Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 28 (1/2008)

Bookmark and Share

RADIO WSCHÓD

Irena Fedorkowa (2008-04-07)

W pewien bezśnieżny styczniowy wieczór spotkałam się ze Znajomym Pisarzem, z którym często, w zadymionym pokoju przy kawie, wdaję się w długie rozmowy i dyskusje nad fenomenem duszy rosyjskiej. Budzi się wtedy z krzykiem historia, zmartwychwstają na chwilę poeci i pisarze, z półek spadają Puszkiny, Achmatowe, Okudżawy i inni. Owego wieczoru mój Znajomy Pisarz wręczył mi cienką książeczkę z archaiczną okładką: jesienne liście i trzy nazwiska: Wysoki, Okudżawa, Galicz. Wysocki i Okudżawa - wiadomo, ale Galicz? Zabrałam książeczkę do domu i w wolnej chwili (o ile maturzyści mają w ogóle wolne chwile) zabrałam się do studiowania lektury. Tajemniczy Galicz okazał się znanym w Rosji i tak mało znanym w Polsce, bardem. Podczas gdy Okudżawa ocalił rosyjską kulturę, Wysoki - duszę, Aleksander Galicz ocalił pamięć. Pamięć bolesną i piekącą, jak rana, która posypywana solą, nie może się zabliźnić. I nie można dopuścić, by się zabliźniła. Oznaczałoby to zapomnienie i być może powtórkę z historii, już i tak nazbyt tragicznej.

I krzyk ten w otchłań dziejów wpadł,
Jak kamień w wodzie znikł,
Przeciwko bratu ruszył brat,
Lecz który winien był - od lat
Już nie pamięta nikt…

Aleksander Galicz urodził się w Moskwie w grudniu 1918 roku. Zastał Rosję mroźną i skutą lodem nienawiści. W takiej właśnie ojczyźnie dojrzewał jego talent, a wraz z nim rosła świadomość i sprzeciw. W czasie wojny Galicz pracował w teatrze frontowym, odgrywał role i pisał sztuki. W Związku Radziecki wystawiono 10 jego sztuk. Władze rosyjskie nie pozwoliły mu jednak wystawić trzech najlepszych - Marynarskiej ciszy, Sierpnia i Umiem robić cuda. Galicz zrezygnował z pisania sztuk. Zaczął śpiewać swoje wiersze (początek lat 60.) i w bardzo krótkim czasie jego głos znany był w całym ZSRR.

Kruk rozpostarł swe skrzydła czarne -
Wierny druh bezsenności conocnej;
Choćbym krzyczał na całe gardło,
Krzyk i tak nie zabrzmiałby głośniej.

Na pięć kroków ledwie się niesie,
A i to budzi w ludziach niepokój;
Może jednak to już jest szczęście,
Być słyszanym aż na pięć kroków?

Teksty barda nie spodobały się ówczesnym władzom. Pisał o rzeczach, o których mówiło się szeptem, o łagrach, Kołymie, katach i ofiarach, o Stalinie. Nie tylko przypominał o tym wszystkim, ale także ostrzegał. Nietrudno więc domyślić się, co było dalej...

Ach, u czubków żyć, to jak wygrać los;
Chcesz to pospać iść, chcesz, to myśl na głos,
Wszystko wolno NAM: można szczekać, wyć,
Stalinami być, Hitlerami być…

Wezwanie do KGB, zakaz występowania, wyrzucenie ze Związku Pisarzy Radzieckich, ze Związku Filmowców (pisywał scenariusze filmowe) i z Litfondu (odpowiednik naszego ZAiKSu ), oskarżenia o działalność antyradziecką, współpracę z syjonistami i Komitetem Obrony Praw Człowieka, wreszcie zmuszenie do emigracji. Zmarł tragicznie w 1977r., porażony prądem po włączeniu magnetofonu. Nieoficjalnie mówi się o tym, że wypadek zaaranżowało KGB.

Źle się dzieje oprawcom, gdy czasem
Widzą we śnie oprawców oprawcy,
I jak w życiu, z precyzją i znawstwem
Biją w mordę oprawcy oprawców.
[…]
Dławią się oprawcy starczym kaszlem,
Nawet głos brzmi obco, chociaż własny -
I oprawcom bywa nieraz strasznie,
Ludzie, miejcie serce dla oprawców.

Po człowieku zostały tylko słowa - tak mało, a za razem tak dużo. Bowiem za słowami kryje się gorycz i pasja, odwaga i prawdomówność, współczucie dla człowieka, targanego rzeczywistością, w której przyszło mu żyć. W tych niełatwych czasach Aleksander Galicz zdobył się wręcz na heroizm. Wiedząc, jakie podejmuje ryzyko, śpiewał w imieniu tysięcy przestraszonych i zmęczonych złowrogą ciszą ludzi. Drogo za to zapłacił.

Kurs trzymamy według mapy,
Tydzień, miesiąc, rok i wiek…
Dopłyniemy, choć na szlaku
Nie spotkałem jeszcze takich,
Którzy osiągnęli brzeg.


Na podstawie:
Włodzimierz Wysoki, Bułat Okudżawa, Aleksander Galicz: Wiersze i ballady. Tłum. Michał B. Jagiełło. Łódź 1996


POCIĄG

Pamięci M. S. Michoelsa

Ni oburzeniem ni gniewem
Od dawna już nie pałamy -
Drani gościmy u siebie,
Łajdakom się odkłaniamy.

Nie rwiemy się w bój, bo i po co?
Jest dobrze, sennie, przyjemnie,
Lecz słyszysz? Odjeżdża pociąg
Pamiętaj - odjeżdża pociąg
Dziś, teraz, zawsze, niezmiennie...

A my zarabiamy, a my się bawimy,
Trosk mamy niewiele i słodki sen nocą,
A koła o szyny, o szyny, o szyny
Stukoczą, stukoczą, stukoczą, stukoczą...

Tyle w nas cnót, tyle zalet,
Tak nam dostatnio, tak błogo,
Że z przekonaniem idziemy
Na skróty - okrężną drogą.

Rodzinę mamy uroczą,
Dom, obiad, ubezpieczenie,
Lecz słyszysz? Odjeżdża pociąg
Pamiętaj - odjeżdża pociąg
Dziś, teraz, zawsze, niezmiennie...

Zasłony kupimy i segment kupimy,
By w gniazdku rodzinnym po pracy wypocząć...
A koła o szyny, o szyny, o szyny
Stukoczą, stukoczą, stukoczą, stukoczą...

Usypia nas szybki bieg zdarzeń,
Żyjemy, nie mając znaczenia,
Sumienie już nic nam nie każe -
Wygodnie jest żyć bez sumienia

I tylko czasem w pamięci
Coś drgnie boleśnie i gniewnie -
To pociąg do stacji Oświęcim,
Nasz pociąg do stacji Oświęcim
Odjeżdża - dziś, stąd, codziennie

A cóż nasze losy? Raz w dole, raz w górze,
Z wszystkimi mniej więcej tak samo się droczą,
A koła po szynach, po sercu, po skórze
Stukoczą, stukoczą, stukoczą, stukoczą...


Transport ma wyruszyć o północy,
Już parowóz syczy: Szalom Czasss...
Wzdłuż peronu stoi mur swołoczy,
Swołocz przyszła odprowadzić nas.
Transport ma wyruszyć o północy,
W krótką podróż wprost do stacji aj -
Ach jak bardzo śpieszno jest swołoczy,
By obwieścić: Polska-Judenfrei.