Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 1 (2/2005)

Bookmark and Share

PROVISORIUM

Anna Dąbrowska (2005-04-04)

Strona 7
Więcej fotek w galerii
Opryński: Na czwartym roku filologii polskiej przyszedłem do istniejącego teatru „Provisorium.

Teatr powstał w 1970 roku. Do roku 1975 kierowany był przez Stefana Aleksandrowicza, Wiesława Kaczkowskiego i Jana Twardowskiego. Należy do grupy niezależnych teatrów, wywodzących się ze scen studenckich przełomu lat 60. i 70. Debiutował w 1976 r. przedstawieniem „W połowie drogi”, opartym na motywach powieści „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza. Od tego momentu datuje się również trwający do dziś, okres działalności teatru pod kierownictwem artystycznym Janusza Opryńskiego. Dwa lata później powstała „Nasza niedziela”, od której zaczął się konflikt teatru z cenzurą.
Konflikty były zawsze. Bez cenzury zagraliśmy to przedstawienie 40 razy, wykorzystując różne chwyty, na przykład zapraszano nas ze spektaklem innym, a wieczorem graliśmy drugi.

W 1980 roku „Provisorium” otrzymało piewszą nagrodę na reaktywowanych Konfrontacjach Młodego Teatru za przedstawienie „Nie nam lecieć na wyspy szczęśliwe”, którego druga, zmieniona wersja pojawiła się w 1982 roku.
Chłopcy po prostu przynieśli swoje doświadczenia więzienne i to weszło do przedstawienia.

Próby zmierzenia się ze stanem wojennym to również „Inny świat” (1983) - przedstawienie oparte na motywach powieści Gustawa Herliga-Grudzińskiego oraz „Dziedzictwo” z 1985 r.

Od 1996 r. „Provisorium” współpracuje z „Kompanią Teatr” Witolda Mazurkiewicza - zespołem absolwentów wydziały lalkarskiego warszawskiej szkoły teatralnej. Wspólnie zrealizowali „Ferdydurke” (1998) i „Sceny z życia Mitteleuropy” (2001) .



Rozmowa z Januszem Opryńskim

Poważnie zacząłem zajmować się teatrem gdzieś od 76 roku. Wcześniej byłem w liceum, w którym uczyła niezwykła pani od języka polskiego. Dzięki temu już jako bardzo młody człowiek, 16 letni, jeździłem na wybitne przedstawienia. To one sprawiły, że coś tam we mnie drgnęło. To było ważne.


Przyszedłem do teatru „Porovisorium” z pomysłem literackim, aby zająć się tekstem Gombrowicza „Ferdydurke”. Rzeczywiście ten spektakl powstał. Potem zmieniłem zainteresowania. Związane to było z obserwacją fenomenu - ruchu teatralnego, studen-ckiego, choć mocno nacechowanego polityką i dniem dzisiejszym. Wtedy postanowiłem, że będę uprawiał teatr, który jest bliższy rzeczywistości. Przyszedł nieuchronny moment zdobywania samoświadomości. Przede wszystkim chodziło o czytanie literatury z drugiego obiegu. Niezwylke fascynujacy okres. Chodziliśmy z wypiekami, ponieważ zaczynał się proces odkłamywania swojej świadomości, zdobywa-nia wiedzy historycznej, literackiej. Rozczytywaliśmy się w rosyjskiej literaturze: Dostojewski, Brodski, Mandelsztam. To też odkrycie fenomenu „Kultury” paryskiej, czyli tego, co robił Jerzy Giedroyć oraz całej literatury emigracyjnej: Herlinga-Grudzińskiego, Miłosza, Kotta i oczywiście Gombrowicza.


Nasz teart dotknęły aresztowania, przesłuchania. Aktorzy z teatru byli działaczami. Andrzej Mathiasz zakładał Niezależne Zrzeszenie Studentów, natomiast Krzysztof Hariasz pracował w Chatce Żaka i powoły-wał „Solidarność”. Oczywiście byłem człowiekiem, który gorąco temu kibicował, ale nie byłem czynnym działaczem. Bardziej siedziałem w literaturze. Zostali aresztowani, internowani. Potem dzieliłem czas między wyjazdami do więzienia, robieniem paczek, pisaniem grypsów, listów. Dla mnie to też był trudny okres. Musiałem zeznawać tak, żeby nikogo nie pogrążyć. Ponure, potworne czasy. Do dzisiaj nikt tego nie zbilansował. Poza tym była to ogromna strata duchowa. Wielu ludzi nie chciało już tutaj żyć i wyjechało. To były ogromne deficyty ludzkie. Dziś z perspektywy myślę, że ten czas był potwornie straconym czasem. Myśmy po prostu oczekiwali, siedzieli, pili wódkę, czasem bez sensu. Jak ktoś mi dzisiaj tłumaczy, że to było mniejsze zło, nie chcę w to uwierzyć.

OPOZYCJA
Naszym wiernym widzem był Adam Michnik. Przychodził zawsze i w Lublinie, i w Warszawie. Pamietam taką trochę szekspirowską sytuację. Grali-śmy w klubie studenckim „Riwiera Remont”. Adam wszedł, za nim wił się ogon tajniej policji. Musiałem go ukryć za kulisą teatralną, aby go nie zgarnęli.
Nasze kontakty z Komitetem Obrony Robotników... nie byliśmy działaczami opozycyjnymi lecz te kontakty dawały nam pewną siłę, Adam dawał nam siłę. Był absolutnym autorytetem. Jest nim do dzisiaj.
KOR miał swoje wydawnicze ramię - oficynę „Nową”, a my byliśmy pierwszymi czytelnikami publikacji. To było coś fascynujacego. Ta część polskiej inteligencji była niezwykle mocno zżyta nie tylko poprzez fakty ale również poprzez wspólne czytanie lektur. Pojawiła się „Mała Apokalipsa” Konwickiego - wszyscy ją czytamy. Pojawiło się jakieś tłumaczenie Mandelsztama Barańczaka -
- wszyscy je czytamy, pojawił się tekst Rymkiewicza, Herberta - wszyscy je czytamy. Jako ludzie tworzący teatr mogliśmy świadomie porozumiewać się pewnym kodem.

DZISIAJ
Czy dziś można mówić o czymś takim jak teatr alternatywny?
To jest trudne pytanie. Można mówić o pewnym nastawieniu alternatywnym. Myślę, że ja mam to w sobie. A jaki teatr uprawiam - nie wiem. Została mi resztka takiego alternatywnego myślenia wobec rzeczywistości - nie dać się kulturze masowej.


Czytaj „Człowieka zbuntowanego” Albera Camu-sa. Cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć, bo to wyposażyło mnie w dość dobre narzędzia startegiczne - lata buntu przyniosły czujność wobec zła. I myślę, że to mnie w jakiś sposób chroni.

O AKADEMII OBYWATELSKIEJ
Absolutnie jestem za pamęcią. Przywołam tu słowa Marii Janion: „do Europy ale z umarłymi”. Ale te nasze działania trzeba odheroizować. Mieliśmy szansę życia w czasach szalenie ciekawych. Trzeba o tym pamiętać, ale jakoś szalenie twórczo, inspirujaco. To, co zrobiliśmy należy zweryfikować. Nie burzyć, ale brać z tego to, co jest ważne i żywe.



Konfrontacje

Zaczęło się od Andrzeja Rozhina, teatru „Gong 2” i organizowanej przez nich w latach '60. i '70. Lubelskiej Wiosny Teatralnej. Impreza doczekała się dziewięciu edycji. Umarła śmiercią naturalną wraz z odejściem Rozhina. Idee na szczęście przetrwały i w 1976 roku młodzi zapaleńcy związani z lubelskim środowiskiem teatru alternatywnego, którym przewodził Kazimierz Iwaszko, zapoczątkowali Konfrontacje Młodego Teatru. Festiwal miał pięć edycji - do wprowadzenia stanu wojen-nego.

JANUSZ OPRYNSKI O KONFRONTACJACH
„To była kontynujacja Wiosny Teatralnej. Oczywiście teatr Andrzeja Rozhina był zupełnie inny. Był teatrem dość spolegliwym władzy. Zresztą działał w okresie, jakby to Różewicz powiedział, małej stabilizacji. Konfrontacje Teatralne zaistniały już kiedy teatr studecki był mocno zrewoltowany. To były niezwykłe działania, które wprowadzały nową jakość teatru ulicznego, zupełnie nieznanego w Polsce - Teatr Ósmego Dnia czyli sztandarowy zespół, niezwykle mocny, zbuntowany oraz lubelskie teatry - Scena 6, „Grupa Chwilowa”. „Provi-sorium”, generacyjnie powiązany, wpisywał się w obszar teatru kontrkulturowego. Konfron-tacje były spotkaniami ludzi, którzy działają w pewnej niszy politycznej, kulturowej, znako-micie się rozumieją, mają jakiś wspólny system wartości. Choć to pewnie nie było do końca prawdziwe. Konfrontacje były też manifestacją niezgody na rzeczywistość.
Tak naprawdę myślę, że wielu ludziom, którzy wtedy robili w teatrze o teatr nie chodziło. Wybrali go jako język. Ja na początku też myślałem, że w teatrze będę tylko jakiś czas. Zostałem. Pewnie już zostanę.”



22 TEZY DO PRZEMYŚLEŃ

1.
Spróbuj dać sobie wewnętrzne pozwolenie na bunt, a w tejże chwili zrozumiesz, że w życiu obecnym wszystko jest godne zniszczenia.

2.
Pamiętaj, że na straży naszych umysłów stoi mocno wszczepione i ugruntowane przez nałóg przeświadczenie, że tu nie ma się czemu dziwić, przeciw czemu protestować. Przeciętny oswojony obywatel skłonny jest cię oskarżyć o przesadę, bo nie rozumie, że ty właśnie odzyskałeś wolność widzenia.

8.
Szukaj swojego języka teatru, ale pamiętaj, że mówienie o jedności treści i formy to już anachronizm, lecz i tego nie wszyscy są świadomi.

13.
Pamiętaj, że teatr jest miejscem, gdzie najtrudniej jest kłamać.

20.
Nie wchodź w układy podejrzane - bo okaże się , że paktujesz z diabłem i tym samym zabijasz swój teatr.

21.
Ale pamiętaj, że jeśli chodzi o twoją wiedzę - to masz się uczyć nawet od diabła.

22.
Gdy będziesz tym wszystkim zmęczony, nie wytrzymasz szarości, napij się wódki i przy toaście krzyknij: „Transcendentalnie!” - jak mówi Jerofiejew.

Janusz Opryński, Październik 1979 r.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy