Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 32 (5/2008)

Bookmark and Share

HAJDAMAKY

Irena Fedorkowa (2008-06-01)

Strona 15
Więcej fotek w galerii
Podczas ubiegłych wakacji kilka tygodni spędziłam we Lwowie. Stałym punktem w moich włóczęgach po mieście były sklepy muzyczne i księgarnie. Spędzałam tam nieraz całe godziny w poszukiwaniu "czegoś", sama nie wiedząc właściwie czego dokładnie szukam. Czasem pod niepozornymi okładkami znajdowałam treści zaskakujące, intrygujące i nie dające o sobie zapomnieć. Okładka płyty Hajdamaków nie zainteresowała mnie, toteż z początku ominęłam ich płytę. Dopiero kolega, do którego miałam muzyczne zaufanie i który nieraz pełnił rolę mojego przewodnika po świecie wschodnich dźwięków, wręczył mi w prezencie ich płytę, a ja obiecałam przesłuchać ją od początku do końca. Spełniłam obietnicę z przyjemnością, bo Perwersja (taki tytuł nosi płyta) okazała się właśnie tym, czego od dłuższego czasu szukałam - niesamowitą mieszanką muzycznych klimatów i instrumentów, potężnym ładunkiem energii, wcieleniem ukraińskiego kozackiego ducha. Muzyka ta daje poczucie bezkresnej wolności, przestrzeni dzikich pól i stepowego wiatru.

Hajdamaky są współczesnymi kontynuatorami ukraińskiego kultu tradycji. Ich duchowa i muzyczna uczciwość wyznaczyła im cel działalności na scenie ukraińskiej estrady, a mianowicie "wyrwanie ukraińskiej kultury z rąk korupcji i amoralnej świadomości". Karierę rozpoczęli w 1991 roku jako undergroundowy zespół Aktus, niedługo po tym, jak Ukraina uzyskała niepodległość od ZSRR. Wówczas ukraińska muzyka współczesna właściwie nie istniała. Istniały za to dwie drogi: postsowiecka estrada lub kopiowanie zachodnich i amerykańskich twórców. Grupa Aktus stworzyła nową trzecią drogę, opierając się przede wszystkim na prawdziwej ukraińskiej muzyce, lecz także muzyce różnych kultur. Zainspirowany ideą dokonywania zmian w świadomości społeczeństwa za pomocą muzyki, zespół sięgnął po reggae, ska i punk. Gdy w 1993 roku do zespołu dołączyło dwóch znanych i szanowanych na scenie folkowej muzyków - Aleksander Jarmoła (wokal i sopiłka - flet ukraiński) oraz Iwan Łenio (akordeon), znaczenie grupy momentalnie wzrosło. Zaczęły się podróże po całej Europie, międzynarodowe festiwale, zagraniczne kontrakty. Pierwszy kontrakt na Ukrainie podpisano dopiero w 2001 roku. Wtedy też muzycy postanowili jeszcze bardziej zacieśnić więzy z ukraińską kulturą i zmienić nazwę zespołu na Hajdamaky. Było to w rocznicę Powstania Hajdamaków na Ukrainie w XVIII w. Hajdamakami nazywano głównie ukraińskich chłopów, którzy powstawali przeciwko wyzyskowi i represjom okupanta. Pierwszy ukraiński album zespołu także nazwano Hajdamaky. Można na nim usłyszeć jednego z najlepszych kobziarzy - Tarasa Kompaniczenko, cymbały i trąbki, jak również głos małego syna wokalisty - Filipa Jarmoły. Płyta była niezwykłym zjawiskiem na ukraińskiej scenie muzycznej tego czasu. Oprócz muzyki z różnych regionów Ukrainy, można na niej usłyszeć etniczne melodie z całego świata. Muzycy najczęściej nawiązują do folkloru Polesia, Bukowiny i Zakarpacia, jednocześnie także do późnego punka Shane'a McGowan'a i rytmów reggae takich zespołów jak Burning Spear i Black Uhuru.

Kolejny album, Bogusław, wyszedł w kwietniu 2004 roku. Przy jego realizacji współpracowano z wieloma znanymi muzykami ze Stanów Zjednoczonych. W tym samym roku zespół aktywnie wspierał Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, bo, jak twierdzili muzycy, demokracja warta jest tego, by o nią walczyć. Kilkakrotnie występowali na Majdanie Niepodległości w Kijowie.

W Polsce bywają coraz częściej. Rok temu można ich było posłuchać także w Lublinie, podczas koncertu zorganizowanego z okazji Nocy Świętojańskiej na placu po Farze. Natomiast w 2005 roku Hajdamaky kilkakrotnie zagrali na Przystanku Woodstock, w tym na koncercie finałowym, który oglądało blisko 400 tys. osób. Miesiąc po festiwalu zostali nominowali do nagrody w Plebiscycie Złotego Bączka WOŚP, a niedługo potem zajęli 7 miejsce w liście przebojów World Music Charts Europe.

W 2007 roku dostałam od kolegi płytę pod nazwą Perwersja, jak się okazało później, inspirowaną Jurijem Andruchowyczem i jemu poświęconą. Nie leży na półce z moimi ulubionymi płytami, ale tylko dlatego, że ciągle komuś ją pożyczam. Dobrą energię należy przecież przekazywać innym!



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy