Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 24 (3/2007)

Bookmark and Share

MIĘDZY TOLERANCJĄ A NIECHĘCIĄ

Barbara Mazurkiewicz (2007-07-15)

Strona 10
Więcej fotek w galerii
Pogranicza są niezwykłym obszarem na mapach całego świata, który z jednej strony je urozmaica, a z drugiej rodzi poważną trudność określenia, czy dookreślenia ich przynależności. Doskonałym materiałem badawczym była, jest i pozostanie Lubelszczyzna, ziemia zapomniana ze względu na swą prowincjo-nalność i biedę, uznawaną za jedyny element wyróżniający. Tymczasem region ten wyróżnia przede wszystkim wielokulturowość. Jest to miejsce współistnienia tak kultur, jak i religii. Czy zawsze zgodnego? Co wiąże się z tą różnorodnością? Wreszcie, czy zagadnienie uznać należy za warte analizy, skoro, jak już wspomniano, dotyczy jednego z najbiedniejszych regionów Unii Europejskiej?
Pogranicze, chcąc nie chcąc, kojarzy się z prowincją i kresami. Jest miejscem styku czegoś obcego i naturalną płaszczyzną do tworzenia nowej jakości, nie poprzez asymilację, ale równy wkład, sprawiający trudność badaczom, którzy często chcieliby łatwo i jednoznacznie kategoryzować zjawiska. Przykładem może tu być tzw. język chachłacki, czyli połączenie białoruskiego, ukraińskiego i polskiego, który łączony jest z dawnymi „tutejszymi”, ludnością nieokreśloną w swej tożsamości, którą opierali jedynie na miejscu zamieszkania. Do dzisiaj możemy spotkać ślady tego języka w okolicach Włodawy i w pasie doliny Bugu. Co warto podkreślić, mieszkańców tych terenów łączy nie tylko wspomniany język, ale i szacunek do świąt, obchodzonych w różnych obrządkach. Podobnie jak w okresie przedwojennym, wyznający katolicyzm powstrzymują się od prac polowych w czasie świąt prawosławnych i grekokatolików. Sytuacja jest o tyle odmienna, że za tą różnorodnością nie idzie już w parze zróżnicowanie społeczne, które stało u podstaw antagonizmów.
Pogranicze może wpływać również negatywnie. Często sprzyja próbie dokonania samookreślenia, które samo w sobie nie ma nic złego, ale wówczas, gdy nie odbywa się cudzym kosztem. Może niestety opierać się na rozróżnieniu „my - oni”. Ta próba podziału ma w sposób oczywisty pomóc nam zaklasyfikować się do jakiejś grupy i poczuć się na swój sposób bezpiecznie. To, jak powstają owi „my”, upraszcza jednak postrzeganie świata i wprowadza nierzadko niepraw-dziwą dychotomię widzenia świata i drugiego człowieka. Na omawianym terenie, przykładem dążenia do rozróżnienia są nazwiska. Ci na „uk”, „ow”, są „Onymi”, innymi, którzy mają stanowić grupę, rzekomo napływowych. „My”, to „ski” i „icze”, oraz wszelkie inne nazwiska o „polskim” brzmieniu. Teoretycznie można dokonać naukowego podbudowania tych teorii. Tyle, że pogranicze nie do końca mieści się w schematach. Kogo bowiem uznać za przybysza? Przecież w kraju tak różnorodnym jak Polska, każdy w gruncie rzeczy ma wielonarodowych przodków, choć może nie mieć tego świadomości. Czy przybyszem ma być ten, kto nie do końca się asymiluje? Kto kultywuje tradycje przodków? A zresztą i ich przodkowie mogli zamieszkiwać te tereny, i w niczym nie przeszkadzało im podtrzymywanie zwyczajów rodzin, rodów, społeczności, z których wyszli. Warto jednak wspomnieć, że tego typu zjawiska sprzyjały dążeniom asymilacyjnym, które wpływały na zatracanie specyfiki regionu.
Pogranicze to nie tylko Polacy, Ukraińcy i Rosjanie. To także Żydzi, niemal nieobecni już na tym terenie, a jednak żywi w ludzkich umysłach i sercach. Nie ma sensu pomijać tu problemu antysemityzmu, nadal palącego. To jest właśnie element społecznej pamięci. Co ciekawe jednak, rozmawiając ze starszymi ludźmi, mamy możliwość uchwycenia kontekstu w jakim rodziła się ta niechęć. Kolejny raz ujawniają nam się tu różnice ekonomiczne, jako największa bariera relacji polsko - żydowskich, ale i ukraińsko - żydowskich, czy rosyjsko - żydowskich. Co więcej, chęci przekroczenia tych murów, nie było z żadnej ze stron. Możemy jednak zauważyć także pamięć w sercach i kolejny raz dowody na dobre, naturalne i wzbogacające sąsiedztwo. Wiele pozostałości spotykamy do dzisiaj w języku. Żydzi są również obecni w opowieściach i wcale nie stanowią w nich postaci negatywnych, mimo tego, że pozostają innymi, stanowiąc już dzisiaj w umysłach słuchaczy jedynie egzotykę.
Pogranicze zmusza mieszkańców do tolerancji. Daje wyraźny sygnał - „jeśli chcecie tu żyć, musicie współpracować”. Tak, dokładnie - „współpracować”. Z pewnością nie widać tego w miastach, które sprzyjają szeroko pojętej homogenizacji. Inaczej wygląda rzecz na wsiach Lubelszczyzny, gdzie do dziś gospodarze udzielają sobie pomocy w pracach sezonowych. Niestety, wraz z powiększaniem areałów widać zanik tego typu zachowań. Zjawisko to jednak nadal istnieje, jeszcze możemy je uchwycić i nadal stanowi ono o specyfice regionu. To wieś bowiem pozostaje nośnikiem tradycji, wartości i religii. Nie jest tu istotne, że w powszechnej opinii, jest synonimem wsteczności. Takie opinie ukute są również przez zwolenników dwukolorowego widzenia świata. Tymczasem oprócz czerni i bieli ma on na szczęście dużo więcej kolorów i ich odcieni. Wieś lubelska jest wyjątkowa. Zachowały się dawne przekazy, będące po raz kolejny odzwierciedleniem różnych wpływów. Nadal opowiada się tu o południcach, topielicach i wierzy w kwitnącą w noc świętojańską paproć. Co więcej, wiara ta ma w sobie unikalną naturalność i pierwotność, i nie odbywa się na zasadzie powrotu do korzeni. Ona te korzenie stanowi, słowiańskie korzenie, nie polskie, ukraińskie, czy rosyjskie. Tu mamy jeszcze do czynienia ze stadium przednarodowym, mimo dawno ukształtowanych narodów.
Pogranicze to również specyficzna mentalność. Różni się ona znacznie od mentalności tak „centrum”, jak i pogranicza Polski zachodniej i południowej. Związane jest to z tym, co łączymy z mentalnością wschodnich Słowian. Jest to swoiste zwolnienie tempa życia. Są jeszcze miejsca, gdzie rytm natury i dnia wyznacza rytm życia. Jest to gwarancją spokoju i komfortu egzystencji, choć z pewnością może także kojarzyć się z pewnym niedorozwojem regionu. Rzeczywiście, tu żyje się wolniej, spokojniej i... biedniej. Jednak to również tu można spotkać wielką życzliwość do „obcych”. Trudno jednak wskazać, na ile jest to właśnie mentalność, na ile status materialny, skoro ponoć im ktoś jest biedniejszy, tym więcej ma serca dla innych. Niestety możemy dostrzec także elementy negatywne, zawstydzenie owym „Wschodem” i wysoką wartość „Za-chodu” w oczach mieszkańców pogranicza. Dotyczy to geograficznie tak Polski jak i całej Europy. Młodzież ucieka, chcąc stworzyć dzieciom lepsze warunki i dać „lepsze pochodzenie”, oby jak najdalej na zachód od Wisły. Wpisuje się to w obraz wyludniającej się Lubelszczyzny.
Czy region, który stał się tematem niniejszych rozważań, ma stać się skansenem Europy? Ma szansę takim być i niestety niewiele możemy tu znaleźć pozytywów. Kolorowe stroje, ludowe pieśni i trud rozróżnienia wpływów pogranicza, mogą stać się jego jedynymi atutami. Grozi to powierzchownością postrzegania, podczas gdy pogranicze ma wielką duchowość i jest doskonałym przykładem „jedności w różnorodności”. To nie prowincja, ta jest tylko w głowach, bez względu na miejsce na mapie i grubość portfela. Pogranicze to płuca wdychające świeże powietrze w czasach potoku konsumpcji i braku oryginalności, mimo, że każdy deklaruje inność i tolerancję dla niej. W gruncie rzeczy zaś tolerancji dla inności możemy uczyć się właśnie na pograniczu, które ciągnie się dużo szerszym pasem niż przygraniczne wsie i miasteczka. Co jest jego granicą? Chyba właśnie mentalność.
Pogranicze lubelskie to ani Wschód, ani Zachód. Nie jest jednak, parafrazując słowa poety, tak jakbyś stanął w drzwiach. Wiemy, że może grozić to jedynie przeciągiem. Może to jednak wietrzenie zatęchłych pomieszczeń duszącej się Europy. Może to powiew świeżości, która w gruncie rzeczy powinna już dawno stać się skostniałą, skoro istnieje „tu” od zawsze. Widocznie, niesie ze sobą „coś” ponadczasowego, prawdziwego, odpornego na mody i trendy, bez względu na akceptację środowiska zewnętrznego. Dzisiaj mamy modę na ludowość, wybiór-czo, ale jednak. Może to nieco przypomni, że tak niedaleko można ochłonąć, odpocząć, wreszcie pożyć.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy