Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 15 (16/2005)

Bookmark and Share

GRZYB

Anna Dąbrowska (2005-12-12)

Strona 13
Więcej fotek w galerii
Drogie dzieci, nadeszła pora na Telesfora. Przez kilka nocy z rzędu nasz uroczy bohater pracował nad artykułem, który miał ukazać się w miejscowej prasie. Artykułu ostatecznie nie skończył z przyczyn od niego niezależnych. W tych dniach błogiej jesieni przesiąkniętej zapachem zgniłych śmieci w kontenerze pod klatką i fetoru rozkładających się nieśpiesznie psich odchodów na chodnikach, prasa zaprzestała swojej działalności. Nieszczęście spowodowało nowe święto narodowe, które pan w telewizorze ogłosił zeszłego poniedziałku w przerwie między nadawaniem reklam o depilacji dla właścicielek obrośniętych piersi. Święto narodowe na cześć nowej republiki. We wtorek do flagi dodano żółtą plamę - symbol kurczaka, który od środy stał się, na wzór indyjskiej krowy, świętym i nietykalnym stworzeniem. W czwartek na ulicach pojawiły się proporczyki w narodowych barwach, a w piątek Telesfor otrzymał list. Pochłonięty pracą nad artykułem o znamiennym tytule "Czarne oczy Irenki" a dotyczącym żony ciecia, której oko w wyniku nieszczęśliwego wypadku utknęło beznadzieje w judaszu, nie zauważył tkwiącego w skrzynce listu. Gdy dotarło do niego, że od tygodnia nie wychodził ze swej porosłej nieznaną odmianą grzyba kawalerki i gdy wreszcie zszedł na dół, przy skrzynce spotkał Smerfetkę (nieznośnie niepro-porcjonalna, z lekka durnawa turystka; wielokrotnie na jej życie zamachiwał się Pomysłowy Dobromir; wciąż bezskutecznie, niestety). Ta jednak zaabsorbowana dłubaniem sekatorem w małym zamku, nie od razu go spostrzegła.
- Właśnie chciałam dostarczyć ci pocztę - zatrzepotała długimi rzęsami. Była piękna. Oszołomiony Telesfor zdołał jedynie wybełkotać intelektualne, taktowne "eeeeeeeeee..." po czym zapowietrzony i speszony swą małomównością uciekł.
List okazał się zaproszeniem do programu telewizyjnego "Co z tym kurczakiem?", emitowanego w porze obiadowej w telewizji ogólnokrajowej. Poprzedzały go najdroższe bloki reklamowe w historii. Na taki prestiż mogli pozwolić sobie nieliczni: proszek na porost włosów dla ojców rodzin wielodzietnych POROSTATA, majtki kąpielówki z logo kurczaka na przedzie i "super delikatne podpaski dla ciebie i twojego chłopaka teraz w nowej, lepszej cenie..."
W studiu Telesforowi zrobiono mały lifting twarzy, wstrzyknięto w pupę coś na gładkość cery, upudrowano i przebrano w strój imitujący... to dość krępujące, imitujący kurczaczka wielkanocnego. Spocił się już na wstępie w wyniku czego piórka lekko się zmierzwiły i posklejały a skroplony puder nadał im koloru spranych gaci. Ale, ale, ale program właśnie rozpoczęto. Prowadząca spotkanie Maja (bohaterka spotu reklamowego sklepów "Czołem w Społem", jedna z wielomilionowej rzeszy tajemniczych kochanek Dobromira, organizatorka wiecu "Precz ze Smerfetką"; podobno w soboty kąpie się nago w stawie z Panem Tik-Takiem, popijając drinki z palemką; nienawidzi Zbysia W.; powodów jest wiele) uśmiechała się beztrosko do oka kamery. Zaczęła się debata "pokolenie K". Rozochocona Maja zadawała wiele pytań (Czy pokolenie K istnieje?; Jak się czujesz będąc jednym z nich?; Co zrobicie z tym przeogromnym potencjałem?; Czy wyjdziesz za mnie?), na które goście starali się w miarę swych możliwości (poza ostatnim) odpowiadać. A możliwości nie były poważne, bo wcale ich nie było. Zanim ktokolwiek z okrzykniętych "pokoleniem K" zdołał otworzyć usta, usatysfakcjonowana Maja zdążyła pomachać do telewidzów wcinających właśnie schabowego z buraczkami i już jej nie było.
Tego wieczoru, po przyjściu do domu, Telesfor w szale wstrętu zżarł grzyba ze ściany. A potem, a potem pamięta, że fruwał pod sufitem. Upierzony.
Jaki z tego morał? Telewizja szkodzi.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy