Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 14 (15/2005)

Bookmark and Share

BAL U KSENO

Anna Dąbrowska (2005-11-15)

Drogie dzieci, nadeszła pora na Telesfora (w tym miejscu powinien pojawić się zabawy, naszpikowany anegdotkami opis postaci: jak wygląda, co jada, gdzie się ubiera, co robi, jaki ma numer buta, plany na przyszłość, kompleksy, wady wrodzone, umiejętności nabyte, imiona rodziców plus spis co ciekawszych plotek bezustannie tworzonych przez bardziej zaradne sąsiadki... Drogi czytelniku, zajrzyj do zerowego numeru "Opornika").
Po dwugodzinnych wakacjach spędzanych na grze w bierki u najlepsiejszego przyjaciela Misia Uszatka (przypomnijmy, Miś Uszatek: rocznik stary jak piosenki wdzięcznego chórku Fasolki - smaczne, nieobmacane - leniuch i niedorajda, co prawda z maturą ale nie wiadomo jak bardzo nielegalną; produkuje bimber "Chlapacz Mózgu"; stary drań, który śpi w plastikowym łóżku wodnym) Telesfor powrócił na swe włości (Włości: kawalerka z ciemną kuchnią i balkonem, który oberwała swym wątłym ciałem zdesperowana turystka z Azerbejdżanu; dzielnica robotniczo-przemysłowa specjalizująca się w wydobyciu i przetwórstwu, również nielegalnym, ropy naftowej). Na klatce poczuł znajome zapachy: przypaloną kapustę, zeszłotygodniową grochówę i problemy żołądkowe pani spod 23. "Nareszcie w domu" - pomyślał z trwogą i czmychnął czym prędzej do windy, by sąsiadka nie wyskoczyła z pytankiem jakim wścibskim i ważnym. Po drodze zahaczył o dyndające na ścianie skrzynki pocztowe. "Tylko u nas...", "Bony dla żony...", "Zawodowo Gratisowo", "Pomyśl o sobie w drugiej osobie...", "Jajo indycze lepsze niż bycze...", "Dziś my, jutro ty...", "Krem depilujący dla samotnych", "Golonka wegetariańska", "Twoja wymarzona pralka jednofazowa..." Pośród tych nieocenionych informacji, z których niestety nie mógł skorzystać - nie był posiadaczem żadnego samochodu (ostatni sprzedał na części na największym bazarze Europy; wielokrotnie ranny nauczył się jednak płynnie władać językiem koreańskim) a dla takich przygotowane były owe oferty. Pośród nich znalazł zaproszenie: "Bal u Kseno. Przyjdź koniecznie. Jutro w klubie Qpa". I wpadł w panikę - "jutro" wypadało właśnie dziś. Popędził do swojej urokliwej kawalerki. Nie zauważył nawet wielkiej plamy na suficie - u sąsiadów mieszkających piętro wyżej ktoś się kąpał. Wiadomo, sobota. Nic to. Zaaferowany Telesfor jak stał, w koszulce, którą wygrał w zawodach "spróbuj polizać swój łokieć", popędził na piechte do Qpy.
Przed wejściem tłok, ścisk, wyrywanie włosów, ukradkowe kopniaki, złośliwe szczypanie po udach, pchnięcia nożem, walki gladiatorów, pojedynki z użyciem widelców, solówy na gołe klaty, latające torebki, miecze świetlne Luka Skywalkera, szczotki do zębów, łańcuchy od rowerów. Wiadomo, każdy chce wejść. Po siedmiu godzinach stania w kolejce, bez lewego oka, ze złamaną żuchwą Telesfor dotarł do wrót zbawienia.
- A ten tu czego! - rzuciła onieśmielająco piękna selekcjonerka. - Chłopcy, zabierzcie to stąd!
Po podróży nocnym, w którym nauczył się wszystkich piosenek o Legii (autorka ma sentyment do tego klubu) wrócił pod blok. Przy śmietniku spotkał śpieszącego się jak zawsze Pana Tik-Taka (Pan Tik-Tak: profesor nauk ścisłych, laureat czterech tytułów Honoris Causa, autor ponad 50 publikacji z zakresu homeopatii dla uzależnionych od budyniu z sokiem porzeczkowym; dorabia na czarno na zmywaku w sieci restauracji "Pani Krysia"; wynalazca podgrzewanej deski klozetowej). Jeszcze wymienił korki pani spod 23, wyniósł śmieci dziadziowi spod 34, umył okna niedosłyszącej spod 55 i o 15:30 już słodko chrapał.
Jaki z tego morał? Kupujcie mieszkania na parterze!


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy