Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 40 (13/2008)

Bookmark and Share

TERRORYZM W RYTMIE YORUBA

Maciej Topolski (2009-02-01)


Więcej fotek w galerii
Widząc, jak starszy mężczyzna pod krawatem uderza dłońmi w instrument, odruchowo wrzuca się do kapelusza monetę. Obserwuje i biorąc trochę pozytywnej energii na trzy takty, odchodzi z myślą "a może ja bym tak pobębnił". I zastanawiając się nad kupnem, przystaje się przed schodami, odwraca i dziwnie zadowolony mówi: "Kurcze".
Trudno się przyznać do wzruszenia, wyjątkowo trudno, gdy Spotkanie nie jest tak naprawdę filmem szczególnym. Ale jednak wypełnia, wypełnia światłem: na kilka godzin i do pierwszej kawy, i jednocześnie porusza, nie sięgając po środki ostrzejsze niż jedna łza, istotny dla Stanów Zjednoczonych temat. Zmienia kąt, z którego widz patrzył dotąd na "obcych" z Bliskiego Wschodu, nieco ciemniejszych na twarzy i przez swoją zwykłość niebezpiecznych, przesuwa punkt w stronę zwykłości, prostych uczuć i tęsknot - ulubionych motywów twórcy Dróżnika.
Tak więc i tym razem codzienność u McCarthy'ego to punkt wyjścia dla dobrze ułożonej historii. Bliskiej każdemu, bo przedstawiającej życie Everymana: ze smutnym uśmiechem kupującego gazetę, bułki i mleko do płatków kukurydzianych. Taki jest właśnie Walter, wykładowca i pisarz, zajęty problemami Trzeciego Świata i do tego wdowiec. Fortepian (po śmierci żony), teorie, rok w rok podobnie puste głowy studentów, wymigiwanie się pracą (tu przychodzi mi na myśl marne Jestem na tak z Careyem) i ciężar trzech książek, z czwartą wiszącą w powietrzu. Słowem: totalna obłuda i dwudziestoletni bezruch. Ale profesor, wijąc się w tłumaczeniach, wyrusza do Nowego Jorku, odbędzie się tam cykl konferencji. Na miejscu, w środku Wielkiego Jabłka, w swoim mieszkaniu natyka się na nieznaną i dość - zdaje się - egzotyczną parę: Senegalkę (kąpiącą się w wannie i projektującą afrykańskie kolczyki i bransoletki) Zainab i Syryjczyka Tarka.
... skrzywiłem się po raz pierwszy. Scenariusz Spotkania sprawia w kilku momentach wrażenie naciąganego. Autor, wsadzając w linijki tekstu dwa główne wydarzenia, które przewracają doczesny "porządek" bohaterów, zdaje się na cichą umowę z odbiorcą. Co dziwne, widz podaje mu rękę! Tarek i Zainab przebywają na terenie Stanów Zjednoczonych nielegalnie. Stąd każde najgłupsze potknięcie może skończyć się dla nich tragicznie. Tarek swoim wyglądem budzi podejrzenia, przypomina muzułmanina (sam zaznacza, że nie jest dobrym wyznawcą islamu), który idąc do nowojorskiego metra, chowa pod swetrem kilogram plastiku. Reżyser zaznacza, że po 11 września, nie każdy szczęką i karnacją przypominający afgańskich talibów musi być terrorystą. Dodaje, że potrzebne są do tego przede wszystkim pieniądze; takich syryjski bohater Spotkania nie posiada. Wyczulone, albo raczej nadwrażliwe oczy nowojorczyków i zwykły przypadek sprawiają, że Tarek trafia do więzienia dla emigrantów.
Walter próbuje mu pomóc, ale wobec wielkiej i bezlitosnej machiny jest po prostu bezsilny (Richard Jenkins perfekcyjnie ukazuje przemianę bohatera i profesorski półuśmiech). Nawet w towarzystwie adwokata i matki Tarka nie jest w stanie zrobić nic więcej, jak odwiedzać go i przekazywać listy od ukochanej. Między Mouną a profesorem rodzi się nieśmiałe uczucie (bez happy end'u i z drugim i zarazem ostatnim naciąganiem), podszyte utratą bliskich osób i troską o los przyjaciela i syna. Niezręczność, która stanowi w filmie McCarthy'ego, ważny punkt przeradza się tak w przypadku Senegalki i jej chłopaka, jak Mouny i Waltera, we wzajemne zaufanie. I tutaj dochodzi kolejna sprawa: odmiana Waltera, który - głównie dzięki muzyce - zaczyna przełamywać wizerunek skrzywionego smutasa. Tarek oprócz tego, że jest wątpliwym muzułmaninem, zajmuje się także grą na bębnach. W tym momencie Spotkanie zbliża się w stronę kultowego Once z pamiętną i oscarową piosenką Falling Slowly. Dzięki odpowiedzialnemu za stronę dźwiękową filmu Kaczmarkowi pojawiają się więc i tętno afrobeatu, i muzyka poważna. Ta jednak dla wykładowcy jest zbyt trudna i w tym zestawieniu za mało energetyczna. Walter sięga po afrykańskie rytmy, od teraz jego uniwersytecka krew wypełni się inną barwą...
"Kurcze" najlepiej oddaje Spotkanie. Jest idealnie zaskoczone swoją reakcją i tą łezką, która nie wiadomo dlaczego, kręci się w lewym oku i tak samo nagle upada na podłogę kina.

Spotkanie, reż. Thomas McCarthy, scen. Thomas McCarthy, zdj. Oliver Bokelberg, muz. Jan A.P. Kaczmarek. USA, 2007.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy