Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 46 (6/2010)

Bookmark and Share

KONIEC CENZURY ?

(2010-06-21)


Więcej fotek w galerii
11 kwietnia 1990 została przyjęta ustawa, która zniosła cenzurę w Polsce. Weszła w życie rok po „wyborach czerwcowych”.
Dwudziesta rocznica stała się dla nas pretekstem do rozmowy na temat wolności słowa dziś. Nie tylko o historii, ale też o wolności słowa w przestrzeni akademickiej, sztuce, mediach, internecie i debacie publicznej. I nie tylko w Polsce.
Przez dziewięć tygodni spotykaliśmy się z autorytetami, twórcami, akademikami, w tym osobami, które doprowadziły do końca cenzury.
Dzięki plakatom i billboardom zaistnieliśmy w przestrzeni publicznej. „Gazeta w Lublinie” przygotowała specjalny dodatek poświęcony rocznicy. Podczas Nocy Kultury wystąpił zaproszony przez nas białoruski zespół B:N:, który nie zawsze mógł w pełni korzystać z wolności słowa w swoim kraju. Indeks73 zorganizował zorganizował warsztaty dotyczące wolności słowa w mediach.
Pomysł na zorganizowanie obchodów był całkowiecie oddolny, bez pisania projektów, szukania wielkich grantów. Udał się, dzięki przychylnym ludziom i instytucjom, którzy/e poświęcili/ły swój czas i energię, by przypominać o tej trudnej wolności, jaką jest wolność słowa.

Poniżej publikujemy zdjęcia i fragmenty wypowiedzi naszych gości. Całość można obejrzeć i wysłuchać na stronie
www.konieccenzury.pl.

Dziękujemy za wsparcie, którego udzieliły: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Zakład Praw Człowieka UMCS, Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji, Indeks 73, oraz patronom: „Gazecie Wyborczej Lublin”, TVP Lublin, Narodowemu Centrum Kultury, Miastu Lublin, „Kulturze Enter”, Marszałkowi Województwa Lubelskiego, Obiegowi, Polskiemu Radiu Lublin oraz Radiu Centrum.

Internet

Więcej fotek w galerii


Jakub Nowak: W 2008 roku przygotowywanych ustaw mających na celu właśnie na szczeblu rządowym regulowanie i cenzurowanie internetu albo próbę dostarczenia informacji o działaniach internautów bez ich wiedzy było ponad 30. W roku 2009 było ponad 60. Robią to demokratyczne państwa takie jak Australia, Francja, Włochy czy Polska właśnie. Pytanie, dlaczego te próby są podejmowane? Czy rzeczywiście chodzi o walkę z pedofilią, czy próby zahamowania obrotu nielegalnymi treściami kulturowymi, czy chodzi właśnie o próbę zwiększenia kontroli nad pewną przestrzenią komunikacyjną, która jest coraz bardziej swobodna.

Edwin Bendyk: Służby specjalne Chin zaatakowały nie tylko Google. Atak pokazywał umiejętności strony chińskiej. Chodziło o przetestowanie odpowiedzi, próbę sił.
Chiny pokazały, że to one stanowią prawo, są suwerennym państwem. Pytanie, na ile model chiński będzie atrakcyjny w Europie. Jestem pełen obaw. Bono, jeden z największych orędowników wolności, dzisiaj wzywa rządy zachodnie, żeby zaczęły pilnować internetu, bo Chińczycy pokazują, że można to zrobić.


PRL

Wojciech Samoliński: Kiedy pracowałem w „Zeszytach Naukowych KUL”, kontaktowałem się
z cenzorami (raz na kwartał). To było bardzo zabawne doświadczenie. Cenzorzy byli to nie bardzo rozgarnięci urzędnicy, raczej źle opłacani i generalnie niezadowoleni ze swojej sytuacji. Czuli się niedocenieni, nie wiedzieli, jak to robić, a poza tym oczekiwano od nich, że zgadną, jakie jest życzenie władzy. To był straszny problem – zgadnąć, czego chce przełożony.

Danuta Kuroń:
Cofnę się do lat sprzed 1950 roku, do lat stalinowskich. To był
taki czas, kiedy w zasadzie cenzurowano rozmowy w domu. To był czas,
kiedy dziecko mogło w przedszkolu powtórzyć rozmowę rodziców i mogło
się to skończyć ciężkim więzieniem. W domu się przy dzieciach nie
mówiło. Jak było z przekazywaniem istotnych treści, czyli jak obchodzono cenzurę? U mnie w domu moja mama mówiła: proszę włożyć wizytową sukienkę, idziemy do pani takiej i takiej, która wyszła z Fordonu [Zakład Karny Bydgoszcz - Fordon - przebywały tu kobiety skazywane w procesach politycznych - red.]. Rodzice przekazywali dzieciom treści za pomocą różnych znaków, symboli.

Andrzej Pleszczyński: Jeśli chodzi o „Informator”, czyli lata '80, to oczywiście
autocenzura była. Myśmy o pewnych rzeczach zwyczajnie nie chcieli pisać tego, co myślimy. Na przykład nie pisaliśmy szczerze o Kościele. Nie raz mieliśmy różne zastrzeżenia, czy to do arcybiskupa, czy do stanowiska Kościoła w różnych kwestiach, natomiast uważaliśmy, że to jest nasz sojusznik.

Barbara Pleszczyńska:
Jak się pisze bez cenzury, a myśmy pisali bez cenzury, to wtedy ta granica między cenzurą, autocenzurą a odpowiedzialnością za słowo jest bardzo delikatna. Mój szok po zniesieniu cenzury, że teraz każdy będzie mógł pisać co zechce, w jakiś sposób urósł na moich własnych doświadczeniach.


Lubelskie media

Tomasz Rakowski: Nożyczki w głowie są. Te nożyczki to może być redakcja treści zawartych w materiale zgodna z linią programową czy ideową redakcji. Albo zgodna z pewną optyką, czyli pewnymi okularami, przez które patrzymy na świat. Przez okulary jedno wydarzenie, wygląda tak i tak. A inny redaktor powie, że przez nasze okulary wygląda ono zupełnie inaczej. Każdy z tych punktów widzenia jest
od rzeczywistości bardzo daleki. Sama nazwa „media” o tym świadczy.


Interkulturowość

Grzegorz Kuprianowicz:
Wielokulturowość jest istotą miasta. Polska jest krajem właściwie monokulturowym de facto. Aż do momentu bliższego się przyjrzenia. Za
tym brakiem świadomości funkcjonowania innych, jest coś co możemy nazwać cenzurą - oczywiście w przenośnym znaczeniu - większość nie zauważa, nie dostrzega prawa mniejszości do zaistnienia. Bo wielokulturowość, aby zaistnieć, musi się w czymś wyrażać. W momencie, kiedy większość nie stwarza warunków do zaznaczenia swojej obecności przez mniejszość, ta wielokulturowość jest w podziemiu, jest zamaskowana, ukryta.


Białoruś

Siergiej Pieliesa: Kilka miesięcy temu na spotkaniu ze studentami Łukaszenka powiedział, że niezależne media są bardziej niebezpieczne niż wrogie czołgi.

Marcin Rębacz: Tego typu systemy polityczne jak ten, który mamy na Białorusi, są bardzo przywiązane do litery prawa. Prawo funkcjonuje tak, że na jego podstawie można realizować politykę opresji. Chodzi o to, żeby milicjant, który robi człowiekowi krzywdę zatrzymując go, aresztując, przesłuchując, działał zgodnie z prawem. System bardzo dba o jego komfort psychiczny.


Akademicy

Marian Harasimiuk:
Czym jest wolność nauki? Pan profesor Jan Pomorski powiedział, że jest to wolność wyboru problemu. Oczywiście tak, ale jednocześnie mamy sponsora, który zapłaci za określone badania, ale wtedy już nie mamy wolności wyboru, mamy wolność wzięcia pieniędzy. To płacący narzuca określone postępowanie. I na dodatek między wierszami mówi, co chciałby uzyskać z badań.
Bardzo łatwo przekroczyć jest granicę wolności myśli i słowa w momencie, kiedy naukowiec albo pseudonaukowiec włącza się do debaty publicznej. Gdzie jest granica wolności wypowiedzi, jeżeli wypowiadający się przekracza swoje kompetencje, jeżeli zaczyna wypowiadać się nie tylko w swojej dziedzinie, którą zna, ale zaczyna formułować teorie spiskowe między innymi pod hasłem akademickości czyli wpisywania się w pewnego rodzaju autorytet, autorytet uczelni?



Anna Nawrot: Najpierw Jasio [Jan Gryka – red.] zrobił logo galerii. Musiało zostać zatwierdzone przez urząd kontroli. Jak już mamy zatwierdzone logo to piszemy pismo „o wyrażenie zgody na druk 300 zaproszeń następującej treści...i formatu...”.
Idę z tym pismem do cenzury. A oni dają stempel, że jest zgoda na druk. Z tym pismem idę do Lubelskiej Oficyny Wydawniczej. Jest druk. Więc idę znowu do cenzury – muszę mieć zgodę na upowszechnianie. To samo, oddzielną ścieżką, robię z plakatami. I jeszcze jedno pismo – zgoda na otwarcie wystawy – czyli opis. Cenzor przychodzi przed otwarciem. Wtedy daje zgodę. Na otwarcie już nie przychodzili.


Wolność w sztuce

Tomasz Kozak: Co tu i teraz, w tym kraju o takich a nie innych realiach historycznych i kulturowych ogranicza naszą swobodę wypowiedzi? Roboczo można by sformułować dwie tezy. Z jednej strony mamy do czynienia z ograniczeniem zewnętrznym, to są czynniki natury politycznej – sprawa Nieznalskiej. Z drugiej strony równie mocne jest ciśnienie konwencji, konwenansu, zasada de corum, która dzisiaj obowiązuje w sposób nie mniej restrykcyjny niż w XIX wieku.
Polskiej sztuce z jednej strony grożą kawalerowie ostrogi czyli pradawność konserwatywna, z drugiej mamy młodziaków, którzy reprezentują równie represyjny model nowoczesności.


Spotkanie Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Adam Bodnar: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji dość mocno się skompromitowała na przestrzeni ostatnich lat. Stała się przedmiotem wojen politycznych, kontroli politycznej i wiele z jej interwencji, które były podejmowane, nie było nacechowanych dbałością o interes publiczny ale było interwencjami mniej lub bardziej politycznymi. Ciekawe, że KRRiTV nigdy konkretnie nie zajęła się Radiem Maryja pomimo, że są zawiadomienia o pojawiających się na antenie wypowiedziach dyskryminujących, nacechowanych rasistowsko, ksenofibicznie. Znaczy, że niektórzy są równiejsi w procesie stosowania prawa.
Interwencje KRRiTV nie są bezstronne i mogą powodować zagrożenie dla wolności słowa.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy