Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 15 (16/2005)

Bookmark and Share

BIADA, BIADA! BABILON UPADA!

Piotr Choroś (2005-12-12)

Strona 6
Więcej fotek w galerii
Dla niewtajemniczonych: BABILON w tym artykule oznacza system, w którym musimy żyć. Dziś używa się częściej słowa MATRIX, ale w gruncie rzeczy chodzi nam o to samo. Dla mnie słowo BABILON jest bliższe. Stary jestem i mam lumbago więc... Mamy już zdefiniowany mityczny Babilon. Czemu służy ten tekst oraz, mam nadzieję, teksty mu podobne w następnych numerach naszego pisma? Artykuł metodą "dobrych praktyk" ma pokazać, jak w swoim codziennym życiu, małymi kroczkami dążyć do upadku Babilonu. Dziś lekcja numer 1.
Temat: Śniadanie na trawie czyli Manet w XXI wieku. 12 listopada, 2005 roku. Lublin. Osiedle Mickiewicza na LSM. Dokładnie ulica Grażyny. Grupka młodych osób, sfrustrowanych szarzyzną dnia powszedniego i długim weekendem, postanawia wcielić w życie przesłanie słynnego obrazu. W ten sposób drugi raz w historii naszego grodu Manet wstaje zmartwych i maluje swój obraz na nowo, wśród pięknie skrojonych brył blokowiska rodem z końca lat pięćdziesiątych XX wieku. Malowidło to zastyga w swoim bezruchu na dwie godziny pałaszując olbrzymie ilości jedzonka własnoręcznie przygotowanego na tą okoliczność. Wszystko odbywa się ku uciesze i zdziwieniu okolicznych mieszkańców i długoweekendowych spacerowiczów. Króluje prawdziwa dziczyzna, a raczej zdziczenie. Wszystkie potrawy oczywiście 100% wege. W opinii uczestników najsmaczniejsze są "liście z musztardą" oraz humus przygotowany przez Paparazziego. Wyrazy podziwu zbiera także hand made wino moich rodziców oraz wegańskie ciasto drożdżowe Strusia.
Wyjaśniam dlaczego Manet po raz drugi w naszym mieście zmartwychwstał. Ano dlatego, że pierwsza edycja śniadania na trawie miała miejsce rok temu i wyglądała bardzo podobnie. Organizatorzy oczywiście ci sami. Ale dlaczego biada i dlaczego Babilon upada? Po prostu takimi małymi krokami możemy wprowadzić trochę kolorytu w nasze życie. Nie wszystko musi być standardowe i "normalne". Na pewno "normalnym" nie jest jedzenie śniadania na powietrzu, przez dwie godziny, w sobotnie przedpołudnie na oczach całego osiedla przez prawie 10 osób. Zachęcam was do organizacji własnych śniadań na trawie bądź... na śniegu:). Na ostatnim byli: Struś, Paparazzi, Yama, Biały, Bagnet, Juta, Ewa, Ja:). To chyba wszyscy. Smacznego.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy