Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 31 (4/2008)

Bookmark and Share

NIL NOVI SUB SOLE

Anna Dąbrowska (2008-05-09)

 
Strona 2
Więcej fotek w galerii
Kohelet: Nic nowego pod słońcem.

Wakacje u dziadka. Dawno to było. Robiliśmy akcję zbierania butelek. Poszukiwania zaczynaliśmy od spenetrowania krzaków uznanych za menelskie, później były rowy, skwer na rynku... Wtedy w Polsce krzaczorów było więcej niż obecnie a śmietników zdecydowanie mniej. Nie słyszało się wówczas o etycznej kon-sumpcji, uczniowie nie zbierali śmieci z okazji Światowego Dnia Ziemi, a na osiedlach nie stały kontenery na frakcję suchą. Opłacało się zatem trochę pochodzić i pozbierać, bo ze znalezieniem cennych (przedstawiających wartość) butelek nie było zbyt wielkiego problemu. Kiedy uzbierała się ilość uznana za nas za wystarczającą, a chęć spożytkowania zamrożonej wciąż gotówki była już nie do zniesienia, szliśmy do skupu butelek znajdującego się dokładnie w tym samym miejscu co sklep monopolowy. Skup butelek (i rzeczony monopol) prowadziła koleżanka dziadka (znana całemu mias-teczku). Z uwagą przyglądała się naszym znaleziskom, by po wyselekcjonowaniu odpowiedniego szkła (nie mogły być to butelki po occie czy denaturacie) odliczała należną sumę. Skup znajdował się w bliskim sąsiedztwie lodziarni. I to właśnie ona stanowiła nasz cel ostateczny.
Sklep z lodami był na rogu uliczki. Dwuskrzydłowe drzwi, zielone okiennice, biała, niezbyt czysta lada. Zapach lodów (do dziś nie wiem, co go wywoływało) rozchodził się po okolicy, a miejscowe dzieciaki przyklejały się do szyby. Lody sprzedawano w dwóch smakach: pistacjowym i śmietankowym z tym, że częściej był tylko ten drugi. Jedna gałka kosztowała zawrotną sumę 1 tysiąca złotych - niebieski banknot z wizerunkiem Mikołaja Kopernika.
Coś pysznego.