Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 37 (10/2008)

Bookmark and Share

RÓŻNORODNA MIŁOŚĆ

Piotr Choroś (2008-11-01)

Strona 10
Więcej fotek w galerii

Więcej fotek w galerii
Rozmowa z Pawłem Sołodkim, organizatorem International Queer Film Festiwal "a million different loves!?". 


Piotr Choroś: W tym roku odbywa się druga edycja Festiwal Filmu Queer “a million different loves!?”. Zanim o niej porozmawiamy wróćmy do historii i proszę powiedz jak wyglądała pierwsza i skąd pomysł na taki festiwal w Polsce?
Paweł Sołodki: Pomysł zrodził się dosyć spontanicznie około trzech lat temu. Pierwotnie miała to być tylko podwójna konferencja naukowa: w Łodzi i w niemieckim Lipsku. Jej celem miało być porównanie sytuacji osób homoseksualnych, biseksualnych czy transseksualnych z perspektywy dwóch miast, które należały do bloku wschodniego. To był główny motor. Dodatkowym atutem Łodzi było to, że działo się tu stosunkowo niewiele wydarzeń podejmujących tematykę LGBT czy queer, czułem więc osobisty niedosyt oraz potrzebę zorganizowania czegoś dodatkowego. Wkrótce później pomysł konferencji przerodził się w festiwal. Dostaliśmy kontakty do osób, które chciały nam pomóc w zdobyciu filmów i środków na festiwal. Otrzymaliśmy pomoc od niemieckiej fundacji kulturalnej, która wspiera projekty polsko-niemieckie. Jako kooperatywa międzynarodowa przygotowaliśmy festiwal filmowy, który miał odnosić się do tematyki gejowskiej, lesbijskiej, biseksualnej i transseksualnej, chociaż ostatecznie uznaliśmy, że bardziej odpowiada nam opcja „queer”. Zdecydowaliśmy się na jej użycie, uznając, że jest to słowo o zdecydowanie szerszym polu znaczeniowym dotyczącym marginalizacji. Poza tym bardziej zależało nam na pokazaniu jak najwięcej przykładów miłości niż na wpisywaniu się w formułę festiwalu stricte gejowskiego czy lesbijskiego.

Pierwsza edycja odbyła się tylko w Łodzi i niemieckim Lipsku czy także miała swoje odsłony w innych miastach?
Początkowo myśleliśmy jedynie o Łodzi i Lipsku, ale okazało się, że reżyserzy nie protestują przeciwko częstszym pokazom ich filmów. Wyruszyliśmy więc z festiwalem po kraju zaopatrzeni w listę sześciu miast. Stopniowo zaczęły zgłaszać się kolejne. Ostatecznie festiwal objął łącznie miast jedenaście.

Czy w ramach pierwszego Festiwalu organizowaliście jakieś dodatkowe imprezy pozafilmowe?
Jeśli chodzi o Łódź to ważnym wydarzeniem była wspomniana dwudniowa międzynarodowa konferencja naukowa, z której w przyszłym roku planujemy wydać publikację naukową, jak również wystawa i koncerty w klubie festiwalowym. Także Lipsk miał bardzo rozbudowany program. Niektóre miasta „on tour” jak Gdańsk, Sopot czy Szczecin organizowały własne imprezy.

To był rok 2007?
Nie, 2006. W 2007 Festiwal nie odbył się. Organizatorzy to wolontariusze. Część z nas wyjechała z Łodzi, wśród osób, które zostały, górę wzięły inne obowiązki. Nie mieliśmy środków i postanowiliśmy zrobić przerwę. Podobnie było w Lipsku. W tym roku Niemcy wystartowali z zupełnie nowym projektem Paranoia Paradise, który polega na „queerowaniu” za pomocą różnego rodzaju akcji artystycznych takich miejsc, które „queerowe” zwykle nie są, jak parki, hale, etc.

Mówisz w liczbie mnogiej. Także kim są ludzie z którymi organizujesz tę imprezę? Masz wsparcie ze strony organizacji pozarządowych czy też instytucji?
Sama struktura Festiwalu jest bardzo queerowa (śmiech). Festiwal nie ma stałej, stabilnej struktury. Nie jesteśmy tak na prawdę związani z żadną organizacją, z żadnymi miejscami, nie mamy zarządu, pojawiamy się w wielu, czasami nieoczekiwanych miejscach. Nasze przedsięwzięcie oparte jest na wzajemnym wsparciu organizacji, ośrodków, osób prywatnych, artystów, kuratorów, badaczy, etc. Sami nazywamy siebie nieformalną grupą „a milion different loves...”, zwykle pisaną małymi literami. Nasza struktura nieustannie morfuje – pojawiają się nowe osoby, które wnoszą swoje pomysły i energię, inne rezygnują, by zająć się czymś innym. Czasami ważne są również względy ideologiczne, dlatego w tym roku pojawimy się w Olsztynie i Lublinie, a zrezygnujemy z Warszawy, w której jest bardzo wiele imprez LGBT. Zależy nam, by dotrzeć do takich miejsc, w których ta tematyka jest mniej obecna. Z kolei moja funkcja polega na trzymaniu tego wszystkiego w pewnych ryzach. Oczywiście, instytucje, które wspierają nas finansowo czy merytorycznie, to bardzo ważny aspekt, często wymagający posiadania solidnej osobowości prawej. Dbamy również o tę sferę.

To jak Festiwal wygląda w tym roku?
Festiwal rozpoczyna się w Łodzi. Następnie mamy 8 miast „on tour”. Lista jest całkiem spora. W Łodzi odbędzie się panel poświęcony queerowym rodzinom przygotowany wspólnie z Klubem Krytyki Politycznej, przedstawienie teatralne oparte na sztuce Ingmara Villquista oraz 4 warsztaty. Pierwszy poświęcony będzie szeroko rozumianej tolerancji i przygotowywany jest przez Amnesty International, następnie warsztaty relacyjne dla gejów i lesbijek, jak również te poświęcone transpłciowości organizowane przez Fundację Transfuzja. Z kolei warszawska U-F-A przyjedzie do nas z warsztatami dotyczącymi sytuacji osób LGBT w Polsce przynajmniej kilka dekad temu. Będą także koncerty w klubie festiwalowym Jazzga, m.in. lesbijski zespół performerek z Hiszpani Dirty Princess czy sety didżejów. Odbędzie się także wystawa.

Wspomniałeś o osobach, które wspierają Festiwal. Nie ma co ukrywać, że taka impreza wiąże się z wydatkami. Także banalne pytanie: przez kogo to wszystko jest finansowane?
Śmiejemy się z tego, że ten Festiwal, racjonalnie myśląc, nie powinien się wydarzyć, gdyż ma bardzo znikome wsparcie finansowe i gdyby nie pomoc bardzo wielu organizacji i osób nie mógłby zaistnieć. Osobowość prawną mamy dzięki Fundacji Inicjatyw Kulturalnych Plaster. Koszty projekcji pokrywa Sieć Kin Studyjnych, panel dyskusyjny Krytyka Polityczna, koncerty i imprezy klub Jazzga, druk plakatów Wyższa Szkoła Humanistyczno – Ekonomiczna. Wszytko jest rozłożone na wiele jednostek. To nieprzyporządkowanie, nieokreślenie jest właśnie queerowe.

Skąd są filmy? Patrząc po tytułach i opisach widać od razu, że nie są to odgrzewane kotlety które 3 lata temu leciały w kinach. Jak sądzę poza Festiwalem nigdzie w Polsce ich nie zobaczymy?
Zgadza się. Wynika to z kontaktów z reżyserami wypracowanymi przez ostatnie 3 lata. Reżyserzy zdają sobie sprawę jaka jest sytuacja w Polsce, zarówno jeśli chodzi o klimat społeczno-polityczny jak też finansowanie tego typu przedsięwzięć. Pomagają więc nam jak mogą. Staramy się wybierać filmy, które nie były w Polsce pokazywane, które są ciekawe i nowe, i których nie da się ściągnąć przez torrenty.

Zazwyczaj to są filmy mainstreamowe, puszczane w „noramlnej” dystrybucji czy też może są to filmy awangardowe, całkowicie niezależne?
Najczęściej są to filmy, które mają bardzo bogate życie festiwalowe oraz szereg nagród. Z drugiej strony decydujemy się w większości przypadków na obrazy zdecydowanie niezależne, niemainstreamowe. Nie mam zaufania do filmów głównego obiegu, produkowanych za duże pieniądze, z gwiazdami, asymilujących pewne wątki. Nie przepadam za takimi produkcjami jak „Philadelphia”, „Broukback Mountain” czy „Notatki o skandalu”. Dlatego wybierając filmy do Festiwalu skupiam się na formach eksperymentalnych, niezależnych, które są dla mnie po prostu ciekawsze.

Dlaczego Festiwal w Łodzi? To miasto klubów piłkarskich a nie quuer.
Te pytanie można postawić w stosunku do jakiegokolwiek innego miasta w Polsce. Klimat społeczno – obyczajowy jest w Polsce mniej więcej podobny. Oczywiście większe miasto posiada zaletę w postaci klubów czy innych miejsc spotkań osób LGBT. Łatwiej również zachować niezależność i anonimowość w porównaniu z małym miasteczkiem, w którym się wychowałem i wiem czym ono pachnie. Jeśli chodzi o Łódź to powód oczywiście jest też bardzo pragmatyczny. Ja i część organizatorów mieszkamy tutaj.

Robiąc pierwszy raz Festiwal zaobserwowałeś jakąkolwiek reakcję społeczną, reakcję mediów? Przebił się do świadomości?
Reakcja mediów była bardzo pozytywna. Pomimo posiadania swojej listy patronów, informacja o festiwalu pojawiała się w zupełnie nieprzewidywalnych miejscach typu MTV Polska. Również w lokalnych mediach . Podobnie było z miastami „on tour”.

Czy były negatywne reakcje? Czy pojawiały się osoby chcące przy okazji tej imprezy zamanifestować swoją homofobię?
Spodziewaliśmy się tego. Moja wypowiedź na ten temat dla pewnego dziennika została zresztą zinterpretowana przez inny jako szukanie taniej sensacji. Poza tym reakcje były naprawdę pozytywne. Oczywiście fakt, iż podczas Festiwalu nikt nie ucierpiał nie znaczy, że w Łodzi nie dochodzi od przykrych sytuacji. Niestety dochodzi. Przykładem jest spotkanie z Robertem Biedroniem przy okazji promocji „Tęczowego Elementarza” i obecność na niej NOP-u. Podobnie ja i moi znajomi ostatnio zostaliśmy zaatakowani przez grupkę skinheadów w centrum miasta – powód był jednoznacznie homofobiczny. Tego rodzaju sytuacji zdarza się oczywiście więcej. Na szczęście w trakcie samego Festiwalu nic takiego nie miało miejsca. Być może dlatego, że posługujemy się słowem queer, które nie jest w Polsce popularne.

A wróćmy na chwilę do miasta Łódź. Czy mieszkanie w tym mieście jest dla Ciebie wyborem świadomym. Jest to miejsce w którym chcesz żyć i dobrze się czujesz? Chcesz w tym miejscu żyć dalej?
Wychodzę z założenia, że jestem w stanie mieszkać wszędzie, gdzie będzie mi bezpiecznie i spokojnie. Skończyłem tu studia magisterskie, jestem w trakcie doktoranckich. Chcę tu spędzić przynajmniej najbliższych kilka lat. Jeśli chodzi o same miasto to mieszkam tu siódmy rok i zauważam, że się rozwija. Widać to każdego dnia – wszystko jest rozkopane (śmiech). Nawet jeśli słyszę wiele obietnic: o studiu filmowym Lyncha, o centrum kulturalnym w okolicach dworca fabrycznego, to jednak coś się dzieje. Myślę, że Łódź będzie się rozwijała a klimat będzie coraz bardziej sprzyjał różnego rodzaju inicjatywom.

Łódź podobnie jak Lublin jest jednym z miast ubiegających się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Czy ty ze swoją imprezą czujesz, że jesteś kamykiem który pomoże miastu w zdobyciu tytułu? Czy w ogóle wierzysz w to, że Łódź może uzyskać taki tytuł.
(śmiech) Gdyby tematyka queerowa czy LGBT była aktywnie promowana przez Miasto to uznałbym to za kamień milowy. Świadczyłoby to o przepracowaniu pewnych zjawisk społecznych. Niewątpliwie byłaby to bardzo dobra wiadomość. Myślę, że aż tak dużej roli Festiwal nie będzie miał - biorąc pod uwagę kontekst Polski. Ale mam nadzieję, że dołożymy kamyczek do ogródka i pomożemy Łodzi w zdobyciu tytułu.

Jak wygląda sytuacja filmu queer w Polsce. W wywiadzie z przed dwóch lat twierdziłeś, że coś takiego nie istnieje. Czy cokolwiek zmienia się?
Nie zauważyłem drastycznej zmiany. Powstają takie filmy, ale jest ich nadal jak na lekarstwo. Wyraźną tendencją jest coraz częstsza obecność gejów w filmach głównego obiegu („Lejdis”, „Mała wielka miłość”, „Senność”). Jednak nadal gej to jedynie egzotyczny dziwoląg, ewentualnie ciekawy dodatek do głównego heteroseksualnego dania. Być może „Falujące wieżowce” z Krystyną Jandą zmienią nieco tę tendencję. Jeśli chodzi o kino niezależne to pojawiło się kilka interesujących tytułów, na uwagę na pewno zasługuje film Rafalali „I Bóg stworzył transwestytę...” oraz „Trans-misja”. Kilka prac funkcjonuje w jeszcze mniejszym obiegu, jak „Queermisja”, czyli alternatywna wersja słynnej „Seksmisji”. Oczywiście powstają ciekawe etiudy w szkołach filmowych, jak „Nie Śpij” Bogusława Bielańskiego, który pokażemy na Festiwalu, ale również tego rodzaju prac jest dosyć niewiele. Ale to i tak dosyć sporo tytułów w porównaniu z czasem pierwszej edycji festiwalu.

Mam nadzieję, że będzie Festiwal w 2009 roku. I będzie w Lublinie.
 Ja także.

 


International Queer Film Festiwal "a million different loves!?" w Lublinie odbędzie się w dniach 9 - 12 grudnia. Będzie częścią przygotowanych przez Stowarzyszenie Homo Faber oraz Wydział Politologii UMCS obchodów 60 rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. 10 grudnia co roku obchodzony jest jako Międzynarodowy Dzień Praw Człowieka. W ramach lubelskiej edycji Festiwalu oprócz filmów odbędą się warsztaty nt. szeroko rozumianej tolerancji, spotkanie z Krzysztofem Tomasikiem nt. jego książki Homobiografie, wystawa. Program nie jest nadal zamknięty i napewno będzie dużo bogatszy.
Festiwal w Lublinie jest częścią projektu edukacji obywatelskiej Akademia Obywatelska i finansuje go Stowarzyszenie Homo Faber dzięki dotacji z Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w ramach Programu Rządowego "Fundusz Inicjatyw Obywatelskich".
 



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy