Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 25 (4/2007)

Bookmark and Share

DEWAST CZYLI RZECZ O WIELOKULTUROWOŚCI

Anna Dąbrowska (2007-09-15)

Strona 7
Więcej fotek w galerii
Podróż w poszukiwaniu Sprawiedliwych miała jeszcze jedno oblicze - kirkutów i synagog. W Polsce rokrocznie odbywa się kilka dużych festiwali doty-czących kultury żydowskiej. Bilety rozchodzą się w szybkim tempie, sceny błyszczą drogim oświetleniem, tłumy pod sceną, reportaże w telewizji, wywiady w prasie. Na obrzeża światła nie docierają. Na obrzeżach są zdewastowane kirkuty, rozkradzione macewy, syna-gogi przerobione na garaże, sklepy, restauracje, baseny, biblioteki. O obrzeżach mówić jest ciężko, o obrzeżach mówić jest niepopularnie, o obrzeżach się zatem nie mówi.

SZALET
Opole Lubelskie przed wojną to 4325 osób narodowości żydowskiej (1939 rok). To 420 żydowskich zakładów rzemieślniczych i 270 sklepów. Większość Żydów utrzymywała się z pracy w warsztatach bądź z drobnego handlu. W osadzie funkcjonowało 5 żydowskich garbarni, dwie olejarnie oraz 3 kaszarnie. W okresie między-wojennym w miejscowości znajdowało się kilka synagog i domów modlitwy, mykwa i rzeźnia rytualna. Funkcjo-nowały także szkoły religijne. W 1941 roku Niemcy utworzyli getto. Mieszkańcy getta pracowali m.in. w okolicznych majątkach, w cukrowni oraz wykonywali prace drogowe i porządkowe na terenie miasta. Wskutek epidemii tyfusu brzusznego i plamistego zmarło około 1500 osób. W 1942 roku część osób wywieziono do ośrodka zagłady w Bełżcu, a w maju 1942 roku do Sobiboru. Podczas likwidacji getta w 1942 roku Niemcy rozstrzelali około 500 osób.
O synagodze, mykwach czy domach modlitwy nie ma co mówić. A na kirkucie jak zwykle - butelki, pety, śmieci, ślady palenia ogniska. Kirkut-bar zaprasza. Przeważa jednak kirkut-szalet. Kawałek macewy, to jedyny ślad, że faktycznie jesteśmy na cmentarzu a nie w miejskim kiblu.

BLACHA
W 1856 roku w Ostrowie Lubelskim mieszkało 851 Żydów (33% mieszkańców), w 1897 - 3221 Żydów. W okresie międzywojennym gmina posiadała m.in. synagogę, cmentarz i mykwę. Miasto zostało zajęte przez Niemców pod koniec września 1939 roku. W październiku 1939 r. powołano Judenrat. Latem 1942 roku hitlerowcy dokonali egzekucji na 50 ostrowskich Żydach. W październiku 1942 roku Żydzi zostali deportowani do Lubartowa a stamtąd do obozów zagłady.
Ostrów Lubelski wita nas wysokim krzyżem z umęczonym Jezusem (napis dookoła postaci „Chrystus wczoraj - dziś - na wieki”) i sklepi-kiem „Cymes” na rogu. Robert Kuwałek w zakończeniu artykułu o Ostrowie pisze: „Holokaust był wyjątkową zbrodnią XX wieku, który doprowadził do zniszczenia kwitnącą kulturę i zatarł ślady po wielo-wiekowej koegzystencji Żydów i Polaków. Szczególnie mocno odczuwa się to w polskich miasteczkach takich, jak Ostrów Lubelski, gdzie po zagładzie Żydów zniszczona została synagoga i zdewastowany cmentarz żydowski. Zbrodnia nastąpiła nawet w krajobrazie archi-tektonicznym. Wszystko to doprowadziło do stopniowego wypierania z pamięci ludzi, którzy niegdyś zamieszkiwali polskie miasta i miasteczka, stanowiąc w nich często zdecydowaną większość mieszkańców.”
Żydzi z Ostrowa idą do Lubartowa, jadą do Treblinki, Sobiboru, na Majdanek. Znikają. Znikają z ziemi ci, którzy nie doczekali wojny. Mieszkańcy Ostrowa i okolicznych miejscowości przekopują kirkut. W poszukiwaniu. Rdzewiejąca dziś tablica „uszanujcie groby zmarłych” ma odstraszyć, pobudzić do myślenia, ale jak mówi spotkana przypadkiem staruszka, jakiś czas temu ktoś wyrąbał drzewa, które ktoś inny wiele lat temu tam posadził. Gdyby nie ten kawałek blachy, nie znaleźlibyśmy kirkutu.

50 PROCENT ZNIŻKI
W Parczewie jest bejt ha-midrasz (żydowska szkoła). Jest też synagoga. Pytajcie o dom weselny (zaraz po wojnie było tu kino) i ciuchland „W Gracji”. We wtorki i środy mają obniżkę 50%. Warto zajrzeć. Na piętrze stosy czyichś ubrań, butów, kamizelek, spodni, toreb... Brzmi jak okrutny żart. Na dole biura. Ulica Piwonia.
Jest jeszcze zielona przestrzeń między blokami, dawniej cmentarzy żydowski, dziś park miejski, skupisko menelstwa wszelkiej maści. Na końcu parku dwa pomniki - żołnierzy polskich, jeńców kampanii wrześniowej zamor-dowanych w 1940 roku przez hitlerowców, wystawiony przez mieszkańców Parczewa. Drugi - wskazujący, że „w tym miejscu leży 280 żydowskich żołnierzy polskiej armii, którzy zostali rozstrzelani w lutym 1940 roku przez niemieckich zbirów hitlerowskich”. Pomnik ufundował syn jednej z ofiar. Każdy sobie. Każdy swoim. Pomniki, miejsca pamięci zwracają uwagę jeszcze jednym, niewielkim detalem - nazywaniem oprawców. Są to „hordy, nieprzejednane hordy, zbiry, zbiry niemieckie...”. Tysiące emocji. Chłopcy piją piwo na obskurnych ławkach. Mocno klną.
Przed wybuchem drugiej wojny światowej na ok. 10 tysięcy mieszkańców Parczewa ponad połowę stanowili Żydzi. W czasie wojny hitlerowcy utworzyli tu getto, z którego ludność przewieziono do obozu zagłady w Treblince.

OBÓZ
Powstanie Poniatowej jest związane z budową Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP). W 1937 roku rozpoczęto w tym miejscu budowę „Zakładów Tele i Radiotechnicznych-Filia nr 2”, które miały prowadzić produkcję sprzętu radiowego dla wojska.
Przy zakładzie powstało osiedle dla pracowników.
We wrześniu 1939 roku Poniatową zajęły wojska nie-mieckie. W listopadzie 1941 roku Niemcy utworzyli na terenie zakładów obóz dla jeńców radzieckich. Do października 1942 roku zginęło tutaj około 18 tysięcy ludzi. W październiku 1942 roku Niemcy na terenie obozu jenieckiego utworzyli obóz pracy przymusowej. Zgro-madzono tutaj ponad 18 tysięcy Żydów z różnych krajów Europy, w tym około 15 tysięcy z Warszawy.
Poniatowa siedzi nad wodą, pije piwo z wysokich kufli i pływa na rowerze wodnym. Poniatowa pachnie lasem. A pod lasem pachnie strachem. Starym strachem. Pachnie coraz mniej. O obozie pracy w Poniatowej można dowiedzieć się z internetu, jak my.
W prawo nad wodę, w lewo w las. 50 metrów od chodnika podwójne ogrodzenie z drutu kolczastego. Za nim krzaki. 4 listopada 1943 roku w ramach akcji „Erntefest” (dożynki) obóz zaczął być likwidowany. Na wszystkich czekały już dwa 100 metrowe rowy. Żywi kładli się na właśnie zastrzelonych. I tak cały dzień. W jednym z baraków zabarykadowali się Żydzi. Byli uzbrojeni. Strzelali. Niemcy podpalili barak. Zginęło około 15 tysięcy ludzi.
Dziś w miejscu obozu jest szkoła, osiedle, szpital, garaże. Drut kolczasty wciąż jest. I brama wjazdowa do obozu. Trudno znaleźć tabliczkę. Jakąkolwiek.

CO
Zaproponować, by pani z pieskiem poszła na cmentarz katolicki, by tam piesek się załatwił; biednych, którym zabrakło kasy a chcą mieć piękną komórkę posłać po parę płyt zmarłych sąsiadów; tam też wysłać chłopaków z piwem, by w tym ustronnym miejscu się napili a na grobie babci ulżyli swoim pęcherzom?
Dlaczego tak bardzo ważne jest mówienie o Holo-cauście, tolerancji, poszanowaniu dla innych? Kiedyś usłyszałam bardzo dobrą na to odpowiedź - by nikomu nie przyszło do głowy podpalić twoją świątynię.


Pisząc artykuł korzystałam z informacji zawartych na stronie www.diapozytyw.pl oraz z artykułów Roberta Kuwałka ze strony www.jews-lublin.net


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy