Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 28 (1/2008)

Bookmark and Share

W KOCKU SIĘ DZIEJE

Paweł Szczotka (2008-04-07)

Czy należy cieszyć się z czyjejś choroby? Każdy z nas bez wahania odpowie, że nie. Ale... No właśnie, ale... gdyby pani Lucyna nie zachorowała, nie byłoby ciekawej historii.
Jesień ubiegłego roku była jak każda inna. Na wsi prace były takie same: grabienie liści, podcinanie drzewek, krzewu winogron. Dzięki tym jesiennym porządkom rozpoczęło się coś jeszcze innego.

MACEWA NR 1
W Annopolu pan S. wycinał zbyt rozrośnięty krzak winogron; po pewnym czasie okazało się, że coś tam było: okrągły kamień z otworem w środku oraz wyrytymi na nim hebrajskimi literami. Być może takich historii było wiele, ale ta ma szczęśliwe zakończenie. Syn pana S., Rafał uczy się w liceum w Kocku, gdzie historii uczy Lucyna Mateńko. Rafał poinformował o znalezisku nauczycielkę, ale była ona akurat na zwolnieniu lekarskim, więc przekazała tę informację mi, również nauczycielowi historii, ale w sąsiedniej szkole, gimnazjum. I tak się zaczęło.
Kilka dni później pojechałem do Annopola i zabrałem macewę, bo tym okazał się kamień z dziurką, i zawiozłem ją na jej właściwe miejsce czyli cmentarz żydowski. Nikt niestety nie potrafił powiedzieć, skąd fragment macewy znalazł się właśnie w Annopolu.
I na tym historia mogłaby się zakończyć, ale to był dopiero początek.

MACEWA NR 2
Zrobiłem kilka zdjęć zniszczonej macewy i o odkryciu poinformowałem uczniów na cotygodniowym spotkaniu koła historycznego, zajmującego się kwestią żydowską. Tematyka spotkania nie mogła być inna: „Losy cmentarza żydowskiego w Kocku w czasie II wojny światowej i po niej”. Oprócz rozmów na temat postępowania Niemców i Polaków spotkanie miało jeszcze jeden efekt - jeden z uczniów, Damian Michalski, stwierdził, że podobny kamień ma w swoim skalniaku. Jest on o wiele mniejszy, ale hebrajskie litery są widoczne. Kilka dni później Damian przyniósł macewę do szkoły. Znalazła ona swoje miejsce w pracowni historycznej, gdyż istniała obawa, iż z uwagi na swoje niewielkie rozmiary może szybko znaleźć kolejnego nabywcę.
Były już dwie, z Annopola i z Górki Kockiej.

MACEWA NR 3
Fakt iż macewa nr 2 znajdowała się w klasie historycznej, miał swoje konsekwencje. Często uczniowie pytali, co to jest i dlaczego tu leży. Gdy kolejny raz tłumaczyłem, czym jest macewa i dlaczego trzeba ich teraz szukać, jedna z uczennic, Renata Boreczek stwierdziła, iż wie, gdzie jest kolejna. Po kilku dniach pojechałem z Marią Kowalewską, emerytowaną bibliotekarką, największą regionalistką w okolicy i zagorzałą badaczką kultury żydowskiej, do Tereby do Renaty. Macewa przerobiona na osełkę do kosy, otwór pośrodku, na części kamienia litery hebrajskie. I znów nikt nie potrafił powiedzieć, skąd się wzięła.

MACEWA NR 4
W tym czasie do koła historycznego dołączyła Diana Czarnecka. I już na pierwszym spotkaniu okazało się, że kolejna macewa znajdowała się u jej dziadka w Górce Kockiej. O sprawie udało się poinformować lokalne media. O znaleziskach pisały „Wspólnota Regionalna” z Lubartowa i „Dziennik Wschodni”, a w Radiu Lublin powstała specjalna audycja. Wspólnie z dziennikarzami z Radia Lublin i „Dziennika”, z panią Marią i Dianą pojechaliśmy do Górki. Pan Antoni opowiedział nam historię macewy - szwagier Antoniego na polecenie Niemców przewoził macewę na budowane właśnie lotnisko w Maryninie pod Radzyniem Podlaskim. Choroba konia (znów można cieszyć się z choroby) sprawiła, że macewa nie dotarła. Po śmierci szwagra zaopiekował się nią Antoni a teraz przekazał nam. Razem przewieźliśmy ją na cmentarz.

MACEWA NR 5
Tuż przed świętami artykuł o kockich macewach ukazał się w „Dzienniku Wschodnim”. Bardzo szybko odniósł efekt - po nowym roku do pani Marii zadzwonił pan Marek z Parczewa z informacją, że jest w posiadaniu macewy. Przywiózł ją i zostawił na cmentarzu. Najprawdopodobniej nie jest to macewa z kockiego kirkutu, ale zaopiekujemy się nią jak własną. Z panem Markiem chcemy kontynuować współpracę, gdyż posiada on informacje o kolejnych macewach-ocełkach (otoczakach).
Jest już ich pięć - cztery na kirkucie, jedna w szkole. Być może będzie więcej. Czekają na lepsze czasy. Kiedy one nadejdą? Być może już na wiosnę. Planuję zebrać fundusze na wybudowanie na kockim cmentarzu lapidarium - ściany pamięci, gdzie macewy mogłyby być umocowane i przypominać o przeszłości. Czy to się uda? Oby
PAWEŁ SZCZOTKA
Nauczyciel w gimnazjum w Kocku, jeden z inicjatorów warsztatów prowadzonych przez wolontariuszy AO dla uczniów.

Paweł Szczotka:
Na początku zaangażowani byli w to uczniowie z koła. Teraz staramy się wyjść do innych poprzez artykuł w gazetce szkolnej ze zdjęciem macewy i akcją „Pomóżcie”. Może będzie odzew.

Diana:
Dowiedziałam się, że u nas w szkole jest koło historyczne, które prowa-dzi pan Szczotka. Poszłam na spotkanie. Pan pokazał nam koło z dziurką. Opowiedział nam, co to jest. Kilka dni później pojechałam do dziadka. Zaczęłam opowiadać, że byłam na kole i co tam się działo. Moja mama z dziadkiem zaczęli się śmiać „my też coś takiego mamy”. Zadzwoniłam do pana Szczotki. Bardzo się ucieszył. Ściągnął telewizję, radio, prasę. Macewę oddaliśmy na cmentarz.
Włączyłam się do akcji zbierania macew. Chciałam pomoc, żeby trafiły na swoje miejsce. Tam gdzie kiedyś były.
Dalej szukamy.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy