Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 24 (3/2007)

Bookmark and Share

LEKCJA LUBLINA

Magdalena Kawa (2007-07-15)

Strona 8
Więcej fotek w galerii
Muszę zaznaczyć, że trudno mi zachować obiektywizm. Dostałam zlecenie na tekst o Białorusinach mieszkających w Lublinie. W trakcie rozmowy zdałam sobie sprawę, że wcze-śniej utożsamiłam wszystkich Białorusinów z opozycjonistami. W wyniku czego tekst nie będzie o obecności Białorusinów w Lublinie, ale o białoruskich opozycjonistach studiujących na lubelskich uczelniach.


Spotkaliśmy się w klubokawiarni Akademii Oby-watelskiej, gdzie w zeszłym roku planowane i przygotowywane były akcje na dni „Solidarności z Białorusią”. Większość moich rozmówców nie wie-działa, co to za miejsce i co się tu wydarzyło. Przy-jechali do Lublina na początku roku akademickiego jako uczestnicy Programu Stypendialnego im. Konstantego Kalinowskiego. Powołanie go było skutkiem wydarzeń marcowych 2006 roku na Białorusi po wyborach prezydenckich. W wyniku protestu przeciwko fałszerstwom wyborczym wielu studentów wyszło na ulicę, za co zostali wyrzuceni z uczelni bądź groziły im represje z tego powodu.

JA - ONI
Początek rozmowy nie jest łatwy. Czuję pewien dystans. W sumie na rozmowę umówiłam się tylko z dwójką studentów, reszta przyszła dzięki nim. Zastanawiam się, czy widzą we mnie szpiega, głupio mi prosić o ich imiona, tym bardziej, że nie jestem w stanie ich poprawnie zapisać. Lody przełamuję opowieścią o organizowanych przez Akademię akcjach i projekcji „Lekcji białoruskiego” w Sali Czarnej TNN-u. Czując, że zdobyłam choć trochę ich zaufanie, próbuje zadawać pierwsze pytania.

DLACZEGO LUBLIN?
- Byłam jedyną spośród nas, którzy wpisali Lublin jako miejsce kontynuacji studiów - mówi Stasia, studentka socjologii. Większość trafiła tu przez przypadek. Michaś, student politologii, wyjaśnia, że wakacyjna wizyta w Lublinie nie była dobrze zorga-nizowana, nie było czasu na dokładne zwiedzanie miasta. Dziś swojego wyboru nie żałują. Nie żałują też swojego wyjazdu z kraju, choć niektórzy sty-pendyści wrócili. A na pytanie, czy nie obawiają się oskarżenia o ucieczkę z Białorusi Michaś tłumaczy, że najważniejsze jest wykształcenie, bo to ono otwiera drogę do walki z systemem.

ZAMKNIĘTE DRZWI
Z drugiej strony, studia w Polsce mogę być przeszkodą w powrocie do kraju, bo choć oba państwa uznają swoje dyplomy, to w praktyce absolwentom polskich uniwersytetów trudniej jest znaleźć pracę na Białorusi - mówi Sergiej, który jest w Polsce od marca 2000 roku i w tym roku kończy stosunki międzynarodowe. Źmicier z prawa dodaje, że co prawda na jego kierunku pojawiają się wykładowcy z białoruskich uniwersytetów pro-wadzący wykłady z prawa białoruskiego, jednak często są to profesorowie popierający białoruski system i w takim duchu kształcą studentów.

WOLNOŚĆ KONTRA CHLEB
Po co więc studiują w Polsce, skoro będą mieć problemy z pracą, po co walczą skoro zamiast „dziękuję” mogą usłyszeć rozgoryczenie od osób, które nie poradzą sobie z nowym systemem na Białorusi? - pytam trochę przekornie. - No tak - potwierdza Sergiej i wyjaśnia - Tu chodzi o wartości. Niektórzy bardziej cenią wolność a inni chleb i stabilność. A ci, którzy wybierają chleb kosztem wolności, tracą i, wolności i chleb.
ZOOM PO BIAŁORUSKU
Na pytanie, czy czują, że władze Lublina dostrze-gają ich obecność, Jaügien, student archeologii, wskazuje na białoruską część ZOOM-a. Siergiej na nowy projekt dotyczący Białorusi realizowany przez lubelski Instytut Europy Środkowo-Wschodniej. Wszyscy zwrócili uwagę na białoruskie napisy na tablicach stworzonych w ramach programu Euro-region Bug. Choć Źmicier ma żal, że jest na nich obecnie obowiązująca flaga Białorusi czyli wpro-wadzona przez Łukaszenkę w wyniku referendum, które według opozycji i zachodnich obserwatorów nie spełniało standardów demokratycznych. Za to w zeszłym roku prezydent Pruszkowski na znak solidarności z walczącą Białorusią powiesił na lubelskim ratuszu flagę biało-czerwono-białą, czyli tę, z jaką identyfikuje się białoruska opozycja - dodaje Sergiej.

TARANKA
Gdy poruszam temat „różnic w kuchni białoruskiej i polskiej”, rozmowa nabiera tempa. Generalnie kuchnia polska przegrywa, choć mamy cebularze, kanapki i lepsze piwo, to jednak - jak mówi Tania, studentka archeologii - wasza ogórkowa jest okropna. Źmicer tęskni za białoruskimi naleśnikami, które jadał co tydzień u babci i taranką, rybą, o której prawie nikt tu nie słyszał, a Michasiowi brakuje zakusek czyli zakąsek do piwa.

WYJĄTEK
Kiedy rozmowa w akademiowych lochach prze-niosła się do knajpy na Starym Mieście, dołączyła do nas Wiera, która nie została wyrzucona z uczelni ani nie zrezygnowała ze studiów na Białorusi. Przy-jechała do Lublina na wolontariat do Fundacji Nowy Staw. U siebie studiuje psychologię oraz działa w organizacji pozarządowej „Dzedzich” i poprzez pracę w ngo (organizacja pozarządowa) pokazuje, że jest przeciwko władzy. Na pytanie o wielokulturowy Lublin odpowiada, że zauważa tu dużo innych narodowości, ale głównie z kultury słowiańskiej: Białorusini, Ukraińcy, a także mieszkańców dawnych republik ZSRR; rzadko spotyka się kogoś z Europy Zachodniej. - mówi Wiera, wypytując się o znaczenie wyrazu „opornik”.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy