Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 28 (1/2008)

Bookmark and Share

MAGNIS NOMINIS UMBRA

Anna Dąbrowska (2008-04-07)

Cień wielkiego imienia.

Wyjeżdżam z dworca PKS. Z Szerokiej. Staram się nie patrzeć. Na południe. Duszno w ciasnym busie. Miasto na Lubelszczyźnie. Dworzec PKS. Staram się niczego nie dotknąć. W toalecie na złamanym plastikowym talerzyku pani podaje mi papierowy ręcznik. I garść dwudziesto-groszówek. Reszta. Słońce ślizga się po kałużach. Zupa w słoiku, kanapki, herbata z plastikowej butli coca-coli. Niebieskie fotele Autosanu. Zaparowane okna. Nie słyszę odpowiedzi na „dzień dobry” i na „do widzenia” rzucone do kierowcy. Kolejna nazwa miejscowości. Mrowienie na karku. Szeroką drogą jadą Tiry. Mapa na przystanku. Błoto z chodnika przykleja mi się do butów. Biały budynek stacji. Parking. Betonowe ogrodzenie. „Ziemio nie kryj mojej krwi iżby mój krzyk nie ustawał”. Pamiętam, ósmy sierpnia dwa lata temu. Moje kroki, mój oddech, gwizd pociągu, jej imię na ścianie. Pytania o ulicę. Bezskuteczne. Nikt nie chce pomóc. Obce przyjechały. A jednak docieramy. Biały domek. Furtka na sznurku. Kot. Ona w różowym swetrze. Okulary. Uśmiech. Wiem, że jeszcze się boi. Cienka herbata na białej serwecie. Ciastka. Mąż je zupę w kuchni.
Powrót. Autosan, dworzec, bus, dworzec. Ciemno. Irenka siedzi na wysokim piecu. W cieniu obozu. 65 lat wstecz.