Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 35 (8/2008)

Bookmark and Share

U CIOCI MAZURKOWEJ

Anna Jabłońska (2008-09-04)

Anna Jabłońska.
Fot. Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii
Ania Jabłońska, nauczycielka w Zespole Szkół w Brzeźnie.

Awans
Wszystko zaczęło się od mojej pracy w szkole. Pracowałam już ileś tam lat. Lubiłam robić zdjęcia i utrwalać wydarzenia w kronikach klasowych. Później nastąpiła reforma oświaty, co spowodowało awanse zawodowe nauczycieli. Przystąpiłam do awansu. Polegało to na tym, że należało udokumentować wszelkie swoje działania, przygotować zdjęcia, zaświadczenia. Miałam to szczęście, że wszystko co robiłam, było zawarte w tych kronikach, więc nawet wtedy, gdy zmieniłam miejsce pracy, przyszłam do nowej pani dyrektor, która mnie nie znała, mogłam jej pokazać to, co robiłam. Myślę, że to utwierdziło ją w przekonaniu, że to co robię, jest dobre. Po zakończeniu pracy nad awansem poczułam, że brak mi tej "przedawansowej aktywności" Nie chciałam się odciąć od tej pracy. Więc można powiedzieć, że moja inspiracja do pracy społecznej przyszła z zewnątrz, siłą rozpędu.

Inaczej, lepiej
Po pewnym czasie przebywania w środowisku, w którym pracuję, zauważyłam, że z biegiem czasu ono coraz bardziej ubożeje. Wielu młodych ludzi wyjeżdża z Brzeźna i już do niego nie wraca.  Ze względu na to podupadanie środowiska chcemy uświadomić dzieciom, że można żyć, działać inaczej, lepiej. Staramy się z Renatą Górską  [także nauczycielką w szkole podstawowej w Brzeźnie - red.] pokazywać inny, ciekawszy świat. Ale jednocześnie inne, ciekawsze Brzeźno, którego nie muszą się wstydzić.

Myślę, że ważne jest, by współpracować z osobami, które nas nie zawiodły, które lubimy, które znamy, z którymi się niejednokrotnie sprawdziliśmy w działaniach, Na początku w naszej szkole było siedem różnych projektów, z czasem wykruszających się, a my z Renatą przetrwałyśmy.

Doszłam również do wniosku, że przyszedł czas byśmy zaczęły się troszczyć o pisanie projektów, Dotychczas było tak, że znajdowałyśmy sponsorów, którzy dawali nam np. 200 czy 300 zł i my byłyśmy zadowolone, że miałyśmy pieniądze na film, papier, ale nie da się tak dalej funkcjonować. Mamy tych materiałów już tak dużo, że powinnyśmy zacząć inwestować w sprzęty, pomoce dydaktyczne, opracowanie dokumentacji tego, co już osiągnęłyśmy - książek, informatorów, promowania wszystkiego, co jest trwałym świadectwem naszej pracy. Stworzenie Muzeum Cioci Mazurkowej, "Jeśli zostaję tylko fotografia -czy to jest mało?" i "Historia szkoły w Brzeźnie" to stałe wystawy, które powinny być rozsławione, chcemy zostawić po nich ślad i dzięki nim zachęcić ludzi do odwiedzania Brzeźna. Kolejnym etapem naszej pracy powinien być teraz ten krok do przodu w nauczeniu się pisania projektów i korzystania z nich.

Projekty w Brzeźnie
Od 2000 roku realizujemy program "Ślady przeszłości - uczniowie adoptują zabytki". Jest to prowadzone przez Centrum Edukacji Obywatelskiej w Warszawie.  Dzięki Renacie, która jest lokalna koordynatorką i zachęcała innych nauczycieli do udziału w projektach, pewnego roku doszło do takiej sytuacji, że w naszej szkole, jedynej chyba w województwie lubelskim, było aż siedem projektów. Siedem różnych projektów w zależności od grupy wiekowej - rozpoczynając na klasie zerowej, na gimnazjum skończywszy. Były to projekty większe lub mniejsze w zależności od grupy wiekowej i tematyki.

Muzeum Cioci Mazurkowej
W Brzeźnie stała porzucona chata wiejska. Dawno temu wokół tej chaty kwitło kulturalne życie wsi, ponieważ mieszkała w niej pani Cecylia Mazurek, która była duszą kulturalną wsi. Pisała scenariusze na jasełka, uroczystości obrzędowe. A ponieważ ten dom jest pięknie usytuowany, w sadzie, więc postanowiono to wykorzystać. Za zgodą właścicielki wyremontowano go, ale tak, żeby nie zatracić jego charakteru. Inicjatorką była Renata i jej uczniowie. Dzieci włączyly się w pomoc: sprzątały, wietrzyły, bieliły, chodzilłypo wsi i zbierały wszystkie stare sprzęty, które przynosily później do tej chaty. Przez okres roku zgromadzono tyle wyposażenia, że wystarczyło to na otworzenie muzeum. Nazywa się to Muzeum U Cioci Mazurkowej. Ciocia Mazurkowa - ponieważ właścicielką tej chaty jest Ewa Szymczuk, której Pani Mazurkowa była ciocią. Do muzeum przyjeżdżają różne wycieczki, grupy. Można tam zorganizować Dzień Seniora, Dzień Dziecka. Jest miejsce na ognisko, zwiedzanie. Przy muzeum jest piwnica. Kiedyś wystawiono w niej trzecią część "Dziadów".  Uczniowie tam posprzątali , obielili, ustawili ławki, stworzyli scenografię. Mamy takich zdolnych uczniów, którzy potrafili to zrobić. Wystawili spektakl. Było trochę zaproszonych gości. Przyszli uczniowie, ich rodzice. Przez to, że zrobiliśmy to w tak nietypowym miejscu, wszystko miało swoją tajemnicę.

Ścieżka
Ostatnio zadzwoniła do mnie również sekretarka prezesa dużego zakładu w Brzeźnie z pytaniem, co można zrobić na jego pożegnanie, ponieważ odchodzi do Warszawy. Wymyśliłyśmy trasę dla tego pana, żeby zwiedził najciekawsze miejsca w Brzeźnie. Zaczynała się od wystawy, która znajduje się w szkole. Przy okazji zwiedzania otrzymał od nas książkę Otwieranie świata. Następnie pojechaliśmy do cerkwi prawosławnej, weszliśmy do środka, obejrzeliśmy wszystko, daliśmy mu naszą publikację W cieniu ośmioramiennego krzyża, której Renata była radaktorką. Później pojechaliśmy do Ośrodka Dydaktyczno-Muzealnego w Brzeźnie, tam też zwiedziliśmy wszystko. Prowadzone jest to przez Zarząd Chełmskich Parków Krajobrazowych, teraz już Polesie. Tam otrzymał pamiątkowy obrazek. A na koniec zostawiliśmy smaczek. Zaprosiliśmy zacne grono do Muzeum Cioci Mazurkowej. Najpierw zwiedzili wystawę, a następnie wszyscy usiedliśmy do stołu biesiadnego, który był nakryty kraciastym obrusem, w glinianym dzbanku były maki i chabry, był chleb, smalec, ogórki, gruszki, kompot, plastry miodu. Było przecudnie, wszyscy świetnie się bawili. Z tego pojawił się kolejny pomysł, ze w Brzeźnie można opracować ścieżkę turystyczną. Więc mamy już zadanie na wrzesień.

Przy kapliczce
Mamy również własną stronę internetową w trzech językach: angielskim, polskim i rosyjskim. Została zrobiona przez uczniów pod opieką Renaty i innych nauczycieli.Poza tym jest bardzo mało informacji o Brzeźnie. Dlatego postanowiliśmy wydać ulotkę o naszym miasteczku zachęcającą do przyjeżdżania i zwiedzania. Chcemy również organizować inne rzeczy w tym muzeum. Żeby to nie była tylko taka stojąca chata, odwiedzana od czasu do czasu przez uczniów, ale przyciągającą też inne osoby.
Z dziećmi robię jeszcze wszystko co jest związane z kapliczką, zbieramy z fotografie wszystkich uroczystości, jakie się tam odbywały. Chciałabym to opracować w postaci trwalszej niż tylko albumów i fotografii. To jest moje zadanie na ten rok, oprócz cyklicznych spotkań, porządkowania, wspólnych działań z pomocą rodziców, dziadków, i dalszego poznawania tej historii. Chodzi o to, żeby te dzieciaki czuły się z tym związane i tym żyły.

W moim położeniu współpraca z ludźmi układa się bardzo dobrze i jest mi łatwiej, bo jestem już tam kilka lat, wszyscy mnie znają, wiele rzeczy zostało zrobionych, dzieci dowiadując się o nowych projektach przychodzą, mówią, że fajnie, że z tą panią, a inaczej jest kiedy przychodzi osoba z zewnątrz, pojawia się trochę dystans.

Opracowały Diana Czarnecka, OG

Kliknij, żeby zobaczyć stronę Folklor Brzeźna.



Komentarze

Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy