Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 31 (4/2008)

Bookmark and Share

NIE RYBA

Jacek Rachwald (2008-04-17)

Od kilku lat w Polsce realizowany jest projekt pod nazwą "Możemy Więcej". Nazwa niewiele mówi, jednak idea jest zacna. Celem tego przedsięwzięcia jest stworzenie miejsc pracy dla osób "społecznie wykluczonych": opuszczających zakłady poprawcze, zakłady karne, alkoholików, bezdomnych, trwale bezrobotnych a także kobiet kończących urlop macierzyński często tracących w tym okresie pracę.
Pomysł opiera się na tworzeniu tzw. spółdzielni socjalnych. Takie przedsiębiorstwa działają podobnie jak zwykłe spółdzielnie z tym, że zatrudniają osoby niechętnie przyjmowane do "zwykłej pracy". Mało tego, przyszli pracownicy uczestniczą w tworzeniu spółdzielni oraz odbywają szkolenia w zakresie motywacji, budowania zespołu, ekonomii społecznej, prawa i spółdzielczości, tworzenia biznes planu dla przyszłej spółdzielni. U osób wracających do społeczeństwa tworzy się w ten sposób pozytywne wzorce zachowań, przekazuje nowe umiejętności, zdolność podejmowania ryzyka i racjonalnego myślenia i działania.
Ważnym zagadnieniem jest wspomniana ekonomia społeczna. Osoby zajmujące się tą dziedziną zwracają uwagę nie tyle na pozaekonomiczne, socjalne cele gospodarki wolnorynkowej, ile na korzyści wynikające z wspierania osób gorzej radzących sobie na rynku pracy i wykluczonych ze społeczeństwa. Często te dwa zjawiska idą ze sobą w parze. Nietrudno domyślić się, że dla budżetu państwa (czyli dla naszych kieszeni) korzystniejsze jest stworzenie miejsca pracy dla bezrobotnych niż płacenie im zasiłku. W przypadku tych, którzy mają problemy z prawem, korzyści wydają się jeszcze większe: poza zatrudnieniem (z czym u "normalnego" pracodawcy mieliby oczywiście trudności) pomagamy im także wrócić na ścieżkę prawa. Socjologowie zgodnie twierdzą, że praca "socjalizuje" człowieka, zwłaszcza, jeśli czerpie on satysfakcję ze swojego zajęcia.
Ekonomia społeczna działa w ramach tzw. Trzeciego sektora i, zdaniem osób zajmujących się nią, ma bardzo duże znaczenie dla rozwoju regionalnego. To właśnie na małym obszarze najłatwiej dostrzec potrzeby i możliwości wspierania społeczności lokalnej. Takie spółdzielnie są finansowane w dużej mierze ze środków gminnych, powiatowych, poprzez darowizny w postaci nieruchomości, dofinansowywania, itd. Dodatkowym źródłem finansowania są dotacje ze środków Unii Europejskiej specjalnie przeznaczone na ten cel. Ktoś mógłby się oburzyć, dlaczego dobro wspólne przekazuje się komuś na jakieś przedsiębiorstwo? Odpowiedź jest dość oczywista - lepiej dać wędkę niż ciągle dawać rybę. Wyrejestruje się część bezrobotnych i zamiast siedzieć w domu, pić piwo czy kraść kable, będą uczciwie pracować i... płacić podatki. Tak jak i nowe przedsiębiorstwo.
Takie rozwiązanie sprawdza się od wielu lat na Zachodzie, u nas dopiero stawia pierwsze kroki, walcząc z biurokracją i niewystarczającym poparciem wielu potrzebnych tu instytucji. W Polsce działa kilka organizacji zajmujących się tworzeniem takich spółdzielni. Współpracują one z zagranicznymi partnerami, którym już się powiodło, czerpiąc gotowe wzorce, projekty.
Udało się stworzyć wiele takich spółdzielni działający w różnych branżach, m.in.: w turystyce, budownictwie, informatyce, handlu, rękodzielnictwie, rolnictwie, gastronomii, recyklingu a nawet w medycynie.
Sukces takich przedsięwzięć w bardzo dużej mierze zależy od zaangażowania się wielu osób, które wierzą, że warto. Jeśli przyłączą się do nich samorządy lokalne, pomoc uzyskają nie tylko wykluczeni ale i my wszyscy. Na pewno warto.

Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy