Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 33/34 (6/7/2008)

Bookmark and Share

CO W MIEŚCIE POMAGA

Piotr Skrzypczak (2008-07-28)

Strona 19
Więcej fotek w galerii
Strona 18
Więcej fotek w galerii
Przez cały rok zajmujemy się Lublinem. Staramy się zmieniać go na lepsze. Chcemy, żeby w 2016 roku zostało Europejską Stolicą Kultury. Staramy się być z niego dumni. I zazwyczaj nam to wychodzi. Aż nadchodzą wakacje.

Pobyt w kilku europejskich miastach (Bratysława, Wiedeń, Lublana, Praga, Dublin) skłonił nas do do spojrzenia nieco surowszym okiem na to, co jest, a zwłaszcza na to, czego nie ma w Lublinie. Nie chcemy jednak marudzić i tworzyć kolejnego tekstu z biadoleniem. Poniżej zamieszczamy garść komentarzy i zdjęć pokazujących, co inni u siebie już zrobili. I co nam się spodobało.

Poniższe zestawienie nie pretenduje do miana jakiejkolwiek analizy - jest jedynie zbiorem "dobrych praktych" w zakresie przestrzeni miejskiej i funkcjonowania miasta w ogóle.

Ani jednej psiej kupy. To miejsce dla ludzi. Praga.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii
Lunch w Dublinie.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Trawniki

Wszędzie gdzie byliśmy, było zielono. Jak u nas. Drzewa, krzewy, trawniki. Różnica polega jednak na tym, że tam trawnik jest dla ludzi a nie dla psów. A u nas odwrotnie. Twój pies nasra - nic się nie dzieje, a jak ty się połoźysz (jak zaryzykujesz), możesz otrzymać mandat w wysokości nawet 1500 zł.
Warto dodać, że udostępnienie trawnikom istotom dwu - a nie czteronożnym - nie znaczy, że psy nie mają już własnej przestrzeni. Mają, ale oddzieloną, oznaczoną i wolną od leżących na trawie ludzi.
Nie mogę oprzeć się jeszcze jednej refleksji - zdrowie psychiczne. Dublińskie parki w porze lunchu wypełniają się siedzącymi na trawie i jedzącymi ludźmi, który przyszli tu "tylko" po to, żeby zjeść sałatkę, bułkę czy inną szybką przekąskę. Mimo, że można to było zrobić nad klawiaturą komputera. Tylko czy tak nie jest zdrowiej?

Siedzenie
Puste miasto to miasto, które niezachęca do odwiedzin. Co zrobić, żeby ludzie chcieli wypełniać jego ulice? Postawić ławki, stworzyć skwery, schodki. Dać ludzim, a zwaszcza turystom możliwość siedzenia. Po prostu. Nie ma lepszego poznania miasta, niż długa, monotonna (nie znaczy nudna) obserwacja. Najlepsza rozrywka: siąść na rynku w Pradze, by podziwiać nie tylko zabytki, ale zwłaszcza przepływające tłumy z całego świata.

Art. Deptak w Bratysławie.
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii
Muzeum Kampa w Pradze. Sztuka nie tylko dla zwiedzających.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii
Szachy. Bled, Słowenia.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Sztuka
We wszystkich odwiedzonych przez nas miastach współczesna sztuka towarzyszy niemal na każdym kroku. Główne ulice, deptaki, kląby wykorzystywane były jako przestrzeń wystawiennicza. W wielu miejscach obejrzeć można dzieła znanych artystek/ów nie wchodząc do galerii czy muzeów. Często także, same muzea są zaprojektowane tak, że obcowanie z bryłą ich budynku, podwórzem, instalacjami sprawia przyjemność. Doskonałym przykładem jest muzeum Kampa w Pradze. Z setek metrów widać, że to nie jest zwykły budynek. Oprócz doskonałej gry starej, zabytkowej architektury z nowoczesną, uwagę przykuwają jaskrawe, plastikowe, zdecydowanie ponadnaturalnej wielkości zwierzęta: psy, króliki, pingwiny, niedzwiedzie czy pełzający po ścianie aligator.


Wystająca głowa ze studzienki kanalizacyjnej. Bratysława.
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii
Spadnę, nie spadnę, spadnę...
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii
Pomnik... słowackiej poczty. Bratysłwa
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii

Zaczepiajki
Ludzie kochają robić zdjęcia. Zwłaszcza takie, na których mogą zaistnieć i to nie jako stojący na baczność słup przed olbrzymim zabytkiem.
"Zaczepiajki" to nasz nazwa na istniejące w przestrzeni rzeźby, obrazy, instalacje, które czy to wchodzą z widzem w dialog, są przyjazne, dostępne, czasem prowokują. Zawsze wywołują uśmiech. Można przy nich siąść, można się przytulić, albo (tylko) zrobić zdjęcie. W Bratysławie ze studzienki kanalizacyjnej wystaje głowa. Tłumy turystów. Obok, rzeźba z dwiema dziewczętami, która aż kusi, żebu obok usiąść. Gdzieś na skwerze kilka dziwnych urządzeń: drewniana ławka na sprężynach, metalowa płyta, na której trudno ustać, czy, absolutny hit, metalowe płytki, które pod wpływem skakania wydają dźwięki - "ludzkie cymbałki". I znowu tłum śmiejących się ludzi.

Prezentacja najnowszych rozwiązań architektonicznych w Lublanie.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Więcej fotek w galerii

Prezentacje
Betonowe koryto rzeki nie jest najciekawszym miejscem do zawieszenia wzroku. Ma jednak jedną zaletę - stanowi doskonałe tło dla prezentacji dokonań młodych artystów. Jak na przykład nad rzeką Lublanicą w Lublanie.
Także w Lublanie, tym razem na zamku, w ciekawy sposób zaprezentowane są plany architektonicznej modernizacji miasta. Na porozwieszanych tablicach wiszą plany, wizualizacje, makiety. Choć najważniejsze jest to, że one wogóle są upublicznione. Bo przecież łatwiej byłoby ich nie pokazywać mieszkańcom - zawsze przecież komuś coś może się nie spodobać. I jeszcze narobi hałasu...




"Praska wiosna" w Bratysławie. Wystawa zdjęć.
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii

Historia
Przeciętnego turystę żadko kiedy można skłonić do odwiedzin w muzeum prezentującym historię miasta. Zwłaszcza, jeśli wokoło tyle łatwiejszych w odbiorze atrakcji. A jednak, jak się tochę pogłówkuje, można skłonić turystę do głębszej reflakcji. Tak jest w Bratysławie. Wydarzenia  "Praskiej wiosny" zostały zaprezentowane na zdjęciach rozwieszonych na banerze w kształcie kliszy filmowej, owinięte na betonowych słupach. Efekt - przyciągający! Wykonanie - tanie. Całość może stać do później jesieni.







Beton.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Wystawy specjalne
Już nikt nie korzysta z budek telefonicznych. Co najłatwiej z tym charakterystycznym dla miast elementem zrobić? Najłatwiej zdemontować i wywieźć na śmietnik. Ale można także oddać je artystom, by je nieco przetworzyli. Tak zrobiono w Pradze. Dzięki temu rzecz wydawałoby się całkowicie już bezużyteczna dostała nowe, artakcyjniejsze życie. Miasto również. Przy każdej budce od rana do wieczora można było spotkać grupki fotagrafujących je turystów.
Koszt - dobra wola.



Toalety
We wszystkich odwiedzonych miastach były. I to były: otwarte, czyste, dobrze oznaczone, zazwyczaj darmowe.
Niektóre, np. w Pradze, w dodatku zachwycały swoim designem.
To samo dotyczy zresztą pól namiotowych i kempingów. Wszędzie można skorzystać z darmowej i czystej toalety (z papierem), umyć mydłem ręce (w ciepłej wodzie), skorzystać z ręcznika (suszarki), wziąć prysznic (w łazience bez grzyba).

Miejski kemping w Lublanie. Baseny w cenie.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Kempingi
Turysta musi gdzieś spać. Zazwyczaj turysta nie jest bogaczem, którego stać na hotel. Dlatego miasta dbają, żeby w jego najbliższej okolicy znajdował się przynajmniej jeden porządny kemping.
Porządny czyli taki, który nie tylko pozwala rozbić namiot, ale także oferuje inne atrakcje (o tym, że jest tam czysto, bezpiecznie, są nowoczesne łazienki z ciepłą wodą, umywalnie, pralnie, dostep do internetu, barki, sklepiki, nie muszę chyba wspominać). W Lublanie kemping oferuje możliwość korzystania z bezpłatego kompleksu basenów. Idealne rozwiązanie dla zmęczonych zwiedzaniem.
W Bratysławie miejski kemping położony jest nad jeziorem. Wszystkie w bliskim sąsiedztwie stacji metra, przystanków autobusowych lub tramwajowych.


"Ciekawe miejsca"
Kolejne "zaczepiajki", tym razem związane z branżą turystyczną. Przykłady.
Ciasno. Ale dzięki sygnalizacji świetlnej da radę!
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii

Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii
Wpływ na pogodę. Lublana.
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii
Praga. Restauracja pięknie usytuowana nad Wełtawą, jednak dostęp do niej jest bardzo trudny - trzeba się przeciskać. Nie ma mowy, aby minęły się tam dwie osoby. Problem rozwiązano instalując profesjonalną sygnalizację świetlną. Efekt dodatkowy - atrakcja turystyczna.
Lublana. Upał. A na głównym placu strefa, w której miasto kontroluje pogodę. Tablica z parasolem. O co chodzi? Otóż sprawa jest prostsza niż się wydaje. Po prostu nad placem zamontowano wodotrysk, który rozpyla mgiełkę. Idealna rzecz dla zmęczonych upałem mieszkańców.
Wiedeń. Na Dunaju barka, a na niej... wypełniony błękitna wodą basen. Trudno się oprzeć, by nie zrobić zdjęcia.



Zamiast mapy. Lublana.
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii
Ooo, tu jestem. Bled, Słowenia.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Makiety
Pomysł banalny. Kosz niewielki. Turyści zachwyceni. I znów aparat w ruch. I kolejne miejsce z danej miejscowości uwiecznione. I zapamiętane. A po powrocie pokazene innym. Wiec może za rok "ci inni" także się tam wybiorą. I także zrobią zdjęcie... I interes się kręci.









Austria. Pole z wiatrakami.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii

Ekologia
Dużą wagę w wielu miejscach poświęca się trosce o naturę. Zakupy - w torbach papierowych, ewentualnie plastikowa torba ale po dopłacie. Woda - kran na przycisk, żeby nie lała się godzinami. Światło - fotokomórka. Pola - pokryte lasem wiatraków.








Rodzice szaleją na zakupach - dzieci szaleją na linach. Bratysłwa.
Fot. Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii

Inne (zapamiętane)
W Bratysławie obok centrum hadlowego specjalna przestrzeń dla dzieci. Dla maluchów huśtawki, karuzele, piaskownice, dla starszych wyzwanie poważniejsze - park linowy. Oczywiście pod opieką instruktorek.


Jeśli macie własne wakacyjne refleksje - zachęcamy do podzielenia się nimi. Zdjęcia mile widziane!



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy