Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 38 (11/2008)

Bookmark and Share

DOTKNĄĆ ZOMOWCA

Anna Dąbrowska (2008-12-15)

Strona 3
Więcej fotek w galerii
... albo najlepiej dwóch, na raz. Przymierzyć hełm, pomachać białą pałką, i sfotografować się na tle transportera opancerzonego, by znajomi z naszej klasy mieli o nas lepsze zdanie. Można jeszcze coś krzyknąć i wrócić do domu na zupę. 

INTERAKTYWNE INSCENIZOWANIE
Fundacja Odpowiedzialność Obywatelska, Narodowe Cetrum Kultury, IPN, Muzeum Historii Polski i Europejskie Centrum Solidarności na placu Zamkowym w Warszawie zorganizowali inscenizację, rekonstrukcję starcia opozycjonistów, demonstrantów z tamtego czasu z ZOMO-wcami. Były koksowniki, młodzi i starsi w rolach, wozy bojowe, suki... Wszystko, jak trzeba. Nawet było zimno. Tylko bez śniegu niestety. Całość pięknie wyszła. W telewizji.
Nie gorzej było w Lublinie - petardy, transparenty, rytmiczne uderzanie pałkami o tarcze, piosenki, do tego obowiązkowa msza i złożenie kwiatów. Jedyny dylemat, to który pomnik wybrać. Stan wojenny - to taka demonstracja, jak po meczu piłkarskim, kiedy chłopaki biją się z policją, którą wtedy nazywano milicją, lub ZOMO. Co za różnica. Generalnie chodzi w tym o to, by zapieprzyć typowi w niebieskim. 
Pomysł organizatorzy zaczerpnęli z życia. Chcieli przypomnieć młodym ludziom, co działo się na ulicach Polski 27 lat temu. Stan wiedzy młodych a podsumowany przez organizatorów obu wydarzeń jest dośc trafny i trudno się z nim nie zgodzić, można go zamknąć w słowie "zero". Ale to "zero" rozciaga się w ogóle na współczesną historię. Dlaczego? Pisałam już o tym parokrotnie. Generalnie wiedzy albo się nie dostarcza, albo każe się klękać i odmawiać modły z niewiadomych przyczyn. Są jeszcze doniesienia telewizyjne o agentach, kolejne kłótnie, których już nikt nie ma ochoty śledzić. "Zero" jest efektem wielu starań. 

Pałowanie na niby, demonstrowanie na niby, krzyczenie na niby, aresztowanie na niby jest zawsze na niby. Na niby powiemy sobie, że odrobiliśmy lekcję ze współczesnej historii, że na niby już wiemy, o co cho. Że na niby czujemy klimat, że to było całkiem proste. Na niby damy sobie prawo oceny. Na niby pałka nic nie boli. Na niby nic nie boli. Na niby byłabym wielkim przywódcą, wielką bohaterką. Rzeczywistość nie była w końcu tak bardzo skomplikowana. Na niby to i ja byłbym, byłabym w stanie pójść, krzyczeć i nawet jakby mnie aresztowali, to na niby bym się oparła w śledztwie. Na niby to ja już wiem, że bym nic nie podpisał, podpisała... Na niby aktywność jest zawsze pełna wielkich czynów. Kiedyś i dziś.

Wierzę w siłę wspomnień pojedynczych ludzi. Wierzę, że dają więcej niż gladiatorskie zapasy w stolicy, nawet najlepiej odegrane, sprzedane, ze świetnym pałowaniem i poruszającym serca krzykiem demonstrantów, wszyte w ramówkę między tańcem na lodzie a tańcem z gwiazdami, pozbawione niestety smsowego głosowania na najlepszego demonstranta i na najstraszniejszego ZOMOwca.

KONCERT PODZIEMNY
25 lat po nocy aresztowań, pod koniec upalnego lata, na zupełnie pustym peronie w Olsztynie usłyszałam historię Ciesielskiego. Wojtka. Mówił bardzo szybko, bardzo nieskładnie. Słuchałam z najwyższą uwagą. By niczego nie stracić. Jego historię opowiadałam potem wielokrotnie. W szkołach, na spotkaniach, czy zupełnie prywatnie. Podziwiałam go. I współczułam mu, że nie miał jej komu opowiedzieć. Zanim nie przyjechaliśmy. Opowiadam ją dalej.

13 grudnia, dwadzieścia po dwunastej przyjechała milicja. “Otwierać! Wojna!“. Odczytali mi pisemko: “Jako...” Jako niebezpieczny dla kraju zostałem skierowany do Iławy. Jechaliśmy w stronę cmentarza. W stu procentach byłem przekonany, że do piachu. Za cmentarzem były garaże milicyjne. Tam nas zwozili. Wszystkich kolegów z zarządu.
To jest koszulka z więzienia w Iławie. Za o szło się do karceru. To była nasza reakcja. W każdym więzieniu byli fachowcy od druku.

[...]
Kultura weszła wtedy w katakumby. Ludzie płakali. Kościół. 500 osób. ZOMO na zewnatrz. Teatr domowy, koncert podziemny, to były realia prawie dziesięciu lat.
[...]
II dzień - pierwsza ścieżka zdrowia - sześćdziesięciu klawiszy w druwszeregu, tłucze.
Były kary za niszczenie mienia więziennego, bo wiele rzeczy robiono z materacy. Coś trzeba było robić, ile można siedzieć. Po pół roku ludzie głupieją. Proszę sobie wyobrazić, dwunastu chłopa siedzi w jednej celi. Nie trzeba było specjalnie karać. Wystarczyło zamknąć.

[...]
Nosiliśmy przy sobie karteczki: “Zostałem zatrzymany przez milicję, w razie czego zadzwoń...” Podczas aresztowania rozrzucało się wokół siebie takie ręcznie robione ulotki z nadzieją, że znajdzie sie ktoś życzliwy, kto powiadomi rodzinę...
[...]
Największe marzenie człowieka, który długo siedzi - wyjść na chwilę i pospacerować na zewnątrz więzienia, tak, że nikt nie zaczepi, możesz iść przed siebie. [...]


KRÓTKI ODDECH
Historia Ciesielskiego wrosła we mnie. Bo znam jej bohatera i narratora. Bo on wcale nie uważa się za bohatera. Bo nikomu jej nie opowiada. Bo ja ją opowiadam. Bo pamiętam słowa. Bo powtarzam je z uporczywą starannością. Bo widziałam, jak płacze.
Niespodziewanie przyszła jeszcze jedna.

Krakowskie Przedmieście w Lublinie. Okolice poczty. Na ulicy ciężarówki z wojskiem. Ludzie krzyczą "chodźcie z nami". Milicjant próbuje załatwić coś z oficerem. Słyszy "wypierdalaj". Idę obok. Z tłumem. Trzymam za rękę mamę. Nagle gaz. Krzyki. Zaczynamy biec. Uciekamy do bramy kamienicy przy Cichej. Wpada ZOMO. Wrzucają gaz. Do nas nie dobiegli - wystarczyli im ci z niższych pięter. Dlatego nienawidzę rekonstrukcji, śmiejących się do dziewczyn "zomowców" i bitego na niby tłumu. Kiedy widzę sukę, ciarki przechodzą mnie po plecach. Wraca mój krótki oddech. I lęk. Nie wstydzę się tego. Generał skutecznie pielęgnował mój strach. 

Dzięki.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy