Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 32 (5/2008)

Bookmark and Share

NADAL JESZCZE...

Marta Sienkiewicz (2008-05-30)

Strona 5
Więcej fotek w galerii
Wspomnę o wydarzeniu, które miało miejsce ponad miesiąc temu w naszym mieście, wydarzeniu, które dało uczestniczącym w nim obraz, jak w obszarze twórczości, działalności artystycznej zacierają się granice między pełnosprawnością a niepełnosprawnością. Mówię tu o kwietniowym, XVIII już, Międzynarodowym Spotkaniu Artystów Nieprzetartego Szlaku, będącym finałem całorocznego cyklu działań artystycznych osób niepełnosprawnych. W Chatce Żaka można było zobaczyć, oprócz polskich, prezentacje grup teatralnych z Ukrainy, Rosji i Białorusi. Nie było celem konkurowanie o tytuł najlepszego, a jedynie pokazanie efektu swojej twórczej, ciężkiej pracy w postaci ciekawych spektakli. Brak atmosfery rywalizacji, wspólna zabawa, tańce i śpiewy... w Sali Widowiskowej.
Nieprzetarty Szlak jest dziełem osób niepełnosprawnych, które zajmują się działalnością plastyczną, muzyczną, teatralną i taneczną. Zajęcia, oprócz tego, że niewątpliwie mają walory artystyczne, wnoszą ogromny wkład w terapię tych osób, są metodą pracy, rehabilitacji, ale też pozwalają na odkrycie i rozwijanie indywidualnych zdolności. I właśnie ci zdolni aktorzy postanowili pokazać lubelskiej publiczności, co mają do przekazania. Spektakle, które mieliśmy okazję oglądać, niosły za sobą proste, radosne i uniwersalne treści, jednocześnie będąc pełnymi refleksji nad wartościami, nad pozycją człowieka w świecie. Poziom artystyczny niektórych zrobił na mnie naprawdę pozytywne wrażenie, którego, nie spodziewałam się. Taki był, według mnie najciekawszy, otwierający w sobotni poranek trzeci dzień spotkania - "Sen o trawie" teatru Wojtuś. Dzieci otwierają pudełko z zabawkami, biegają po łące, bawią się, dzielą radością, potem przychodzi sen i każde z nich usypia przykrywając białą chustą. Niby nic, ale przepiękna oprawa muzyczna, za którą długie oklaski dostała Katarzyna Serwacka. W tle fotografie ludzi poświęcających swoje życie dla ratowania i pomagania innym, fotografie dzieci uśmiechniętych i tych płaczących. Takie trochę bombardowanie emocjami. No i mi się dostało, bo się wzruszyłam.
Tego typu działania artystyczne wpływają w pewnym stopniu na odbiór i kształtowanie się postaw wobec osób niepełnosprawnych w społeczeństwie. Jedni mówią, że taka koncentracja na jednej dziedzinie jest, w przypadku tych ludzi, kompensacją ich niezdolności do wykonywania innych. Ja myślę inaczej. To właśnie fakt ich niepełnosprawności i jednoczesne realizowanie się poprzez teatr czy innego typu aktywności pokazuje, jak silnymi, otwartymi i kreatywnymi są ludźmi. Może takie festiwale pomogą w redukcji lęku przed niepełnosprawnością, poznawaniu jej, oswajaniu się. Społeczeństwo ciekawym nie jest, a ohydne litościwe spojrzenia z góry w stronę kobiet z niepełnosprawnymi dziećmi chętnie rzuca. Więc może w tej formie można docierać do świadomości? Do świadomości osób niepełnosprawnych na pewno. Pragną robić to, co kochają - kreować rzeczywistość na scenie, być jej elementem, wyrażać się poprzez swoją kreację. Poprzez role, fotografie, wytwory plastyczne. I jak każdy artysta, zasługują zarówno na konstruktywną krytykę i pomoc. Na podziw, szacunek i uznanie.
Lublin - kontrasty. Po wyjściu z sali udałam się na przystanek MPK. Wśród oczekujących na autobus, stał niewidomy. Jako jedyny nie gniótł się pod dachem i nie chował przed ledwo kropiącym deszczem. Spytał, jaki numer linii. Że to piątka, usłyszał dopiero od ostatniej osoby wchodzącej do autobusu. A ludzi był sznur. Dobrze, że pan sprawny i kłopotów z wejściem do autobusu nie miał, bo gdyby miał, w tej mżawce przemókłby pewnie. Mogłam pójść na piechotę i żyć w przekonaniu, że takie sytuacje już się nie zdarzają.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy