Strona główna > Aktualności > Archiwum > 2014

Bookmark and Share

Biegiem na Majdan

Anna Dąbrowska (2014-10-31)

Logo akcji
Więcej fotek w galerii

800 km nocą, w chłodzie i deszczu, czyli potęga gestu. Niezwykła sztafeta "Biegiem na Majdan" startuje z Warszawy 18 listopada i ma dotrzeć do Kijowa 21 listopada, w pierwszą rocznicę protestów na Euromajdanie i zarazem dziesiątą rocznicę Pomarańczowej Rewolucji.
W sztafecie dziennikarze/rki polskich mediów raz kilka osób z ngo, w tym
Anna Dąbrowska i Piotr Skrzypczak z Homo Faber.



Przed uczestnikami/czkami biegu 800 kilometrów. Będą biegli non stop, także w nocy. Podzieleni na zastępy. Ale bez konkurowania i ścigania. To ma być wspólna sprawa.


Piotr Skrzypczak
Więcej fotek w galerii

Dlaczego biegną?

Piotr SkrzypczakMam 36 lat. Od młodości miałem wrażenie, że urodziłem się kilkanaście lat za późno. Nie zdążyłem na polską rewolucję. Może dlatego jestem działaczem na rzecz praw człowieka, choć patrząc z szerszej, światowej perspektywy, nasz kraj to raj na ziemi.
Kocham górskie biegi ultra. Po takim wysiłku kocha się świat. Największe problemy znikają. Gdyby dyktatorzy biegali być może nie wpadali by na swoje zbrodnicze pomysły.
Nasz bieg nie przyniesie wymiernej zmiany. To happening, akcja medialna, ale liczę, że zostanie zauważony i będzie bodźcem do rozmowy o naszych sąsiadach.
Zastanawiam się, co bym pomyślał 30 lat temu o grupie Niemców np. z Kolonii, którzy w geście solidarności przybiegli by do Warszawy? Czy bym do nich dołączył, czy też uznał, że to tania atrakcja ludzi, którzy niczego nie wiedzą o życiu. Nie wiem. Będę wiedział jak dobiegnę.


Anna Dąbrowska: Unikam biegów "na rzecz" i "dla". Bo biegam dla siebie.
A jednak biegnę do Kijowa. Chyba przede wszystkim po to, aby pokazać, jak bardzo jest to blisko. Że wystarczy założyć buty, wyjść z domu i pobiec. Sąsiedzko. I zapytać "co u was?".
Bardzo lubię długie biegi, a ten będzie wyjątkowo długi. Czekam na doświadczenie drogi.

Anna Dąbrowska
Więcej fotek w galerii


O inicjatywie "Biegiem na Majdan" opowiada jej ojciec-organizator, Piotr Pacewicz.
A gdyby tak na Ukrainę? Pomysł zaiskrzył w głowie Kamila Dąbrowy. Siedzieliśmy w dostojnych fotelach Polskiego Radia w trzech, z Wojtkiem Staszewskim i aż zaczęliśmy przebierać nogami. To co, sztafeta , jaką zrobiliśmy w „Polska Biega”? Do Kijowa? Smartfony powiedziały, że kilometrów jest 800. Daleko, ale spróbujmy tak wycyrklować, żeby wbiec na Majdan w dziesiątą rocznicę Pomarańczowej Rewolucji i pierwszą protestu, który dał Ukrainie wolność a potem przyniósł wojnę.

Zacząłem krążyć po biegających znajomych, głównie z mediów. Rozsyłałem tekst: „Chcemy wyrazić wdzięczność Ukrainie za przypomnienie Europejczykom, jak cenne są europejskie wartości. Głośno powiedzieć, że inter arma musae NON silent, że sztuka (także - sztuka biegania) nie powinna teraz zamilknąć”. Patetycznie, ale się podobało. Zgłaszał się, kto mógł. Dążyłem do parytetu, skończyło się na solidnej kwocie dziewczyn: 10/28.

Na Roberta Korzeniowskiego wpadłem wracając z treningu. Aż się wzruszył: „Ja mam ukraińskie korzenie, wiedziałeś o tym?”. Inni też mają powody: Marta Ciastoch ma chłopaka Ukraińca, Ania Dąbrowska i Piotr Skrzypczak otwierają Lublin dla imigrantów. Mirek Bieniecki poza morderczym „Rzeźnikiem” organizuje transgraniczny bieg „Polesie”. Piotr Kraśko robił „Wiadomości TVP” z Kijowa, gdy Majdan cieszył się Euro 2012 i gdy rok później broczył krwią.



Jacek Kozłowski bez zbędnej zwłoki wpisał daty w swoim kalendarzu wojewody. W 2008 r. biegł z nami do Krakowa, podobnie jak Witek Misztela, który ma życiówkę w maratonie 1:47. Nie pomyliłem się. On zapyla na wózku! I nie znosi Putina...

Założyliśmy średnie tempo 10 km/godz., bo przeszkadzać będzie noc, chłód, deszcz czy - nie daj Boże - śnieg. Żeby to nie trwało bez końca, trzeba pobiec- jak mówią Anglicy - round the clock. Żeby być w Kijowie 22 listopada rano musimy wyruszyć z Warszawy nad ranem 18 listopada.

Jak to zaplanować, żeby dać się ludziom czasem wyspać? I zabezpieczyć przed wściekle pędzącymi TIR-ami? W Polsce biegliśmy po lewej stronie drogi, a z tyłu toczył się bus. Teraz wybraliśmy inaczej: bieg po prawym poboczu w światłach busa, bo w listopadzie jasno jest tylko przez osiem godzin na dobę.

Bus wiezie kolejne „zastępy” po sześć osób, z których każda biegnie przez ok. godzinę i oddaje kolejnej pałeczkę. Dwa busiki krążą między trasą i hotelami odwożąc „zastępy” po biegu i dowożąc kolejne. Ułożenie tego rozkładu jazdy przypominało zagadkę o przewożeniu przez rzekę kozy, kapusty i wilka.

„Zastępy” będą cztery. Hotele trzy. Kierowców musi być czterech, bo mają swoje BHP. Organizujemy to wszystko we dwójkę - z Beatą Szulęcką, z którą prowadzimy Fundusz Mediów, fundację Towarzystwa Dziennikarskiego. Kupujemy: lampki tzw. czołówki, kamizelki odblaskowe, batony energetyczne, izotoniki, folie do okrywania się po biegu, plastry, opaski i bandaże, maści lecznicze, okłady z „lodu-żelu” (a więc i lodówkę samochodową), suszarkę do ubrań, bo mokre ciuchy to mogiła. Do tego hotele, transport, jedzenie. Kasy odmawiały nam firma po firmie. Już wpadaliśmy w rozpacz, gdy zgłosił się Wiesław Generalczyk („Poradnika handlowca”), zdobywca korony sześciu największych maratonów świata (!). Oczywiście miał biec z nami, ale zły los mu nie pozwolił. Ktoś dał mi telefon do Kulczyk Holding. „Ładny pomysł. Nie, żadnego logo nie trzeba. Wystarczy, że o nas wspomnicie” - Jarosław Sroka, do niedawna dziennikarz. No to wspominam.

Głównym partnerem został PZU. Dali wkład finansowy, rzeczowy (ubezpieczenia) i osobowy w postaci rzecznika Michała Witkowskiego.

Śladem Wyszehradu jest obecność Martina M. Simecki, pisarza i dziennikarza słowacko-czeskiego. Jego wytłumaczenie dlaczego biegnie wbiło nas w bieżnię, zwłaszcza kawałek o biegu „z Polakami - tymi zwariowanymi romantykami, którzy może już jako ostatni na świecie wierzą w potęgę gestu”. Właśnie - potęga gestu. Ale przecież gest może być fałszywy! Albo źle odebrany jako medialna lipa czy rozdmuchane polskie ego. Czy oni nie pomyślą, że mamy nierówno pod sufitem? - pyta aktywista Rafał Lipa. Reakcje z Kijowa pokazują, że nie. Oni są spragnieni gestu, tak jak my byliśmy w stanie wojennym. Wierzą, że nasz Bieg przypomni światu, że jest Ukraina w potrzebie, w żałobie, w nadziei.


Źródło: serwis Polska Biega. "Potęga gestu", 29.10.2014
Więcej o akcji Biegiem na Majdan w serwisie Polska Biega.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy