Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 29 (2/2008)

Bookmark and Share

LEONARDA

Anna Dąbrowska (2008-03-07)


Pani Kazanecka jest Sprawiedliwą. Pani Kazanecka w czasie wojny pomogła trzem żydowskim chłopakom. Pani Kazanecka w czerwcu skończy 99 lat. Pani Kazanecka ma siwe włosy i nieprzeciętnej urody dłonie - zniszczone od chłodu, pracy, starości. Pani Kazanecka ma duże poczucie humoru i dużo dystansu, również do siebie. Pani Kazanecka mieszka w małym, zimnym pokoiku od podwórka - to ostatnio, wcześniej zajmowała duży, słoneczny, przestronny pokój od ulicy, wyglądała przez okno i wtedy czuła, że w jakimś sensie nadal uczestniczy w życiu miasteczka. Dziś liczy jedynie na sporadyczne odwiedziny dalekiej rodziny. Czasem wpadnie pani Maria. Czasem pani Maria zabierze mnie i jeszcze kogoś z Akademii. Kilka dni temu syn pani Kazaneckiej postanowił, że w jej pokoju otworzy sklep, na przekór plajtom podobnych inicjatyw w mieście. Pani Kazanecka od kilku dni martwi się jedynie haftowaną koszulą do trumny, która podczas przeprowadzki gdzieś się zapodziała i wciąż nieodnalazła. Pani Kazanecka wie, że jej rodzina czeka na jej śmierć, która otworzy im skarbiec z fortuną ukrywaną przez lata przez staruszkę. Fortuna jest mitem. Pani Kazanecka rozdaje pieniądze na prawo i lewo. Wie, że „pożyczone”, nigdy do niej nie wrócą. Wie, że część odwiedzających właśnie po to przychodzi. Niektórzy mówią już od progu, by im coś dała. Padają różne sumy. Pani Kazanecka uśmiecha się jednak. I daje. A potem do mnie uśmiecha się jeszcze bardziej, smutnym, lekko cynicznym uśmiechem człowieka, który wie, że jest okradany, i który przestał liczyć wychodzące pieniądze. Pani Kazanecka na wiele spraw patrzy z innej perspektywy. Już. Ale kiedy mówi o miłości... Kiedy pani Kazanecka mówi o miłości, staje się na powrót młoda, piękna i zaradna. Pani Kazanecka mogłaby być sztandarową postacią polskich feministek. Mogłaby być patronką ludzi wolnych i niezależnych. Mogłaby być wzorem niezłomności i uporu. I zdrowego podejścia do prostych spraw. Pani Kazanecka nie ubarwia swych opowieści. Jest do bólu szczera. Nie zatraca też nigdy poczucia rzeczywistości. To rzeczywistość nie radzi sobie niekiedy z ciętym językiem pani Kazaneckiej. Ale kiedy mówi, jak zakochała się w Czesławie... Kiedy pani Kazanecka mówi, jak zakochała się w Czesławie, uwielbiam ją jeszcze bardziej. Czarne oczka różańca uderzają o siebie. W takt słów.
Mam przechować ją, różaniec i opowieść. Razem. Dostępuję opowieści, bo ona wierzy, że ją przechowam. Niepisana umowa. Pani Kazanecka mówi. Pani Kazanecka patrzy wprost na mnie. Dwie godziny. Pani Kazanecka zbliża się do końca. Trzeba już iść. Zamykam stare drzwi zimnego pokoiku od podwórza. Chciałabym je jeszcze otworzyć. Za dwa tygodnie. Kiedy znów przyjadę do Kocka. Czy będzie się dobrze czuła? Czy będę mogła usiąść naprzeciw niej? Czy zechce mi coś jeszcze opowiedzieć? Zamykam drzwi. Ona za nimi. Zmęczona. Cicha. Słońce. Mrużę oczy. Ulica w Środkowowschodniej Europie. Błyszczą kałuże. Zanim zatrzasnę furtkę, dotknę metalowego ucha przytwierdzonego do ściany domu pani Kazaneckiej. Ślad po szabasowych podwórkach.
Pani Kazanecka czeka na śmierć. Już od dawna.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy