Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 14 (15/2005)

Bookmark and Share

CZYTANIE LUBLINA - WYWIAD Z TOMASZEM PIETRASIEWICZEM

Łukasz Kowalski (2005-11-15)


Fot. TNN
Więcej fotek w galerii
Łukasz Kowalski: Napisałeś, że Ośrodek można porównać do maszyny pamięci, która została stworzona w Macondo w Sto lat samotności Marqueza. Czy znaleźli się ludzie, którzy nie chcieli, aby funkcjonowała, albo zastanawiali się, po co w ogóle ją wymyślono?
Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN": Świat nie jest dobrze urządzony. Naszą rolą jest mówić o przeszłości prawdę, nawet bolesną. To co powiem, może jest trywialne, ale nie da się budować przyszłości, jeżeli nie będziemy pamiętać o przeszłości. O wiele lepiej rozumiemy siebie, gdy znamy przeszłość. Zresztą nasza historia jest fantastyczna. Tak piękna, że grzechem byłoby o niej nie mówić. Możemy na niej zbudować nieprawdopodobny wizerunek Lublina. Może on być interesujący dla przybysza z zewnątrz, z Europy, Ameryki. Nie powinniśmy tego tracić. Mamy fantastyczną literaturę, która jest w jakimiś sensie częścią historii Lublina. Warto przypomnieć "Sztukmistrza z Lublina". Niewiele miast ma taką ikonę. Jedna z książek, która jest częścią literatury światowej.
Mieliśmy też szczęście, spotkać wyjątkową osobę - profesora Panasa. On nauczył nas patrzeć. Dziś jesteśmy kontynuatorami tego sposobu czytania Lublina.
Próbujemy stworzyć zupełnie nową instytucję przystającą do XXI wieku, odpowiadającą jego wyzwaniom. Ośrodek nie jest typowym domem kultury. Chcemy stworzyć instytucję, która będzie operowała bardzo nowoczesną technologią i wpisywała ją organicznie do swojego działania. Nie będzie sprowadzała internetu tylko do możliwości informowania o tym, co się robi. Chodzi o stworzenie wortalu edukacyjnego Pamięć Lublina, który będzie wspomagał program Środki Świata.

Na czym mają polegać Środki Świata?
Budowanie Środków Świata to próba aktywizowania młodych ludzi z różnych środowisk na rzecz odsłaniania i badania pamięci miejscowości czy dzielnicy, w której żyją; uczenia się czytania własnego miejsca na świecie.
Stało się to możliwe dzięki Akademii Obywatelskiej. To było moim marzeniem. Czułem, że Ośrodkowi brakuje filaru obywatelskiego: grupy ludzi, programu, poprzez który będziemy mieli szansę oddziaływania na młodzież, pokazując, co to znaczy angażować się w życie społeczne, być wrażliwym, odpowiedzialnym i, nie wstydźmy się tego słowa, co znaczy być dobrym obywatelem. Wydaje mi się, że jest to bardzo potrzebne. Bo kto ma wziąć odpowiedzialność za to miasto, za życie, za otoczenie, za świat, w którym żyjemy?

Jak oceniasz to, co dzieje się w Akademii i Ośrodku?
Akademia jest czymś niebywałym, niecodziennym, wyjątkowym na skalę polską. Wiele osób z Zachodu widzi unikalność programów, które realizujemy. Unikalność całego zamysłu: instytucja kultury, która angażuje się w programy społeczne, rozwiązuje problemy. Staramy się dostosować program do potrzeb społeczności lokalnej. Jednym z wielkich wyzwań było zachowanie pamięci o świecie żydowskim. To jest nasz wielki sukces. Coraz więcej osób zaczyna ją dostrzegać i stara się rozumieć. Dla mnie Akademia Obywatelska jest wielką nadzieją i tu widzę kolosalną szansę na rozwój.
Natomiast to, co robimy w samym Ośrodku, to jakby kontynuacja naszych wcześniejszych zadań. Jest to przede wszystkim stworzenie olbrzymiego zaplecza informacyjnego dotyczącego przeszłości Lublina.

Czym jest Teatr dla funkcjonowania Ośrodka?
Od czasu do czasu jesteśmy też artystami. Językiem, którym próbujemy oddziaływać na rzeczywistość jest język sztuki. Z jednej strony to traktowanie miasta jako sceny - wielkiego teatru, a z drugiej strony to maleńka scena - dwa na dwa metry - tutaj w Ośrodku czy w kawiarni "Szeroka 28".
To, że wyrośliśmy z teatru dało nam fantastyczne narzędzie do zmierzenia się ze światem, z problemami. W jakimś sensie traktuję rzeczywistość jak teatr, w którym dzieje się wiele niebywałych, ciekawych rzeczy. I w jakimś sensie jestem też reżyserem tego teatru.
Działania teatralne to naddatek, który dajemy temu miejscu. Nie dlatego, że ktoś nam każe, ale dlatego, że jest to dla nas bardzo ważne. Jesteśmy artystami, kiedy chcemy i nikomu tego nie narzucamy. Myślę, że to klarowny układ.

Jak sprawić, aby ludzie chcieli zajmować się pamięcią?
Tym ma zajmować się Akademia Obywatelska. Trzeba w przyjazny sposób wprowadzić w tą problematykę, ale przede wszystkim pokazać, że przeszłość to nie coś martwego. Cały czas jest ważna, można znaleźć w niej coś, co może pomóc w życiu. Oczywiście są osoby, których to nie zainteresuje. To zawsze będzie rodzaj działalności niszowej, ale szalenie ważnej. My wychowujemy liderów, którzy później będą się mogli zmierzyć z wieloma wyzwaniami świata. Uczysz się współpracy w zespole - dla ciebie to przygoda - a jednocześnie zdobywasz kwalifikacje.
Spotykałem studentów, którzy przez całe życie nie byli w archiwum, nie spotkali się nigdy z instytucją samorządową. Później dziwmy się, że nikt nie idzie na wybory, a o samorządzie mówi się, że to są "oni". To co robimy, to oswajanie ludzi do życia społecznego i otwieranie ich na świat. Kiedy mówimy o Żydach, którzy tu byli, uczymy bycia w tym strasznie skomplikowanym i złożonym świecie, gdzie wielokulturowość jest jednym z największych problemów i wyzwań.



Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy