Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 33/34 (6/7/2008)

Bookmark and Share

SZTUKA PŁAKANIA

Maciej Topolski (2008-07-31)


Fot. Sztuka Płakania
Więcej fotek w galerii
Nie uroniłem kropli podczas projekcji filmu Fog’a, ale dostałem po łbie i nieraz gorzko się zaśmiałem, topiąc twarz w dłoniach. Podziękowałem i życzyłem dobrej nocy sprzątaczce, wyszedłem z kina, załatwiłem, co trzeba pod ciemnym murem i ruszyłem przed siebie, czując słodko-kwaśny posmak, zlewający się pod językiem w makabryczną mieszankę. Ta duńska produkcja (na podstawie książki Erlinga Jepsena) szarga widzem, opuszcza go z błądzącym w kąciku ust uśmiechem, ale i łezką, która nie chce się przecisnąć poza oko. I można tym sposobem (poprzez towarzyszące emocje) wyróżnić trzy części obrazu: 1. komiczny początek, 2. przytłaczające dramatyzmem rozwinięcie, 3. dwuznaczny koniec (pomyślne rozwiązanie, dotkliwe konsekwencje). Ale żeby nie było tak łatwo, pod każdą scenę scenarzysta podłożył absurd zachowań (śpiąca w płonącym domu babka czy spoliczkowanie), głęboką zabawę z nieokreślonym w swych odczuciach oglądającym. Porusza przy tym temat tabu (niech za argument posłuży wyjście kobiety w połowie seansu), temat obecny w małomiasteczkowej codzienności lat siedemdziesiątych, w małym domu mleczarza, który praktykuje tytułową sztukę płakania z niemoralnym powodzeniem.
Strona 26
Więcej fotek w galerii
Jest on podatnym na wszelkie niepowodzenia, niedowartościowanym, użalającym się nad sobą tyranem wygłaszającym rozpaczliwe mowy na pogrzebach, ale także ojcem, mężem, niedoszłym samobójcą i pedofilem. Jego żądania i manie podporządkowują sobie bez żadnych skrupułów całą rodzinę. Żona (biorąc tabletki nasenne) i starszy brat (wyprowadzając się i studiując na politechnice, co boli wychowanego w ubogiej rodzinie ojca) sprzeciwiają się lub obojętnieją, jako pierwsi. Najdłużej zostaje przy żałosnym despocie Allan, jego jedenastoletni syn, z którego perspektywy poznajemy całą historię. Za wszelką cenę chce uszczęśliwić swego tatę: namawiając siostrę do „zejścia na dół”, modląc się do Anioła Stróża z ognistym mieczem, zapewniając kolejne pogrzeby (niezapomniana scena śmierci hipochondrycznej ciotki) i wspierając go uściskiem dłoni, słowami, szpiegostwem siostry na potańcówce. Na początku zdaje się, że Allan to wypisz wymaluj ojciec, równie przebiegły, podstępny i niepowstrzymany. W momencie, gdy odkrywa prawdę, zaczyna zapobiegać kolejnym tragicznym wydarzeniom i jedynie poprzez (już świadomą) litość odcina wiszącego na sznurze ojca. Najbardziej przejmujące jest tu niewinne uczestnictwo dzieci w szeregu wirujących coraz szybciej okropieństw, krążenie w labiryncie i poznawanie go poprzez podsłuchiwanie, podglądanie przemilczanej i zasłoniętej czarną kotarą chorej rzeczywistości. Te bezsilne formy sprzeciwu i ciekawości sprawiają, że Allan dorasta. Że gdy on będzie wiedział, zapali ukradzionego papierosa i będzie wymiotował, wszystko się zakończy, jakby to na nim opierało się piekło stworzone nieukojeniem mleczarza.

Sztuka płakania, reż. Peter Schuonau Fog, scen. Bo Hr. Hansen, zdj. Harald Gunnar Paalgard, muz. Karsten Fundal. Dania 2006.

Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy