Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 10 (11/2005)

Bookmark and Share

NOWA EDUKACJA

Irena Dzierzgowska (2005-11-15)

Spotkanie z Ireną Dzierzgowską.
Więcej fotek w galerii
PIJANY STATEK
Za nami już około 500 dni XXI wieku. Oczekiwaliśmy na ten czas z nadzieją, że to będzie coś nowego, że będzie jakaś gwałtowna, widoczna zmiana. Wiek XXI jak na razie nie różni się jednak od wieku XX. Nadal mamy takie same podstawowe, globalne problemy: pokój, którego ciągle nie ma. Wciąż jest około 30 konfliktów lokalnych, na większą lub na mniejszą skalę, równocześnie w wielu regionach świata. Wciąż mamy ogromne dysproporcje między najbogatszymi a najbiedniejszymi. Ciągle jeszcze nie mamy pomysłu, jak zapewnić trwały i zrównoważony rozwój. Wciąż jeszcze odczuwamy coś, co wśród polityków nazywa się „syndromem pijanego statku” - zmiany świata, które nie mają jednego kierunku, jednej wizji, jednego pomysłu jak świat ma się rozwijać. Pływamy tak od prawa do lewa w zależności od tego, kto rządzi, kto ma jaki pomysł, kto ma pieniądze. Są to odwieczne problemy świata.
Wraz za twórcą bardzo ważnej dla zajmujących się edukacją XXI wieku książki, „Przyszłość świata” Federico Mayorem można powiedzieć, że edukacja jest jedynym lekarstwem na problemy świata. Nie takim bezpośrednim, nie że sama edukacja coś zrobi. Raczej, że tylko edukacja dla wszystkich, przez całe życie i edukacja dla przyszłości może rzeczywiście spowodować, że nasze dzieci, a może dopiero nasze wnuki, sobie z tymi problemami świata poradzą. Ale żeby tak było, szkoła musi się zmienić.

WIADERKO
To, że szkoła musi się zmienić, jest jeszcze oczywiste z innego powodu. To zalew informacji. Tylko jeden przykład: niedzielne wydanie „New York Times’a”. Ta jednodniowa gazeta ma 1600 stron, waży 3,5 kilo, zawiera 10 milionów słów. Gdyby się chciało przeczytać tę gazetę w tempie 500 słów na minutę (czyli po kursach najszybszego czytania), to trzeba by na to poświęcić 18 dni po osiem godzin dziennie. A w tym czasie urósłby kolejny stosik nieprzeczytanych gazet. Jaki z tego wniosek? W takim zalewie informacji nigdy nikt nie będzie miał dostępu do wszystkich możliwych danych. Jest to niemożliwe.
W takim świecie szkoła ma przed sobą dwie możliwości. Albo nadal przekazywać gotowe informacje, dawać gotową wiedzę, albo zacząć uczyć samego procesu zdobywania wiedzy. Ktoś ładnie powiedział, że w tym oceanie informacji, który nas zalewa, nauczyciel przypomina kogoś, kto przychodzi na brzeg oceanu z małym wiaderkiem i dolewa jeszcze do oceanu wody. A tam toną już jego uczniowie. Zamiast dolewać wody, trzeba im pomóc zbudować arkę, czy choćby rzucać koła ratunkowe.
Informacji jest w tej chwili tak dużo, że ktoś, kto nie potrafi informacją zarządzać, rzeczywiście nie jest w stanie nie tylko się uczyć ale w ogóle przetrwać. Szkoła, którą znamy naucza. I ona musi się przekształcić w szkołę zarządzającą, gdzie każdy uczeń uczy się, jak się uczyć - staje się menadżerem własnej przyszłości.

WSZYSTKIE RZEKI
Co to znaczy szkoła zarządzająca wiedzą? Można powiedzieć, że są trzy poziomy zarządzania wiedzą. Pierwszy poziom instytucjonalny. Szkoła jako instytucja musi się stale uczyć, wciąż dowiadywać się czegoś nowego, poznawać najnowszą wiedzę. Bardzo ważne, żeby nauczyciele umieli wykorzystywać wiedzę, jak się uczyć. Żeby uczniowie zamiast dat i wszystkich rzek Azji i Europy wiedzieli, w jaki sposób zdobywać wiedzę, jakie są źródła wiedzy, które są rzetelne a które nie, jak robić notatki, jak je zapamiętywać, jak się przygotowywać do egzaminów, jakie są style myślenia. Od tego zależą strategie uczenia się.

MÓZG LENINA
Co to znaczy zarządzanie wiedzą i jak się można nauczyć uczenia się? Wykorzystanie wiedzy do zdobywania wiedzy oparte jest na badaniach i wynikach rozwoju nauki w latach 90. dwudziestego wieku, które zostały nazwane „dekadą mózgu”. Wtedy pojawiło się najwięcej informacji o budowie mózgu ludzkiego. Obecnie na temat budowy mózgu wiemy bardzo dużo i część z tej wiedzy możemy wykorzystać w szkole. Wiemy po 60 latach badań mózgu Lenina, że nie różni się on w niczym od mózgu innych śmiertelników. To optymistyczna wiadomość . Wynika z niej, że każdy może robić rewolucje. Jestem zdania, że rewolucja w edukacji jest bliższa niż kiedykolwiek. Na pewno będzie mniej krwawa i w związku z tym dobrze, że każdy może ją robić.

BIOKOMPUTER
To, co wiemy o budowie mózgu ludzkiego, o dwóch półkulach, o mechanizmach pamięci powinno nam znakomicie pomóc w uczeniu się. Posiadamy informacje dotyczące stylów myślenia, bo każdy myśli trochę inaczej.
Co trzeba wiedzieć o budowie mózgu? Czy pamiętacie, jak pierwszy raz usiedliście przy klawiaturze komputera? Pewnie tak. Wcześniej jednak musieliście coś wiedzieć o tym urządzeniu. Jak się włącza, jak się wyłącza i jak zapisać informacje. Tymczasem jeśli chodzi o umysł mimo, że jest on biokomputerem, wiemy o nim niezwykle mało.

GREJPFRUT
Ludzki mózg jest wielkości grejpfruta, trochę od niego cięższy, pomarańczowy. Szare komórki są szare dopiero jak przestają myśleć. Mózg składa się z dwóch oddzielnych części. Lewa półkula jest nazwana logioczno-językową i odpowiada za takie umiejętności jak: mowa logika, liczenie i szeregowanie. Prawa związana jest raczej z wyobraźnią, intuicją, obrazami, rytmem i rymem. W każdej z półkul odbywają się różne procesy myślowe.
Szkoła w większości jest lewopółkulowa. Jednak znacznie lepsze efekty osiąga się, wykorzystując obie półkule. Wiadomo również, że różni ludzie wykorzystują bardziej jedną półkulę.
Nauka w szkole jest dużo wydajniejsza, jeśli wykorzystuje się obydwie półkule, czyli odnosi się i do logiki, i wyobraźni, do obrazów, do rymu i do rytmu. Zapewne każdy zna to z doświadczenia. Wszyscy pamiętają ze szkoły takie wierszyki „-uje się nie kreskuje”, czy „kto -uje kreskuje ten dostaje dwóje”, „Pamiętaj chemiku młody wlewaj zawsze kwas do wody”, bo to jest właśnie połączenie pewnej logiki, zasady z rymem i rytmem.

OPCJA ZAPISZ
Drugą ważną cechą w uczeniu się jest pamięć. W zasadzie nie można się uczyć, jeżeli się choć trochę nie zna mechanizmów pamięci. To jest trochę tak jak byśmy pisali na komputerze nie wiedząc, że trzeba zastosować opcję „zapisz” zanim wyłączymy komputer. Jeśli nie zapiszemy tego, co było na ekranie, to to zniknie. Podobnie jest z uczeniem. Jeśli nie umiemy zrobić opcji „zapisz”, to treści zdobyte na lekcji niestety znikają. Często nauczyciele są zirytowani, bo mówią „taka ciekawa lekcja, wydawało się, że wszystko zrozumieli, a przychodzą na następne zajęcia i nic nie pamiętają”. Pojawia się od razu oskarżenie. Oni się nie uczą, bo to ich nie interesuje. Trzeba najpierw wiedzieć, jak ta pamięć działa, żeby później można było choć trochę nią sterować. A uczenie się musi wykorzystywać przecież pamięć.

MIESZKO I
Mamy 3 mechanizmy pamięci. Pierwsza to jest pamięć zmysłowa. Kiedy rano idziecie do szkoły, po drodze mija was samochód, mijają was przechodnie. Na chwileczkę zatrzymujecie na nich wzrok. Ale oczywiście już po chwili nie umiecie powiedzieć, kto was mijał, jaki był numer przejeżdżającego samochodu.
Pamięć zmysłowa jest niesłychanie nietrwała. Wygląda jak ekran komputera, na którym przesuwają się pojedyncze słowa czy wrażenia i prawie natychmiast znikają. Możemy zadać sobie pytanie, dlaczego nie zapamiętujemy litery która sąsiaduje na klawiaturze komputera obok litery „A”, albo, w którą stronę patrzy Mieszko I na banknocie dzisięciozłotowym? Przecież na klawiaturę komputera patrzymy ileś tam razy dziennie. Dlaczego jej nie zapamiętujemy? Nie staramy się. Pamięć zmysłowa nie zatrzymuje niczego, co dla nas nie jest ważne, albo co nas nie interesuje. Przeleciało i już.
Przenieśmy to do klasy szkolnej. Uczniowie siedzą w klasie, słuchają wykładu. Nawet starają się skupić. Myślą jednak o czymś innym, coś innego jest dla nich ważne. Wtedy wszystkie informacje przelatują przez pamięć zmysłową nie zatrzymując się ani na chwilę. Nie mają szansy dostać się do drugiego magazynu pamięci - do pamięci krótkoterminowej (krótkotrwałej).

PO TRZY
Czy zdarzyło się wam przeżyć taką prostą sytuację? Chcecie gdzieś zadzwonić. Sięgacie po notes. Znajdujecie numer i wybieracie. Zajęte. Po chwili wracacie i już nie pamiętacie tego numeru. Trzeba zerknąć jeszcze raz.
Pamięć krótkoterminowa zatrzymuje informacje na bardzo krótko. Nazywa się „dziurawym wiadrem” i ma jeszcze jedną bardzo dziwną cechę. Kto z was pamięta swój numer telefonu komórkowego? Zwróćcie uwagę, jak podajecie ten numer. Trójkami albo dwójkami. Nikt nie podaje numeru jako dziewięciocyfrowy, cały numer. Dlaczego? Pamięć krótkoterminową można porównać do pamięci operacyjnej komputera. Mieści ona najwyżej sześć informacji. A jeszcze lepiej trzy. Jak chcemy sobie coś przypomnieć, to lepiej zapamiętać trzy a nie sześć. Zawsze zwracam uwagę na to nauczycielom języków obcych - jeśli podaje siódme słówko, to uczeń musi zapomnieć pierwsze, żeby mu się to siódme zmieściło w pamięci. To się nazywa porcjowanie wiedzy. Jak się człowiek uczy, to powinien porcjować wiedzę po trzy jednostki. Trzy i zapamiętaj - tak jak w komputerze. Po tej operacji sprawdź, czy się zapisało i weź następne trzy i zapisz, i następne, i następne. Wtedy można powiedzieć, że te informacje, po pewnym czasie, znajdą się w pamięci długoterminowej.

SMAK COCA-COLI
Pamięć długoterminowa to najbardziej cudowne urządzenie jakie istnieje na ziemi. Czy możecie sobie wyobrazić, ile rzeczy dziennie musimy pamiętać, żeby żyć. Musimy pamiętać miliony rzeczy. Ustawiać je w kontekście. Pamiętamy drogę do szkoły, pamiętamy ustawienie mebli, nawet nie starając się. Pamiętamy mnóstwo wiedzy szkolnej, wydarzeń, odczuć, zapach barszczu, smak coca-coli.
Mamy niebywale sprawną pamięć długoterminową, która ma jeszcze jedną cechę - nieporównywalną z niczym innym. Jeśli pokażę wam zdjęcie Einsteina, od razu będziecie wiedzieli o kogo chodzi. Spróbujcie sobie wyobrazić jakikolwiek komputer, który robi to szybciej. Każdą rzecz, którą wydobywamy z pamięci, potrafimy wydobyć w niesamowicie krótkim czasie. W komputerze musielibyśmy najpierw wiedzieć, gdzie to zapisaliśmy, w jakim pliku, a potem do tego się dostać. Tutaj odbywa się to natychmiastowo. Pamięć długoterminowa jest rzeczą genialną. Co więcej, pamięć można ćwiczyć. I są tego dowody. Co roku odbywają się mistrzostwa świata w zapamiętywaniu dwojakiego rodzaju. Pierwsze polega na tym, żeby zapamiętać jak najwięcej. W 2004 r. mistrzostwa wygrał Japończyk, który zapamiętał 40 tysięcy cyfr w stałej „pi” po przecinku. I drugi konkurs - trzeba zapamiętać jak najwięcej przypadkowych układów 52 kart, na które, każdy zawodnik może patrzeć nie dłużej niż dziesięć sekund. Wygrała kobieta, która zapamiętała 159 takich układów kart. Można się zastanawiać, czy aż taka pamięć jest komukolwiek do czegoś potrzebna? Wydaje mi się, że tak. Bez przerwy trenujemy pamięć. Mamy coraz więcej numerów telefonów, PIT-ów, numerów PESEL.
Pamięć ludzka jest na najbardziej zadziwiającym zjawiskiem. Jest ogromna, praktycznie nieograniczona. A jeszcze neuropsychiatrzy mówią, że wykorzystujemy tylko dziesięć procent swojego potencjału. Nie ma obawy, nie zatkamy jej praktycznie nigdy. Nie jest porównywalna z żadnym innym twardym dyskiem.

DZIEŃ, TYDZIEŃ, MIESIĄC
Jakie więc wnioski wynikają z tego dla edukacji? Po pierwsze, bez zainteresowania nie ma zapamiętywania. Musimy się czymś zainteresować, zrobić stop klatkę, zatrzymać się nad jakąś informacją, żeby zapamiętać. Po drugie, konieczne jest porcjowanie wiedzy. Zarówno w momencie nauki, jak i wtedy, gdy chcemy sobie coś przypomnieć. Po trzecie, żeby coś przechować w pamięci długoterminowej, trzeba tą informację powtarzać w odstępach kalendarzowych. Po raz pierwszy następnego dnia, po raz drugi po tygodniu, po raz trzeci po miesiącu. Po roku już nie trzeba, bo mamy ją zakodowaną na stałe w pamięci. Jeśli ktoś chce się uczyć efektywnie, to powinien wiedzieć, jak na trwałe zapamiętać ważne informacje.

AUTOSTRADA PAMIĘCI
Trzecia informacja, o której wiedza ułatwia nam uczenie się to style myślenia. Jeśli wykład, którego słuchacie określilibyście jako barwny albo przejrzysty, to jesteście wzrokowcami, jeśli raczej jako harmonijny albo dźwięczny, to jesteście słuchowcami, a jeśli jako lekki czy poruszający, to jesteście kinestetykami czy czuciowcami. Jeśli chcecie sprawdzić, jaki styl prezentujecie, możecie postarać się przypomnieć sobie ostatnie wakacje. I potem spróbujcie uświadomić sobie z czym wam się to wspomnienie kojarzy. Dla wzrokowców to tak jakby przeglądali film - pamiętają wzrokiem, oglądają taśmę filmową. Mogą się zawsze zatrzymać i wyjąć jedną z klatek. Słuchowcy pamiętają głównie, co grało. Słyszą radio, jaki był przebój, jak turkotał pociąg, jakie były głosy ludzi. Czuciowcy potrafią powiedzieć, jaka była pogoda, czy było ciepło czy zimno, czy był tłok. Co emocjonalnego przeżyli, co smacznego jedli - pamiętają wszystkie smaki i zapachy. Przypominanie dla nich emocje i uczucia. Oczywiście nie znaczy to, że wzrokowcy nie słuchają, a słuchowcy nie widzą. Odbieramy świat wszystkimi zmysłami. Ale zapisujemy w naszej pamięci informacje albo głównie w ośrodku słuchu, albo wzroku, albo w ośrodku, który gromadzi nasze emocje. Zwykle mamy styl mieszany. Rzadko kiedy ktoś jest tylko wzrokowcem czy słuchowcem. Zwykle jednak mamy przewagę jednego stylu.
Jaki stąd wniosek? Po pierwsze, jeżeli nauczyciel wie, że w klasie ma trochę słuchowców, trochę wzrokowców i czuciowców to powinien swój styl mówienia dostosować do różnych odbiorców. Powinien świadomie poszerzać swój styl mówienia. Jednak znacznie ważniejsze jest to, że nasza strategia uczenia się powinna być dopasowana do stylu myślenia.
Wzrokowcy powinni przepisywać podręczniki, notatki, powinni rysować, tworzyć mapy myśli.
Słuchowcy powinni nagrywać wykłady i z nimi chodzić, bo słuchowcy lepiej uczą się w ruchu. Nie przeszkadza im w czasie nauki grające radio. Mogą spokojnie powiedzieć rodzicom, „proszę mi nie wyłączać radia - to mi pomaga”. Ścieżka dźwiękowa jest dla nich „autostradą pamięci”.
Kinescetycy muszą, albo coś wykonać samodzielnie, albo chociaż podyskutować o tym. Jak się daje podyskutować z mamą to z mamą, a jak nie to nawet z pieskiem czy misiem, bo wtedy najlepiej zapamiętują. Jednak najlepiej dyskutować z mamą, a jeszcze lepiej, gdyby mama wiedziała, że powinna się trochę ze swoim dzieckiem pokłócić, bo czuciowcy najlepiej się uczą na wysokich, rozgrzanych emocjach. Jeśli muszą coś udowodnić, to od razu im to lepiej wychodzi.
Jeśli nie znamy swojego stylu uczenia to uczymy się po omacku. Strategia uczenia dostosowana do stylu myślenia powoduje, że mamy od razu lepsze rezultaty. Jak ktoś się przekona, że jest słuchowcem i zacznie się uczyć ze słuchu, to bez porównania więcej zapamięta. Różnica jest naprawdę znacząca.

OSIEM PROCENT
Szkoła i program szkolny powinny być nastawione na pięć głównych bloków umiejętności każdego ucznia. Co uczeń powinien wiedzieć kończąc szkołę średnią? Oczywiście wszystkie daty, wzory, słówka. Ile procent wiedzy (faktów) zostaje w głowie najlepszego ucznia po 12 latach? Uniwersytet Jagielloński robił badania i okazało się, że osiem procent. Niestety każdy uczeń pamięta inne osiem procent. Mówiąc między nami, szkoła to najmniej wydajna firma. Żadna inna nie pozwoliłaby sobie na tak małą wydajność.
Zdecydowanie ważniejsze od wiedzy są umiejętności. Jeżeli się coś zrozumie, a nie mechanicznie zapamięta, to ma się umiejętność. To tak jak umiejętność czytania - jak umiemy składać litery, to nie musimy pamiętać wszystkich przeczytanych słów, bo za każdym razem przeczytamy sobie je od nowa. Umiejętność są trwałe - wiedza wypada z naszej głowy. Umiejętności są na zawsze. To tak jak z jazdą na rowerze. Jak ktoś się nauczył, to po pewnym czasie też wsiądzie i pojedzie. Umiejętności są trwałe i dlatego najważniejszą umiejętnością musi być umiejętność zarządzania wiedzą, czyli uczenie się. Uczeń musi umieć planować, zdobywać wiedzę, twórczo myśleć, prezentować swoją wiedzę. Musi umieć ocenić swój stan wiedzy. Gdyby szkoła chciała uczyć tego rodzaju umiejętności myślę, że osiągałaby więcej niż osiem procent.

JAK ZMIENIAĆ
Co można zrobić ze współczesną szkołą? Szkołę mogą zmieniać sami uczniowie. Mam doświadczenie z I Społecznego Liceum na ul. Bednarskiej w Warszawie. Tam od początku uczniowie mieli dużo do powiedzenia. Demokracja jest na prawdę a nie dla zabawy. Istnieje Rada Szkoły, jest Sąd Szkolny i jest Sejm Szkolny, gdzie zasiadają przedstawiciele wszystkich stanów: uczniowie, rodzice i nauczyciele. Do tych organów są przeprowadzane poważne wybory i te ciała coś mają do powiedzenia. Myślę, że szkołę można zmienić tylko w demokratyczny sposób. Niestety nie jest to proste, bo szkoła nie jest instytucją z natury demokratyczną.

REFORMA
Czuję się odpowiedzialna za reformę edukacji. Za to, co się zdarzyło i za to, co się w niej nie zdarzyło. Programy w szkole są obłędnie przeładowane, często zupełnie niepotrzebnymi faktami, informacjami. Tego się nie da w normalny sposób nauczyć. Zwłaszcza, że liceum, które zostało skrócone o rok, nie zostało w żaden sposób zmienione. Teraz w tym samym czasie trzeba przerobić materiał z czterech lat. Moim marzeniem jest liceum, które jest czymś w rodzaju collage’u. Po pierwsze, szkoły dla młodych dorosłych. Ludzie w wieku 18 - 19 lat nie są już dziećmi - to odpowiedzialna młodzież. Jeśli chcemy wychowywać odpowiedzialnych ludzi, to trzeba ich odpowiedzialnie traktować. Nasza szkoła licealna, poczynając od organizacji i przechodząc przez programy, funkcjonuje tak jak podstawówka. Wszyscy się uczą tego samego, w podobnych warunkach, w klasach szkolnych, nie ma nauki samodzielnej. Do 19-letniego ucznia przychodzi na wywiadówkę mamusia i usprawiedliwia mu nieobecności. Dosyć! To przecież są ludzie, którzy mogą głosować, mogą się żenić, mogą rodzić dzieci. Trzeba zacząć traktować licealistów poważnie.
Po drugie, jest dzisiaj ogromna niespójność programowa. Uczniowie w gimnazjum przechodzą kurs historii, od starożytności do współczesności. Robią to przez trzy lata. Na takim poziomie na jakim można to robić z 15-latkami. Potem idą do liceum i zaczynają naukę historii od... starożytności do współczesności. Mają zrobić to w tym samym czasie na wyższym poziomie. To jest absurdalne, tego się nie da zrobić. Nauczyciel goni, bo musi zrealizować program. Tu wpada w pułapkę. Wpis do dziennika, że przerobił temat lekcji wcale nie oznacza, że programu został zrealizowany. Jeżeli nauczyciel zrobi wszystkie lekcje z podstawy programowej, to rzeczywiście jest kryty. Żadna kontrola się nie przyczepi. Tylko uczniowie mogą nadal z tego nic nie umieć.
Uczenie jak się uczyć jest najważniejsze. Bez tego rzeczywiście pozostanie 8 procent wiedzy. I co z tego, że wszystkie wpisy do dziennika będą się zgadzały. Taką naukę uczenia się trzeba zaczynać w czwartej klasie podstawówki. W liceum już rzeczywiście na to nie powinno być czasu. W liceum uczeń powinien już te techniki stosować.

TESTY
Staniemy rzeczywiście przed ogromnym problemem. Polska coraz częściej będzie brała udział w międzynarodowych testach, w których brana jest przede wszystkim nie faktografia, nie ilość przerobionego materiału, ale umiejętność korzystania z wiedzy. I w tym nasi uczniowie wypadają kiepsko.
Licea czeka ogromna zmiana. Myślę, że może mieć na to wpływ nowa matura - kiedy nauczyciele zobaczą, że matura nie wymaga zapamiętywania faktów, ale korzystania z wiedzy, to przestaną wymagać zapamiętywania a będą uczyć korzystania z wiedzy.


SZKOŁA PRZYSZŁOŚCI
1. każdy nauczyciel ma komputer
2. każdy uczeń ma komputer
3. uczniowie pracują w grupach mieszanych wiekowo a zgodnych z zainteresowaniami
4. uczniowie samodzielnie zdobywają wiedzę
5. szkoła jest otwarta na problemy świata - nie uczy tylko dat z historii ale też tego, co dzisiaj jest ważne we współczesnym świecie
6. w szkole pracują rodzice wolontariusze
7. uczniowie uczestniczą w zarządzaniu szkołą - gdzieś muszą nauczyć się demokratycznych metod zarządzania
8. nauczyciele uczą się ustawicznie
9. szkoła stanowi centrum lokalnej aktywności
10. Inne
Na podstawie opracowania ekspertów OECD.



„Jeśli wykorzystujesz w szkole zdolności jedynie z lewej półkuli to nie dziw się, że wykształcisz półgłówków.”
Tony Buzan


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy