Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 31 (4/2008)

Bookmark and Share

OGIEŃ JĄ OD-ISKRZA...

Helene Cixous (2008-04-14)

Współczesna filozofka feministyczna Hélène CIXOUS (ur. 1937) stworzyła tekst artystyczny o listach poetki rosyjskiej Maryny Cwietajewej (1892-1941). Cwietajewa prowadziła korespondencję z poetami Rilkem i Pasternakiem, a także z wieloma innymi bliskimi jej osobami, zwłaszcza z pisarką żydowską i lesbijską Sofią Parnok. Wedle historyczki literatury Nadii Setti, "każdy czytelnik Cwietajewej został powołany - mocą aktu pisania - aby stać się jej korespondentem". Cixous interpretuje również dzieło Cwietajewej napisane w języku francuskim Le gars, a także twórczość pisarki brazylijskiej Clarice Lispector (1925-1977), wywodzącej się z rodziny żydowskiej na Ukrainie. W latach sześćdziesiątych Lispector przebywała w Polsce.


Hélène CIXOUS

Maryna Cwietajewa - Ogień ją od-iskrza...

(część pierwsza)

Noty o Dziewięciu Listach z Dziesiątym Zachowanym, a Jedenastym Otrzymanym przez Marynę Cwietajewą.

Oto rodzaj gwałtownej powieści, która pisze się siłą i przeciw jego ciału, jego zwanego "wilkiem". Cwietajewa napisała te listy do kogoś, kto nie mógł temu zaradzić. Pewna historia nie zostaje opowiedziana, podnosi się jak iskra nocy, która ociera się o inną noc - historia, która się nie zdarzyła między autorką listu a adresatem. To, co się nie zdarzyło stanowi to, co się zdarzyło między nimi. Postać, do której wszystko jest adresowane i która pozostaje całkowicie bierna, to wilk, inny, "pretekst" tego tekstu. Czy jest stworzeniem, czy jest stworzony i do jakiego stopnia, przez pragnienie, przez pasję Cwietajewej?
Poczujecie, w której chwili tekst rozbija spójność, w której chwili, pisząc siebie w zachwycającej francuszczyźnie, wymazuje nieustannie wszelki ślad. Idzie do przodu, wymazując. Jak gdyby ręka stale wymazywała odbicia łap na ziemi. Jeśli wilk istnieje, to jest to Wilk Cwietajewa, kot, który bawi się jak kot myszą, okrutnie dla myszy i dla kota, z młodą myszą zabawką.
Tekst bawi się językiem jak myszami. Mysz ucieka, kot chwyta ją uderzeniem łapy, najważniejsze, że mysz żyje tak długo, by kot mógł nadal bawić się, uwolnić ją i złapać. Tekst bawi się materią języka, tak jak kot bawi się materią myszy. Nie tylko z myszą, którą będzie jadł, swym śmiertelnie zamierzonym posiłkiem, ale też z drobną rzeczą z miękką skórą. Jak kot pieści mysz przed jej zjedzeniem, tak Cwietajewa pieści język. Jak kot, przebija ona w powietrzu parę małych mysich listów, które łapie, które przesuwa, które uwalnia. Jest list, który rozpoczyna się od paru F, list na R i na parę CH, list z paroma S (-esse, est-ce?), a ten ostatni oznacza Krok/ Żaden/Nie.(le Pas).

List Pierwszy: F
Nazwałam ów pierwszy list "fatalnym list pierwszym" (Fatalny/feu-ogień /f/first-pierwszy list). Strona 6, wybucha ogień. Bajeczne, że to ogień bez światła, ale to jest widzeniem ciemności: "Nie czyń mnie głuchą ni niemą, gdy nią nie jestem; jeśli idzie o ślepego, przypomnij sobie Homera."
Jak pewien "ogień", który panuje w tym liście (lettre)-literze (lettre) - po uderzeniu pazurów, które oznaczają tekst albo drapią ucho - istnieje także wszystko to, co jest "peau-skórą/ pauvre-biedną/peau-p/wodą": musisz pieścić skórę tych listów-liter. I z "między-czułością" przychodzi porządek spoza, bez sensu (le sans du sens), doznań-sensacji, uczuć-sentymentów. Nieskończona i dobrowolna gra. Jak rzuca się prochem po oczach, tak Cwietajewa rzuca znaczonymi, w oczy wilka, który jest jej myszą. Mówi tak, gdy cytuje myszodzieja (souricier) z legendy niemieckiej (tego, który wyprowadza najpierw myszy i szczury, a następnie dzieci) - w nawiasie, który rozgrywa się między uśmiechem (sourire), myszą (souris), dzieckiem a wszelkimi odwróceniami, które odwodzą odwołanie tej historii: kto uwodzi kogo, kto odciąga kogo, do jakiej rozkoszy lub do jakiej śmierci? Pójdźmy za myszodziejem.
List-litera zawiera tysiąc wskazówek, jak usłyszeć głos, który wyje, delikatnie usłyszeć wycie listów-liter, listów-liter do wilka i listów-liter, które składają się na każde słowo. Istnieje "skórka-od-wołanie" i "czułość", które tworzą się między-czułością, od początku
listu do końca.
Nikomu nie wolno zostać sędzią uczucia porzucenia. Podrywam się, gdy czytam teksty Clarice Lispector w Dzienniku brazylijskim; pisze ona do pięciuset tysięcy ludzi: Jestem sama. Jest pięćset tysięcy ludzi, którzy zatykają sobie uszy, a może mówią sobie: to my opuściliśmy ją. Kto opuszcza kogo, nie wiem. Dla Cwietajewej, podobnie, istnieje porzucenie. Oto porzucenie, które poprzedza wszystko, a równocześnie nie zostaje
przyjęte; może to być porzucenie tak wielkie, że nic je nie pociesza.

Uderzenie F…
Te listy-litery mają pretekst. Pretekstem jest człowiek, dla którego są przeznaczone. Cwietajewa jest, jak zwykle, w pozycji aktywności; ma się wrażenie, że trzyma ona marionetkę, potrząsa nią, zadaje jej ciosy i z nagła ją upuszcza. Historia może być całkiem inna. Być może w rzeczywistości to coś przeciwnego: to opuszczona kobieta upuszcza. Ale idzie o cios siły (coup de force).
Słowo siła powraca często w tekście Cwietajewej, ze strony osoby, która pisze listy. Czyż powiem: cios słabości (coup de faiblesse) dla owego człowieka?

Przełożył Tomek Kitliński

Część druga w kolejnym numerze „Opornika”.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy