piętno winy, to pożydowskie domy zajęte przez dziadków "homo polonicusa", to krew, która została na rękach wielu Polaków. Dla zatuszowania zbrodni "homo polonicus" chętniej słucha Jerzego Roberta Nowaka niż Jana Tomasza Grossa. W końcu "homo polonicus" pogardza homoseksualistą, nazywając go "pedofilem”, nie lubi też feministek bo to "lezby" i "babochłopy".

Przerost formy
Nie widzę w księciu Stanisławie siebie. Nie dlatego, że nie mam uprzedzeń i bez problemu akceptuję "innego". Przez 90 minut nie poczułam, że główny bohater chce, bym się z nim utożsamiła, bym poczuła się jak on - ksenofobką, antysemitką, dewotką. Aktorzy skupiają się na sobie, swojej grze; forma przerosła treść. I do tego to ciągłe krzyczenie tekstu. Trudno po tym wszystkim wyjść ze spektaklu z piętnem "polactwa".



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy