Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 28 (1/2008)

Bookmark and Share

PIERŚCIEŃ CHANY

Anna Dąbrowska (2008-04-07)

Chana Jonczak, bo tak się później nazywała, była ostatnią kocką żydówką. Zmarła prawdopodobnie w roku 1955. Zanim to się stało, Chana była żoną niejakiego Szlomy. Gdzie mieszkali? Ostatni mieszkańcy Kocka, ci najstarsi, nie bardzo wiedzą. Twierdzą, że w domu, w którym Chana mieszkała po wojnie. Natomiast w aktach miasta Kocka nie ma tego domu, nie ma numeru 10 ulicy Wesołej.

Jedziemy na warsztaty. Magda, Kuba i ja. Kock. W szkolnej stołówce jest już Marika, Diana i Ania. Zaraz przyjdą inni. Zsuwamy stoły, by wszyscy mogli usiąść przy jednym. O czym dziś? O wczoraj.
W Kocku opowieść siedzi na każdej ulicy, w każdym domu. I czeka. Jest pani Leonarda Kazanecka, 98-letnia katoliczka odznaczona medalem Sprawiedliwej wśród Narodów Świata. W czasie wojny pomagała trzem żydowskim chłopakom. Troszkę dalej stoi dom cadyka Menachema Mendla Morgensterna, jednego z najsławniejszych cadyków. Tuż za rogatkami miasta czeka Berek Joselewicz, żydowski żołnierz, bohater Powstania Kościuszkowskiego.
I Chana.
Chana z ulicy Wojska Polskiego. Wciąż o niej myślę. O szaleńczej miłości do Jonczaka, jej przejściu na katolicyzm, o ślubie, jej nienarodzonych dzieciach, wojennym ukrywaniu się, śmierci mężczyzny, dla którego poświęciła część własnej tożsamości, o niej, samotnej, wciąż rozdartej, z duszą, której jedna część wciąż czekała na Mesjasza. O jej śmierci, zaginionym pierścieniu, o totalnym osamotnieniu, o samotności, która nie daje spać, która drży, przez którą wraca się do dawnych zwyczajów i myśli. „Panie ksiądz, czy pójdę ja do nieba?” - w przykrytym mgłą Kocku wciąż brzmi to pytanie.

Historie trzeba najpierw opowiedzieć,. Po latach wydobyć je z głów mieszkańców. A potem spróbować opowiedzieć je jeszcze raz. I jeszcze.
Zaczęliśmy od warsztatów. Dotyczą historii Kocka widzianej przez pryzmat wyznań ludzi, którzy w różnych czasach zamieszkiwali miasteczko. Staramy wyobrazić sobie, co znaczy być kalwinem, żydem, katolikiem w XV, XVII, XIX-wiecznym Kocku. Mówimy o wielkiej historii, jaka przez miasteczko przeszła i jakie zmiany w nim zapoczątkowała.

Efektem będzie film. Efektem będzie zmiana. W każdym z nas. W samym środku młodych ludzi, którzy, mam nadzieję, spojrzą na swoje miejsce inaczej, a po studiach zechcą do niego powrócić i wykorzystać to, co w nim jest.
We wrześniu pokażemy film. We wrześniu oddamy gimnazjalistom jedną z wystaw powstałych w Ośrodku „Brama Grodzka - Teatr NN” w ramach projektu „Światła w ciemności. Sprawiedliwi wśród Narodów Świata”. Dotyczyć będzie Sprawiedliwej z Kocka, Leonardy Kazaneckiej.

Ileż trzeba mieć odwagi Chano, by iść drogą, którą wyznacza twoja ciemniejąca postać. Ileż trzeba mieć odwagi Chano, by poświęcić tak wiele, by tak wiele stracić, by skończyć w ciemnościach z piekącymi oczami pośród ludzi, którzy nie zapłaczą po tobie. Ileż trzeba mieć w sobie siły, by opowiedzieć Twoją historię.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy