Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 35 (8/2008)

Bookmark and Share

PUNKT

Anna Dąbrowska (2008-09-10)

 

Więcej fotek w galerii


 










Wszystko jest iluminacją
Więcej fotek w galerii
 W "Gazecie Wyborczej", wydaniu świątecznym (z 13 września 2008 roku) Oksana Zabużko w tekście Zadra poruszyła temat ukraińskiej pamięci, jej nieupamiętnienia, nieistnienia w pamięci zbiorowej, poszatkowanej, odnajdywanej, odtwarzanej z drobnych fragmentów dotąd milczących świadków. Dokonała tego w nawiązaniu do książki, którą pisze.

Przez półwiecze wiedza o ludzkiej hekatombie na skalę porównywalną jedynie do nazistowskich obozów śmierci żyła w tej części Europy wyłącznie w tradycji rodzinnej, przekazywana ukradkiem przez ocalałych ich dzieciom i wnukom. Dlatego przemawiająca wreszcie pełnym głosem nowa ukraińska literatura nie wzięła zrazu na swe barki tego ciężaru nie do podźwignięcia - trzech pokoleń nieprzepracowanej, po orwellowsku "nieistniejącej" i oficjalnie załganej historii, historii rozproszonej po milionach rodzin i nigdy niescalonej w jedną narrację. Cały Mont Blanc potencjalnych tragedii - bez map i znaków drogowych. Jak o tym pisać w epoce ponowoczesnej, która nie trawi żadnego tragizmu? Jak pisać, nie zrywając głosu w patetycznym falsecie, nie rozdrapując na pokaz jakże nieestetycznych strupów zakrzepłej pamięci? Jak osiągnąć to, czego nie udało się Hamletowi (a udało Fortynbrasowi!) - nastawić "zwichnięty czas"?
[...] "Muzeum porzuconych sekretów" to powieść o tym, jak niezrealizowane przez dziadów przeznaczenie przenosi się na wnuki. Akcja toczy się równolegle w różnych czasach - współcześnie i w latach 40.


Czytając artykuł Zabużko przypomniałam sobie o młodym (urodzonym w 1977 roku) amerykańskim pisarzu Jonathanie Safranie Foer’ze, autorze powieści Wszystko jest iluminacją i Strasznie głośno, niesamowicie blisko.

Strasznie głośno, niesamowicie blisko
Więcej fotek w galerii
Bohaterzy Foer’a są w poszukiwaniu, permanentnym, obezwładniającym całkowitym. I nigdy do końca nie odnajdują zagubionych, brakujących części własnej osobowości, pamięci. Postanowiłam, nie bez przyczyny, napisać o obu powieściach - bohater Foer’a to ktoś wykraczający daleko poza ramy narracji, stojący w rozerwaniu, w ciągłym międzyczasie - między żydowską przeszłością ukraińskich sztetli zniszczonych z niewyobrażalną brutalnością a amerykańskim dobrobytem, który zachwiał się wraz z dwoma wieżami, odtwarzanymi w milionach telewizorów na całym świecie. Poszukiwanie odbywa się w planie pamięci zbiorowej tragedii. Fragmentaryczność punktu dojścia ujawnia się w braku. U końca opowieści, poszukiwań pozostajemy z rozłożonymi rękami. Jakbyśmy nie ruszyli się o krok dalej, a 300 stron było przebieraniem nogami w miejscu. Coś się jednak dokonało. Z pamięci czy niepamięci zbiorowej śmierci wyciągnęliśmy jedno życie. Ma ono imię, nazwisko, adres zameldowania, istnieje w przestrzeni publicznej jako określony numerem identyfikacyjnym osobnik, ma rodzinę, oddycha. To ważne. Powraca w zbudowanych z czasu przeszłego czasownikach 1 osoby liczby pojedynczej. Choć przeszły, wciąż istnieje. Jako punkt na mapie. Jak sufler dopowiada swoją historię.
Zabużko w muzeum rzeczy odkopanych, znalezionych, ocalałych, zaświadczających przystaje nad rzeczami codziennego użytku. Foer szuka ukraińskiego miasteczka z mylną topografią, którą wielokrotnie gwałcono. Dopiero tam, w jakimś miejscu, punkcie niepostrzeżenie przychodzą ludzie i zdarzenia ostatnie.
Podobnie jak w odwiedzonym przez Zabużko Demianiwym Łazie tak i Foer zawsze znajduje kogoś kto ocalał i może powtórzyć "W tym miejscu kopcie, pamiętam!" Na taką pamięć wysyłano buldożery, robotników leśnych, artesztowania, czasem śmierć. A jednak zawsze ktoś cichym głosem może powtórzyć “to tu”. Zaraz za tym przyjdą słowa z czasu, który jeszcze wtedy nie był przeszłym.
Foer podejmuje tematy, o których powstało bardzo dużo produktów, uznanych za bardzo wartościowe, albo przemilczanych jako kicz. Ich ponowne podjęcie z uświadamiającym ciężkim oddechem na plecach, bez bagażu własnych doświadczeń często będący gleitem usprawiedliwiającym porażkę, to gest odwagi lub głupoty. Moim zdaniem poszukiwania zmiecionego z powierzchni ziemi żydowskiego miasteczka, poszukiwanie startego na pył pracownika WTC Foer opowiada genialnie. Może dlatego, że sprzęgnięcie jest obustronne - tragedia zmusza do opowiedzenia o człowieku, człowiek ulegający tragedii zmusza do zastanowienia się nad nienawiścią. 
Foer nie pali świeczek, nie śpiewa hymnu, nie składa kwiatów, nie czyta przemówień, nie operuje słowami zużytymi, ciągnącymi za sobą złe konotacje. Uwikłanie dotyczy pamięci, braku pamięci, różnych pamięci. Nas, odpowiedzialnych lub lekceważących, nie wiedzących, nie uświadamiających sobie bliskości zdarzeń z telewizora i zdjęć prasowych. Wszystko jest niesamowicie blisko. Cudze imiona i nazwiska czasem brzmią dokładnie tak samo jak nasze.
Niezmienność historii. Niezmienność reakcji. Niezmienność wysokości kosztów. Dokądkolwiek pojadę, przyjdę, powrócę. Przypominam ci kogoś, kogo znałeś? Przypatrz się jeszcze raz. Przypomina ci się coś? Zanim wykrzykniesz.
Zabużko podsumowuje: Żaden człowiek nie ginie bez śladu - martwi zawsze zostawiają żywym jakąś wiadomość, czegoś od nas chcą. Pod tym względem nic w świecie nie zmieniło się od czasów Szekspira.
Pod zamkiem, pośród starych książek, kieliszków, posrebrzanych łyżeczek, słuchawek z wyrwanymi przewodami zdjęcie mężczyzny. KL Auschwitz.


*Równanie prostej przechodzącej przez zadane punkty
 



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy