Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 36 (9/2008)

Bookmark and Share

WSPOMNIENIA W SZKOCKĄ KRATĘ

Magdalena J. (2008-10-07)

Strona 15
Więcej fotek w galerii
Magdalena Jarzębkowska
Więcej fotek w galerii
Ciężko ująć dwa miesiące życia w jakże bardzo precyzyjnej powierzchni wirtualnej kartki w edytorze tekstu. Tym bardziej, jeśli były to dwa miesiące przeżyte na dwieście procent normy, w nowym miejscu, wśród nowych ludzi, w innym języku. Po pierwszych trzech tygodniach przyłapałam się na tym, że zaczynam myśleć po angielsku. Po dwóch miesiącach mogę szczerze przyznać, że nadal uwielbiam angielską herbatę z mlekiem i pisząc ten tekst (już w Polsce) wypijam drugi kubek.

Tak, jest kilka rzeczy, których mi brakuje. Kiedy idę ulicą ludzie nie uśmiechają się do mnie bezinteresownie i nie mówią: „Dzień dobry, jaki śliczny dzień dziś mamy!” Nie wiem czy to specyfika małych szkockich miasteczek, czy to dlatego, że śliczne dni w Szkocji nie zdarzają się tak często. A może dlatego, że na Wyspach żyje się łatwiej. Na pierwszy rzut oka wszystko jest podobne. Ludzie noszą podobne ubrania, na półkach w sklepie można znaleźć produkty spożywcze z nazwami tych samych globalnych koncernów. Ale kiedy wchodzę do kościoła katolickiego w Szkocji czuję się inaczej. Tu nie ma atmosfery pokutowania i poczucia winy. Wszyscy śpiewają, podają sobie ręce, uśmiechają się. „Easy life, easy religion” jak powiedział mój znajomy Litwin Tadas.

Przegadaliśmy o tym długie godziny, siedząc w kuchni późno wieczorem, po tym jak wracałam z pracy w hotelowej restauracji. O tym dlaczego w Europie Wschodniej wszystko jest jakoś tak niewytłumaczalnie bardziej skomplikowane. Nawet nasze języki są trudniejsze. Wspólnie doszliśmy do ciekawego wniosku. Historia kraju, w którym się urodziliśmy i żyliśmy ma ogromny wpływ na nasze życie, sposób zachowania, konstrukcję naszej osobowości. Więc jednak determinizm. Gdzieś w nas są zapisane całe wieki. Ponadto, dany nam czas i przestrzeń rzeźbią nasze umysły. Czy to jest sprawiedliwe, że ktoś spędził swoje licealne lata w czasie zmiany ustroju z komunistycznego na „demokratyczny”, doświadczył na swojej skórze korupcji wśród nauczycieli, w urzędzie swojego miasta, musiał pracować, żeby pomóc rodzinie? Podczas gdy ktoś inny, w innej części świata mógł w każdy piątek chodzić do pubu i przy kolejnej szklance whisky planować z przyjaciółmi wakacje we Francji? Nie jest.
Magdalena Jarzębkowska
Więcej fotek w galerii

Zawsze myślałam, że Polska miała przerąbane. Tyle wojen, zaborów, okupacji, tragedii. Na lekcjach historii zdarzało mi się dostawać dobrą porcję narodowej megalomanii. Nie zastanawiałam się zbyt często jak w porównaniu z historią Polski wyglądała historia Litwy, Białorusi, Armenii, Czeczenii i wielu innych europejskich państw, o których nie mówi się dużo w wiadomościch, a które są przecież tak bliskie. To jest właśnie najlepsze w podróżach - dają szersze spojrzenie na rzeczywistość i zupełnie zmieniają postrzeganie przestrzeni.

Poniżej kilka zdjęć i wierszy z mojego pobytu na wyspie Arran. Taki melanż, kolaż, układanka. Myślę, że to najlepsza relacja z dwóch miesięcy życia w Szkocji jaką potrafię stworzyć.


***
zostawiam za sobą tylko
niespełnione sny
na pustym lotnisku
ciepły ślad
tam gdzie leżał mój śpiwór
pełen różowego mięsa
tworzywa
Magdalena Jarzębkowska
Więcej fotek w galerii

z którego rzeźbi
się marzenia
robią to ślepe anioły
zwolnione przez Szefa
ze służby
widziały za wiele
nie mogły już
kochać ludzi

Glasgow Prestwick
15.09.2008


***
for Tom my beloved barman & poet

skóra jest gładka
i słodka
jak pusta szklanka
po tanim alkoholu
pachnie
bardzo gorzkim porankiem
zamkniętym
w waniliowej chmurze
z twoich dużych płuc

pijesz teraz kawę
Magdalena Jarzębkowska
Więcej fotek w galerii

a to co nigdy
się nie stanie
jest
tylko odłamkiem
zgubionego światła
na pustej kartce

Glasgow Prestwick
15.09.2008



***
moja myśl
w czasie burzy
na klifie przykucnięta
głaszcze palcami
wiatrem smagane rumianki
jak dziecko
zwija się w kłębek
kołysana oddechem wody
usypia w muszelce

obcy
w tym krajobrazie
stoisz bezradnie
między nienawidzę i kocham
twoja szczupła postać
wzrusza ramionami

Arran
6.08.2008




DREAM DAYS

my job is to cheat
The Time
I polish old knives
to make them shine
for our customers
bloody goodbye
I'm desperate housekeep-girl
in The House of Love
wandering through
haunted rooms
singing along
my smile in dusty mirrors
makes The Magic work right
my spells - meaningless words
but I sing and dance
just to know I'm alive
in spiders mane
I find my rest
from time to time
huge spiders eyes
shine shine shine
like falling stars
in Northern sky
to give me a lift
throughout the night
to the next morning
next in endless chain
moaning by my legs
like hungry Black Dog
of passed years
in one of Slavic tribes
they never cared
about dirty sheets
bitter love sugar
killing lovely sweets
and I'm so desperate
my wild spiders asleep
I need something real
to end this daydream
I can't cheat The Time
he'll eat me one day
so I say
let's get lost
let's go away

 
Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy