Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 33/34 (6/7/2008)

Bookmark and Share

UCZYĆ UMIEJĘTNOŚCI

Anna Dąbrowska (2008-07-02)

Strona 9
Więcej fotek w galerii
Strona 8
Więcej fotek w galerii
Jak zmienić na lepsze polską oświatę. Debata "Gazety Wyborczej" z dnia 28 czerwca 2008 roku.
Debata dotyczyła reformy programowej, której mottem było: "By polska szkoła była przyjaźnie wymagająca", co przytoczyła pani wojewoda Tokarska na samym początku spotkania.
 
Osoby:
Krzysztof Babisz - lubelski kurator oświaty
Eliza Nowikowska - dyrektorka Społecznej Szkoły Podstawowej i Społecznego Gimnazjum im. Klonowica w Lublinie
Katarzyna Słoboda - nauczycielka języka niemieckiego w III LO
Marek Chodowski - nauczyciel historii w I LO
Adam Kalbarczyk - dyrektor lubelskiego Prywatnego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. I. J. Paderewskiego
Sławomir Żurek - kierownik Katedry Dydaktyki i Literatury Języka Polskiego KUL
Teresa Misiuk - przewodnicząca regionalnej sekcji oświaty „Solidarności” w Lublinie
Celina Stasiak - prezeska lubelskiego Okręgu Związku Nauczycielstwa Polskiego
Genowefa Tokarska - wojewoda lubelska


Krzysztof Babisz: Reforma programowa nie objęła szkolnictwa ponadgimnazjalnego, a więc liceów i szkół zawodowych.
W tej chwili ministerstwo zajmuje się początkiem edukacji - przedszkolami, pierwszymi spotkaniami dzieci ze szkołą. Bardzo ważnym problemem jest zafunkcjonowanie w różnej formie przedszkoli we wszystkich gminach. Z informacji, które mam wynika, i dla mnie jest to przerażające, że 67 gmin w województwie lubelskim nie ma przedszkoli. Ale zajęcia dla dzieci się odbywają, choć nie nazywają się przedszkolami.
Drugą sprawą jest kwestia likwidacji szkół. Trudno mówić, by środowiska rodziców i nauczycieli wyrażały się pozytywnie na temat likwidacji. Trzeba zmienić formę prowadzenia szkół i różnymi sposobami je utrzymywać.
To co dla mnie jest najważniejsze to są sprawy szkolnictwa zawodowego. Musimy zrobić dobrą diagnozę pod względem rynku pracy biorąc pod uwagę rozwój naszego regionu i całą Polskę. Jakich specjalistów będziemy potrzebować.
Na pewnych dziedzinach - na oświacie, służbie zdrowia i piłce nożnej - znają się wszyscy. Każdy, kto wypowiada się na temat edukacji, musi pracować dla dobra młodzieży, społeczeństwa.

Eliza Nowikowska: Szkoła stoi nauczycielem i dyrektorem. Marzy mi się, żeby nasz region wykorzystywał swoje możliwości. Mamy uniwersytety, źródło i zaplecze. Gdybyśmy opracowali jakiś boski plan na kształcenie nauczycieli, byłoby wspaniale. Naszą słabą stroną jest to, że nie jesteśmy do realizacji tej koncepcji przygotowani. A to sprawa ogromnej wagi.
Szereg rozwiązań, które pachną odpowiedzialną wolnością w oświacie niepublicznej można by było przenieść do oświaty państwowej. Nie jestem fanem szkół społecznych. Wolałabym, żeby szkoły były prowadzone przez fachowców, zakładane przez fachowców. Wykształcenie i rola nauczyciela są niesłychanie ważne. Szkoła potrzebuje pewnej koncepcji w skali makro i mikro. To jest w koncepcji państwa, które dba, by jego przyszli obywatele byli światli, wykształceni, odpowiedzialni i wolni. Każda szkoła potrzebuje swojej koncepcji dla środowiska, w którym pracuje. Tego się po prostu trzeba nauczyć.
Co ludzi boli w odbiorze naszej pracy - to, że nie ma sytemu, żadne ogniwo do siebie nie pasuje - przedszkole do zintegrowanego nauczania, zintegrowane do blokowego, blokowe do gimnazjum. Przechodzimy na etap wyżej i ani nasze dzieci, ani nauczyciele, a co za tym idzie rodzice, w ogóle tego nie rozumieją, wydaje im się, że wszystko się wali. To nie jest kwestia nauczania jednych nauczycieli i drugich, ale wielkiej niespójności programowej, metodycznej.

Katarzyna Słoboda: Ciągłość, o której mówiła pani Eliza Nowikowska jest niesłychanie ważna. Jako nauczyciel szkoły ponadgimnazjalnej stykam się na co dzień z problemem, że uczniowie przychodzący do nas po gimnazjum zaczynają od nowa. Jestem językowcem, więc dla mnie jest to zupełnie abstrakcyjna sytuacja. Ucząc języka drugiego zaczynam od początku. Mając dwie godziny do dyspozycji wiem z góry, że ucznia, który specjalnie nie jest zainteresowany przedmiotem nie nauczę, bo nie mam na to czasu. Dwa i pół roku edukacji w szkole średniej nie prowadzi do matury na żadnym ze stopni, które są zawarte w podstawie programowej. Myślę, że dla wszystkich nauczycieli szkół średnich byłaby bardzo ważna kontynuacja, żeby zdawali sobie sprawę, że uczeń jest na jakimś konkretnym poziomie i mogą iść dalej a nie zaczynać od początku albo szukać dziur w całości. Zdajemy sobie sprawę, że poziom nauczania jest niższy niż byśmy chcieli. 
Kadry. Świeża krew przychodzi do nas z uczelni. Mając szkołę ćwiczeń czy studentów na praktykach widzę, że ci ludzie przychodzą i nie mają zielonego pojęcia jak uczyć. Na czym polega konspekt, jak skonstruowana powinna być dobra lekcja, jakie są ogniwa?
Młody nauczyciel, który przychodzi do pracy powinien być tak przygotowany, żeby nie musiał przez trzy lata się uczyć i przedzierać przez gąszcz przepisów, które nauczyciel musi umieć, żeby pełnowartościowo przekazywać wiedzę swoim uczniom.
Pracuję 14 lat, ale jak przypomnę sobie swój pierwszy dzień w pracy - to była makabra. Nie wiedziałam, na czym polega dobra lekcja.

Marek Chodowski: Chciałbym zwrócić uwagę na to, co powiedział pan kurator - reforma powinna zostać wreszcie skończona. Szkole potrzebny jest spokój. Od kiedy pamiętam (pracuję już 10 lat), cały czas jest jakaś reforma w szkole. Już nie mówiąc o tym, że sam wcześniej chodziłem do szkoły i też przecież była reforma.
Powinniśmy zastanowić się, jaki jest cel kształcenia. W jakiś sposób obecna matura pokazuje, że chodzi nam o wąsko wyspecjalizowanych ekspertów. Natomiast, jeżeli mamy kształcić człowieka bardzo szeroko, muszą znaleźć się na to odpowiednie sposoby i środki. Dziś jest zapotrzebowanie na uczniów, którzy są dobrzy z matematyki, z fizyki. Takie są potrzeby rynku. 

Adam Kalbarczyk: Postawię tezę, że uniwersytety źle przygotowują nauczycieli. Potwierdzam doświadczenie, które miała pani Katarzyna Słoboda. Też jak przyszedłem do szkoły, musiałem się sam nauczyć uczyć.
Nauczyciele są dobrze przygotowani merytorycznie, natomiast metodycznie, pedagogicznie, psychologicznie słabo. To wymaga zmian gwałtownych i radykalnych. Cały blok przygotowania pedagogicznego powinien być zreformowany. Należy zacząć go poważnie traktować. Na razie trójkę dostaje się za samą obecność. Reforma programów jest niezbędna. Blok powinien obejmować na przykład warsztaty ćwiczące, kształcące umiejętności rozwiązywania problemów wychowawczych, negocjacje, mediacje, koniecznie kwestie związane z nowoczesną edukacją, na przykład wykorzystywanie technologii informacyjnych. Młodzi powinni przychodzić i uczyć tego starszych nauczycieli. Nie ma nauczyciela bez jego rozwoju. Jeśli nauczyciel się nie doskonali, to właściwie powinien odejść z zawodu. Świat się zmienia i my tych zmian nie unikniemy. Stabilność jest niezwykle potrzebna, ale z drugiej strony zmiany świata wymagają, że my musimy się dostosowywać. 
Część, pewnie mniejszość, nauczycieli nie chce się doskonalić, nie chcą się zmieniać, specjalnie angażować, chcieliby awansować i mieć spokój.
Nauczyciel powinien zarabiać godziwie, ale jak już zacznie, powinien się zaangażować w reformy i wziąć odpowiedzialność. Nie może być tak, że ministerstwo zarządza reformy, a my jesteśmy kibicami całej sytuacji.
Jeden z profesorów na konferencji UNESCO powiedział, że głównym powodem niepowodzenia reform edukacyjnych na świecie jest niechęć nauczycieli. Jeśli nauczycieli się nie przekona do zmian, nic z tego nie będzie.
Jakość pracy szkół pozostaje wciąż na papierze. System budowany przez kilka lat, został rozmontowany przez ministra Giertycha. Oczywiście system funkcjonował w sposób bardzo rachityczny. Nie słyszałem o przypadku, żeby były wyciągane konsekwencje z powodu nieodpowiedniej jakości. Nie słyszałem, żeby wprowadzano jakieś programy naprawcze. Nie może być tak, że jakość szkoły oceniamy na podstawie surowych wyników. Na oficjalnych spotkaniach słyszy się, że ta szkoła ma najwyższy wynik, a ta ma czwarty a ta trzeci. Znakomicie. Tylko bierze się pod uwagę surowy wynik a nie poziom wejścia i poziom wyjścia. A może szkoła na Bromowicach ma lepszą jakość kształcenia niż renomowane szkoły tylko trzeba to naprawdę sensownie zbadać. Wdrażanie programów naprawczych nie jest żadna karą dla szkoły. To jest warunek podnoszenia jakości. Jeśli coś szwankuje, trzeba to naprawić. Jeśli dostają się uczniowie ze średnią 5,8 to szkoła na pewno będzie miała dobre wyniki. My (Prywatne Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcące im. I. J. Paderewskiego) przynajmniej porównujemy moment wejścia i wyjścia. Mamy do tego swoje narzędzia. 

Eliza Nowikowska: Dzieci idące do szkoły podstawowej nie mają równego startu.

Sławomir Żurek: Reforma to jest słowo, którego nikt nie lubi, ponieważ reforma jest słowem, które wymaga od nas dokonywania jakiś zmian, a zmian nikt nie lubi. Szczególnie uczniowie i nauczyciele. Zgadzam się, że szkoła potrzebuje spokoju. Ale musimy jednocześnie pamiętać, że jesteśmy prawie po 50 latach życia w państwie totalitarnym. Potrzebujemy uporządkowania różnych kwestii w naszym państwie, również szkolnictwa. W wypadku nauki kościoła (katolickiego - Katolicka Nauka Społeczna - red.) mamy bardzo piękną sentencję: „kościół permanentnie się reformuje”. Szkoła przez najbliższe dziesięciolecia będzie się permanentnie reformowała. Wymaga tego strasznie szybko zmieniający się odbiorca - uczeń. Naukowcy mówią, że refleksja pedagogiczna i psychologiczna nie nadąża za tempem zmian technologicznych. A technologia w tej chwili ma najsilniejszy wpływ na dziecko. Kontaktowanie się dziecka z komputerem powoduje zmiany funkcjonalne w mózgu, ale nikt jeszcze nie potrafi tego zbadać, dopiero się pewne kwestie sygnalizuje. 
Drugą sprawą jest uporządkowanie stanu prawnego i podstawa programowa to czyni. Funkcjonują w tej chwili w naszym systemie dwa dokumenty: podstawa programowa i standardy edukacyjne. Okazuje się, że w większości nauczyciele nie uczą zgodnie z podstawą programową ale zgodnie ze standardami. Ponieważ wymaga się od ucznia czegoś na egzaminie i z tego nauczyciel jest sprawdzany.
Głównym założeniem reformy programowej jest stworzenie jednego spójnego dokumentu, w którym podstawa programowa łączyłaby elementy charakterystyczne dla dobrze funkcjonującej szkoły, a jednocześnie zawierałaby w sobie standardy edukacyjne. Uczniowie nie uczyliby się pod egzamin ale od początku program byłby wymyślony, tworzony z myślą o rozwoju dziecka, a nie rozliczaniu nauczyciela i ucznia. Oczywiście egzamin jest pewnym probierzem jakości kształcenia ale też nie najważniejszym.
Teraz podstawa programowa jest napisana językiem wymagań. Dzisiaj język wymagań jest małomodny. Ostatnie przesłanie Jana Pawła II do młodzieży brzmiało: „wymagajcie od siebie samych, nawet jeśli inni nie będą od was wymagać”. Polska szkoła powinna od dzieci wymagać, ale w sposób rozsądny, pamiętając, że dzisiaj jednak populacja ma coraz większe ambicje w kwestii kształcenia. Natomiast wpływ mediów i brak możliwości czyli ich (uczniów - red) nieoczytanie powoduje, że ich poziom intelektualny jest niższy. W związku z tym jeden z ważnych postulatów reformy programowej to jest przywrócenie czytelnika polskiej szkole. Sytuacja w szkole wygląda tak, że są dzieła literackie tylko nie ma czytelników.
Następnym krokiem będzie zmiana systemu egzaminowania. Trzeba iść w kierunku badania kompetencji, czego się dziecko nauczyło w procesie kształcenia a nie badania, co zapamiętało. Informacji jest w tej chwili taki natłok, że dzieci sobie z nimi nie radzą.
Reforma, chociaż nazywa się reformą programową, chce uczynić rzecz podstawową - przywrócić podmiotowość nauczyciela i ucznia. To przywrócenie polega na dawaniu wyboru. Człowiek wolny tylko wtedy może, kiedy czuje się naprawdę podmiotowo. Cały system jest pomyślany tak, aby nauczyciel jak najwięcej wybierał, aby to on tworzył programy, wybierał lektury wspólnie z uczniami, aby stawiał ucznia również w sytuacji wyboru. Umiejętność wyboru jest jednym z wyznaczników dojrzałości - ktoś potrafi wybierać i ponosić konsekwencje nawet złych wyborów.
Podstawa programowa ma wyznaczyć pewne ramy programowe - czego koniecznie w polskiej szkole trzeba nauczyć i czego będzie wymagać. Cała reszta należy do nauczyciela. W tym dokumencie akcentuje się konkretne umiejętności. Zawsze pytam studentów: co wolelibyście, nauczyć się jeździć na łyżwach czy poznać, z jakiego stopu metalu zrobiona jest łyżwa? I oni zawsze mówią: wolelibyśmy nauczyć się jeździć. Polska szkoła, ma uczyć konkretnych umiejętności, które później będą przydatne na całe życie, a nie życiorysu Konopnickiej, Słowackiego czy nawet bardzo ważnego polskiego, współczesnego polityka. Uczyć umiejętności.
Polska szkoła w tej chwili potrzebuje rzetelnego kształcenia nauczycieli. Niestety zgadzam się z tym, że uniwersytet potrzebuje zmian. Uważam, że największym błędem ostatnich lat było oddzielenie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego od Ministerstwa Edukacji Narodowej. Środowisko uniwersyteckie nie rozumie zmian, które zaszły w szkole w ostatnim czasie i przygotowuje swoich studentów na rynek pracy, który funkcjonował około 20 lat temu. Dzisiaj w szkole jest inny rynek pracy, są inne zapotrzebowania. Dlatego jednym z moich postulatów jest stworzenie wspólnie z kuratorium, uniwersytetami i organami prowadzącymi jednostek kształcenia nauczycieli, które byłyby pod kuratelą uniwersytetu, ale które przygotowałyby rzetelnie pod względem merytorycznym i metodycznym w zakresie dydaktyki.
Zmiany proponowane i postulowane przez Adama Kalbarczyka wymagają zmiany mentalności, nie tylko sposobu myślenia o oświacie wśród decydentów ale właśnie wśród nauczycieli i środowiska uniwersyteckiego.
Dobre efekty przyniosła metoda uczenia ze zrozumieniem, czytania ze zrozumieniem. Dzieci dostały narzędzia, dzięki którym łatwiej im jest poruszać się po świecie. Ludzie ci nauczyli się wymagać. Kiedyś przez rok prowadziłem zajęcia na uczelni w USA i widziałem wyraźną różnicę pomiędzy studentem polskim a amerykańskim. Amerykański student chciał się czegoś ode mnie dowiedzieć i chciał ode mnie wymagać. Student polski chciał otrzymać zaliczenie. A to jest związane ze zmianą mentalności - ten, który cię uczy ma cię czegoś nauczyć, a ty masz od niego wyegzekwować konkretną wiedzę.

Teresa Misiuk: Ja bym chciała mieć przekonanie, że ci , którzy przygotowują kolejne zmiany w oświacie postawili sobie trzy zasadnicze pytania:
Jaki ma być młody człowiek, młody Polak, który kończy każdy etap kształcenia?
Jaka ma być polska szkoła? Szkoła XXI wieku? Mam tu na myśli bazę materialną, wyposażenie.
Jaka ma być ranga zawodu nauczyciela?
Cieszę się, że jest silna potrzeba przywrócenia autorytetu nauczyciela. Szkoła faktycznie stoi nauczycielem, dyrektorem ale uważam, że również rodzicem.
Nauczyciele popełnili błąd i popełniali go przez kilka ostatnich lat, kiedy bardzo mocno zaangażowali się w proces zmian w szkole poprzez nieustanne doskonalenie a zarobki nauczycieli były bardzo niskie. Nie otrzymali żadnej gratyfikacji finansowej mimo, że mocno zaangażowali się w przestawienie się na nowe sposoby nauczania, pracy z dziećmi. Przyzwyczailiśmy tych, którzy odpowiadają za oświatę, że nauczyciele będą dalej te zadania realizowali bez względu na to, jak będą wynagradzani.
Żeby był nauczyciel z pasją, musi mieć w swojej pracy poczucie bezpieczeństwa finansowego. Jeśli chcemy wymagać od nauczyciela, stwórzmy takie warunki w szkole, by to, co robi teraz w domu wykorzystując często swój własny komputer, mógł robić w szkole. 

Celina Stasiak: Faktycznie oświacie należy się reforma, od tego należałoby zacząć. Zgadzam się również z tym, że szkole potrzebny jest spokój. Aby przystąpić do zmian w reformie programowej, musimy mieć poczucie pewnej stabilności. Od wielu lat oświata przeżywa tą samą reformę, która naszym zdaniem nie była dobra. W tej chwili trudno się wycofać tych zmian. Przykład chociażby liceów ogólnokształcących - to jest zbyt krótki czas, aby wykształcić młodzież na dobrym poziomie. Należałoby zastanowić się, jak przywrócić rangę liceów z prawdziwą maturą a nie z maturą prawie dla wszystkich. Do matury prawie dla wszystkich doprowadziła reforma związana z liceami profilowanymi. Pęd do skończenia liceum jest tak ogromy, że zaniedbaliśmy szkolnictwo zawodowe. Musimy dać szanse naszej młodzieży na zdobywanie zawodów. Ktoś kto decyduje się na szkolnictwo zawodowe ma później szanse pójścia na studia. W wielu państwach Europy uczniowie nie mają takiej szansy. Doceńmy to co mamy. Przestańmy psuć oświatę.
Należy obniżyć wiek edukacyjny. Przedszkola alternatywne w warunkach wiejskich być może się sprawdzają ale należałoby, aby formy alternatywne były uzupełnieniem systemu oświaty a nie wypierały system oświaty.
Boleje nad tym, że ministerstwo chce część zadań nadzoru przekazać w gestie samorządu. O ile być może duże samorządy mają kadry do tego przygotowane, aby na przykład zająć się awansem zawodowym nauczycieli, o tyle w wielu gminach jakość oceny pracy nauczyciela będzie skandaliczna. Ona już jest skandaliczna. Zdajemy sobie sprawę z poziomu edukacyjnego wielu samorządów wiejskich czy małych gmin. Spojrzenie na nauczyciela jako na tego, który tak mało godzin pracuje a tyle zarabia podczas, gdy rolnik ze swojego poletka może mieć bardzo mały zysk, jest krzywdzące dla wielu nauczycieli. A zatem zarówno awans zawodowy jak i badanie jakości pracy szkoły powinny zostać w kompetencji kuratorium.
Faktycznie nauczyciele nie uzyskują odpowiedniego przygotowania na uczelniach. Rozpocznijmy zatem reformę od uczelni a nie od reformowania oświaty. Okazuje się, że pracownicy oświaty, nauczyciele w tej całej reformie obronili się - mają merytoryczne dobre przygotowanie. Nie mamy przygotowania, jak radzić sobie z nowymi zagrożeniami, nie mamy przygotowania socjotechnicznego. Nauczyciel, który staje w obliczu różnych postaw nie wie, jak ma sobie poradzić w klasie wieloosobowej. Warunki pracy w polskich pięknych szkołach są bardzo złe dla nauczycieli. Popatrzmy na naszych zagranicznych kolegów, którzy mają nie pokój nauczycielski dla trzydziestu kilku osób tylko osobne pokoje, w których są komputery, mają pomocników. Wprowadzenie gimnazjów we Francji skutkowało tym, że nauczyciel-wychowawca w szkole francuskiej ma pomocnika. U nas nauczyciel jest osamotniony w tej walce.
Powinno się badać poziom wejścia i wyjścia ucznia z danej szkoły, ale jest to tylko jednym z elementów. Nauczyciele I, III LO (w Lublinie) nie psują dobrego materiału, który otrzymują. Trzeba dać im szanse na doskonalenie go poprzez wydłużenie cyklu kształcenia ogólnego.
W większości oceniam kadrę nauczycielską bardzo wysoko. Bardzo wysoko cenię sobie patriotyzm moich koleżanek i kolegów, obowiązkowość. Wcale nie pracują od 18 do 30 godzin jak stanowi pensum dydaktyczne, pracują wiele ponad 40 godzin. Wynagrodzenie nauczycieli powinno być znacznie wyższe.

Głosy z sali

Tomasz Winiarczyk, nauczyciel prawa w zespole szkół nr 1 im W. Grabskiego: Z racji wykształcenia i pracy, od 10 lat w szkole, dostrzegam jedną, bardzo istotną rzecz w związku z miedzy innymi podstawą programową. Nie docenia się w oświacie znaczenia prawa jako elementu kształtującego spokój społeczny. W tej chwili polskie prawo oświatowe jest bezładem przepisów, które do siebie nie pasują, których nauczyciele ani dyrektorzy nie rozumieją nie będąc do tego przygotowani. Przeczytałem kilka programów zarządzania oświatą, rozmawiałem z wieloma dyrektorami, brakuje tam na przykład postępowania administracyjnego.
Prawo oświatowe jest absolutnie niestabilne. My już nie wiemy w zasadzie, co nam wolno a czego nie. Być może na tej sali jestem jedyną osobą, która byłaby w stanie powiedzieć, co nauczycielowi wolno i nie wolno ale nie dlatego, że przeczytałem ustawę o oświacie i kartę nauczyciela ale dlatego, że w ogóle znam system prawny. Bardzo wiele regulacji zawartych jest zupełnie gdzie indziej. Moim zdaniem przydałoby się polskiej oświacie precyzyjne określenie, co nam wolno, czego nie wolno, co wolno uczniowi na poziomie podstaw a potem dajmy wolność. Niech na przykład szkoła musi do pewnego momentu zrealizować pewne kwestie a potem proszę bardzo może w tą, może w tamta stronę. A dziś szkoła jak nawet chce realizować swoją wolność, bo teoretycznie ją ma, to potem ministerstwo mówi „A, tego to państwu nie wolno”. Dla prawnika zasady są jasne, ale przeciętna szkoła nie ma wsparcia prawniczego.
Podstawa programowa moim zdaniem też powinna być precyzyjniejsza. Ale faktycznie powinna być podstawą. Nie wymagajmy zbyt wiele pamięciowych rzeczy.

Grażyna Kujawa, bibliotekarka w gimnazjum w Jastkowie: Najważniejsze według mnie dla ucznia jest kształcenie na najniższym poziomie. I tam obligatoryjne wprowadzenie 20 osób w klasie, nauczyciel wspomagający. Nie mówię o pedagogu, psychologu. W tej chwili modą i tragedią stało się obniżanie uczniowi wymagań. Dzieci różnie się uczą a przez zbyt liczne klasy dziecko, które nie jest wybitnie zdolne i nie ma wspomagania z domu nie jest w stanie ukończyć trzeciej klasy z biegłą znajomością czytania, pisania i liczenia w zakresie 100.

Anna Dąbrowska: Chciałabym powiedzieć, jak wygląda edukacja nieformalna, pozaszkolna. Spotykamy się z ludźmi po lekcjach w związku z czym mamy sporo uwag dotyczących funkcjonowania uczniów po szkole. Naszych przemyśleń jest bardzo dużo. Chciałabym zacząć od chyba najważniejszego, który zauważamy w naszej pracy - uczniowie nie są traktowani poważnie przez swoich nauczycieli. Proponuje im się bardzo dużo rzeczy nie konsultując ich z nimi. Straszliwym przypadkiem są koła pozalekcyjne, w których mogą uczestniczyć. Skoro uczniowie chcą, skoro przychodzą po lekcjach, może warto by było ich wysłuchać, może będą mieli fajne pomysły. Jeden z nauczycieli, po tym jak mu o tym powiedziałam stwierdził, że uczniów trzeba nakierowywać a nie ich słuchać. Jeśli proponujemy coś uczniom po szkole warto by było ich zapytać, co ich interesuje.
Podczas tej debaty padło stwierdzenie, że patriotyzm jest bardzo ważny. Moim zdaniem dużo ważniejsze i bardziej na czasie jest społeczeństwo wielokulturowe. Od jakiegoś czasu prowadzę zajęcia, które są zaczątkiem zajęć o wielotulturowości. Włos się na głowie jeży, co uczniowie mają w głowach jeśli chodzi o mniejszości, nie tylko seksualne ale i narodowe, o kobiety i mężczyzn, co rozumieją pod słowem „dyskryminacja”, z czym im się kojarzy Żyd itd. To nie odpowiada społeczeństwie, do którego miałaby szkoła przygotowywać.
Jest jeszcze jedna kwestia - uroczystości związane z ważnymi wydarzeniami i datami historycznymi. Proponuje się uczniom coś z góry, nie dyskutując z nimi. Nie pyta się ich na przykład co dla nich jest ważnego w konstytucji 3 maja, dlaczego ona może być w dalszym ciągu ważna i dlaczego powinniśmy o tym dalej mówić.
Brak partycypacji w szkole, nie traktowanie ucznia, choćby czasami na zasadach partnerskich powoduje brak partycypacji w życiu społecznym.


Teksty proponowane:
O debacie "Jak poprawić polską oświatę", Gazeta Wyborcza 30 czerwca 2008
Tekst Elizy Nowikowskiej: "Grzesznikom zdarzają się cuda", Gazeta Wyborcza 4 marca 2007
Wywiad ze Sławomirem Żurkiem "Mickiewicz uczniom wystarczy", Dziennik, 14 kwietnia 2008
Wywiad ze Sławomirem Żurkiem "Trzeba skończyć z fikcją dydaktyczną", Kurier Lubelski, 15 kwietnia 2008
Sławomir Żurek: "Zobaczyć ukrytą tajemnicę. O Władysławie Panasie, jego pisarstwie i jego mieście..."
O problemie stypendiów prezydenta miasta nieprzyznawanych uczniom szkół społecznych "Skandal! Prezydent dyskryminuje nasze dzieci", Gazeta Wyborcza, 3 lipca 2008
O nowych lekturach szkolnych "Poloniści oceniają nowy kanon lektur szkolnych", "Gazeta Wyborcza", 23 lipca 2008
O nowym podręczniku do etyki autorstwa ks. prof. Andrzeja Szostka "Obowiązkowa etyka katolicka", "Trybuna", 14 lipca 2008 oraz na ten sam temat "Podręcznik do etyki napisany przez ks. prof. Szostka", "Gazeta Wyborcza", 18 lipca 2008

UWAGA
Wszelkie informacje na temat zmian w podstawie programowej, która obowiązywać będzie od roku szkolnego 2009/2010 znaleźć można na stronie internetowej MENu
- tutaj.


Opracowała: Anna Dąbrowska




Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy