Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 35 (8/2008)

Bookmark and Share

MROCZNY RYCERZ

Maciej Topolski (2008-09-03)

Mroczny rycerz
Więcej fotek w galerii
Prosto z wysokiego mostu - byłem i wciąż jestem, pisząc to na kolanie w autobusie, mile zaskoczony nową odsłoną Batmana, za którą odpowiada w całości (produkcja, scenariusz i reżyseria) Christopher Nolan. To dzięki niemu przez bite dwie i pół godziny siedziałem z dłońmi przy otwartych ustach, pozwalając do woli rozszerzać się źrenicom. Ambicja przepełnia ten film od pierwszej i szybkiej chwili, przechodzi w genialność i opada w ostatnich minutach. Ale skąd taka niespodzianka, takie zdziwienie? Dotąd nie wierzyłem, że ekranizacja komiksu może być przemyślana na aż tak wysokim poziomie, okraszona wspaniałymi dialogami i jednocześnie śmiała, daleka od hollywoodzkiego wzoru (prócz oczywiście tej końcówki). Mimo że byłem przygotowany, nie poczułem żadnego drgnienia kiczu w przedstawionej na ekranie opowieści. Przygody zdawałoby się sytej w jarmarcznych bohaterów i tematykę odwiecznej walki. Ale groza, lekko zahaczająca o szaleństwo, wchodząc głębiej w ciemność oraz maźnięcie sytuacji farbą powagi i geniuszu zmienia obraz rzeczy, przewraca go na nice.
Fabuła wprowadza postacie w pułapkę, rodzi bezład w mieście, w którym grzęzną nawet zdezorientowani mieszkańcy: to czuć na skórze, pod paznokciami! Batman (wcale niezły Christian Bale) nie pierze już oprychów po pyskach, nie walczy z kolejnym wrogiem i nie ratuje piękności, to znaczy robi to nadal, ale na pierwszym planie podejmuje decyzje związane z własnym ja, z rolą, jaka przypada bohaterowi i z miejscem obrońcy prawa w społeczeństwie. Postać prokuratora okręgowego (ciekawy w podwójnej roli Aaron Eckhart) strąca rzeczonego herosa, który teraz musi wybrać, co będzie lepsze i czy na pewno rezygnacja, z piedestału zupełnie odmiennymi, mniej drastycznymi czynami, na ostatek zmieniając się do głębi i ponosząc porażkę. Jakby było mało fascynujący Joker pociąga sznurkami życia i całego Gotham, przejmując je obłąkańczym podstępem, krocząc od prawych obrońców do gangsterów i mafii ze swą wizją bez planu. Wszyscy brnąc dalej w podjętą grę odkrywają paradoksy (w szczególe: dobro i zło) dotyczące tak świata, jak i siebie, poznają zmienność pojęć pewnych, pozwalają na ofiary, patrzą na śmierć lub powodują ją jedynie "dla przesłania"; wszystko upada, rozsypuje się w palcach, wyłączając cholerną i jakże niepotrzebną szlachetność tytułowego.
Strona 18
Więcej fotek w galerii

Poprowadzenie historii, nagłe zwroty, nieustanna akcja i napięcie podbudowywane muzyką (raz psychodeliczną, drugi raz nadającą tempo) wynoszą tą produkcję do miana obowiązkowego i wysokobudżetowego przykładu. Pod koniec spada on jednak z tonu rażąco nisko, zadziwiająco łatwo oddając wcześniej zwyciężone (przecież reżyser mógł zostawić sobie daremną furtkę do kolejnej części!) pole i odchodząc w sztuczność i sztampę, naciągany patos.
Zdjęcia zasługują za to na ogromny plus; czasem, lecz bardzo rzadko - zbyt widoczne lub za szybkie cięcia. Ujęcia są dynamiczne, sugestywne, prawidłowo oddalone lub krążące wariacko wokół, ukazujące tyle, ile trzeba, by przyszyć widza do podłogi. Do mistrzostwa można zaś z białym sumieniem odnieść kreację Jokera. Heath Ledger samym tylko mlaskaniem, przewracaniem języka, cmoktaniem, uśmiechem pomyleńca, wzdrygnięciami pokonał Jacka Nicholson’a z kretesem, co jest dla mnie osiągnięciem naprawdę wybitnym i godnym zanotowania w pamięci. Zagrał on zarazem śmiesznie i przerażająco do szpiku kości, poprzez twarz ukazał chory umysł i odpowiedni dla schizofrenika-klauna naturalny wyraz. Podsumowując w długim zdaniu: Mroczny rycerz przekonuje włożonymi pieniędzmi i talentem reżysera nad wszelaki zwyczaj, urzeka zawiłością i ciężkim stylem, pokazuje, że bajka o czupiradle w lateksie może być podana smacznie w (zupełnie innym niż dotychczas) sosie quasi-ambitnej megaprodukcji.

Mroczny rycerz, reż. Christopher Nolan, scen. Christopher Nolan , Jonathan Nolan, zdj. Wally Pfister, muz. James Newton Howard, Hans Zimmer. USA, 2008.
 


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy