Strona główna > Warto poczytać > Teksty

Bookmark and Share

Oczekiwanie na końcu świata

Anna Dąbrowska

Kilka miesięcy temu Lublinem wstrząsnęła mapka, którą multiplikowano na forach i serwisach społecznościowych, a która przedstawiała Polskę z wyszczególnionymi regionami. Każde z nich opatrzone było rysunkiem, mocno stereotypowym, dotyczącym skojarzeń, jakie budzi. I tak Poznańskie to pyry i koziołki, Kieleckie "że wieje" i że Liroy, a Warszawa to "stolyca", mafia i Okęcie. W miejscu Lubelskiego pojawiła się zaś wielka czarna plama z czerwonym napisem "co to?". Spodziewano się choćby napisu "Polska B", przełknięto by nawet Ukraińców, uporano by się jakoś z cebularzami, nawet Majdanek byłby lepszy niż to nieszczęsne "co to?".

Nie sposób zrozumieć współczesnej Lubelszczyzny bez kontekstu historyczno-społecznego. Ale pamięć i tożsamość Lubelszczyzny rozciąga się wokół trudnych "zniknięć" i pustych miejsc. Dziś często nie ma się już z kim konfrontować. Wszystko się rozsypuje pod naporem nieskończenie długich ciągów liczb. Wiadomo, co z Ryfką. Majdanek, Sobibór i Bełżec zamykają historię Żydów. Ślady nie zaświadczają, jakbyśmy byli tu zawsze tylko my. Czyli kto?

Zwykle mieszkańcy miasteczek i wiosek położonych malowniczo wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej nad Bugiem odpowiadają, że są tutejsi. Nim zapytasz, usłyszysz język, w którym omawiają codzienność, a czasem i ten drugi, w którym odbywają gadki z Bogiem. Tym trzecim powiedzą ci dzień dobry. Im dalej na południe, tym las gęstnieje, w lesie stoją białe kamienne krzyże. Dzięki nim odgadujemy przestrzeń po tych, którzy wyjechali i nie wrócili. Bo uznano, że nie powinni być tutejsi.
Czasem z przelotnej rozmowy na ławce robi się epopeja, o burzeniu cerkwi w trzydziestym ósmym przez polskich żołnierzy, o ukrywaniu ikon, potem siebie, o tym jak się trzeba było załadować na wóz drabiniasty, jak się jeszcze oglądano za nieskoszonym polem, jak w olsztyńskim zatrzymał się pociąg, o kłótniach, małżeństwach, dzieciach, czasem o powrocie na ojcowiznę, którą już ktoś inny obrabiał... Coś trąbi. Biały Volkswagen Transporter zatrzymuje się pod świetlicą wiejską. Sklep przyjechał. Koniec epopei. Za ostatnim białym krzyżem zieją puste chlewnie i magazyny pegieerów. Zdekompletowana przestrzeń.

To się nie układa. Rozdmuchuje, rozpyla, rozchodzi, rozpada, roztrzepuje, rozkłada, rozczepia, rozbija, rozdaje, rozdyma, rozrywa, rozsypuje, rozgałęzia, rozgania, rozlatuje, rozpisuje, rozpętuje, rozpływa, rozpościera, rozpryskuje, rozpyla, rozrzuca, rozstrzela, rozszczepia, roztapia, rozśnieża, roztacza, roztrwania, rozwiązuje. W Międzylesiu deszczowo. Pod dawnym budynkiem straży stoi pan Bazyli. Pytam o szkołę. Przed zielonym budynkiem nie ma ławki, z górnych okien zniknęły firanki pani dyrektor. Przez okno widać tablicę z przyczepionymi na niej rysunkami Szymka. Łatwo zauważyć postępy.
Na Lubelszczyźnie szkoły likwiduje się masowo w zastraszającym tempie. Jak nie ma szkoły to znak, że za kilka lat zniknie i wioska. A zaczęło się chyba od świetlic wiejskich. Potem padły wielkie gospodarstwa państwowe. Zostały po nich puste hale i bloki z ciasnymi mieszkaniami poustawiane w niejasnym porządku na polu. No i te szkoły-tysiąclatki, kropka w kropkę podobne. W międzyczasie chodnik przy gminnym ośrodku kultury zdążyły porosnąć kwitnące pokrzywy. W miasteczkach szkoły jeszcze są, są i domy kultury. I dzieci. Socjalizację na trzepaku zajęła socjalizacja przez nowe media, więc w upalny dzień o 16 nie słychać głośnych rozmów przy lodziarni. Za to pod sklepem od lat socjalizują się ci sami panowie. Za marne grosze piją marny alkohol. Wiek traum zesłał czas bierności i oczekiwania na zmianę. Więc czekają. Już nie małorolni chłopi, jeszcze nie mieszczanie. Z łatwością obsługujący ludową religijność zamkniętą w kolorowych obrazkach. Nie mamy tradycji oświeceniowej religijności. Przed wojną to chasydzi, a nie świecka żydowska inteligencja zamieszkiwała miasta i miasteczka Lubelszczyzny. Oczekiwanie na koniec świata nie determinuje jednak wszystkich.
Standardowy program domu kultury opiera się o stół pingpongowy i czynną również w soboty bibliotekę. Do innych zaproszono seniorów, odremontowano sale i zatrudniono młodych po studiach z animacji kultury. Dzięki dotacjom powstają inicjatywy związane z lokalnością, mocno skoncentrowane na "małej ojczyźnie", jej historii i wyjątkowości. Wśród nich garstka podejmuje "trudne tematy", większość ogranicza się do walk z okresu II Wojny Światowej, pomników bohaterów, czasem szuka się ważnych osób wywodzących się z naszego miasta, częściej wizytujących władców i wodzów. Ale wydaje się, że to trend ogólnopolski. No i namiętnie i z ogromnym zaangażowaniem zbiera się opowieści. Młodzi chodzą od domu do domu w poszukiwaniu "prawdy o tamtych czasach", ale też chyba argumentu dla którego wciąż się tu jest (a nie na przykład w Warszawie). Jakbyśmy cały czas musieli się usprawiedliwiać, dlaczego tu mieszkamy – na tym końcu świata.

Na mapie podejmowanych aktywności brak jednak inicjatyw obywatelskich, strażniczych i prawoczłowieczych. Rzadko rozmawiamy o tych nowych "obcych", legalnie i nielegalnie przekraczających granicę - tę jedną, na Bugu właśnie, granicę Unii Europejskiej, Stefy Szengen - studiujących, pracujących, mieszkających w ośrodkach dla cudzoziemców i marzących o lepszym życiu dla swoich dzieci. Dawną wielokulturowość związaną z pogranicznością tego terenu, a co za tym idzie kwestiami tożsamościowymi, zajęły międzykulturowe kontakty handlowe.
Nie uczymy ani starszych, ani młodszych życia w demokratycznym otwartym państwie, większość mieszkańców miast i miasteczek Lubelszczyzny nie wie, jaki ma wpływ na rzeczywistość swojego miasta, czy gminy, a młodzi nie chodzą do wyborów. Najczęściej pierwszym, którego dokonują, jest podjęcie decyzji o wyjeździe. Wyedukowani w zdecydowanej większości nie wracają. I gdybym miała typować, takich działań najbardziej tu trzeba. Aby zawalczyć o to miejsce i wypełnić czerwony znak zapytania.


Anna Dąbrowska

Tekst powstał na zamówienie Instytut Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego do publikacji w ramach międzynarodowego projektu Localise.
Pełna pubikacja Twórcze społęczności. Notatki z terenu.
Fotografie autorki.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy