Strona główna > Warto poczytać > Archiwum Opornika > Numer 36 (9/2008)

Bookmark and Share

NUDA W BRNIE

Marta Sienkiewicz (2008-10-14)

Strona 5
Więcej fotek w galerii
Niezdrowym czechofilem jestem. Skoro więc nadarzyła się okazja, żeby kraj Krecika, knedlika i Nohavicy odwiedzić spakowałam się i bez ceregieli wyruszyłam.
Bagaż niewielki - fotoaparat, ciepły sweter i dużo zapału do zwiedzania. Celem było Brno - miasto położone na Morawach, będące stolicą kraju południowomorawskiego. Brno dlatego, że od pewnego filmu z Brnem w tytule zaczęła się moja fascynacja Czechami. Dokładnie od "Sexu w Brnie" (tłumaczenie od "Nuda v Brne"). Szukałam tego "czegoś", co urzeka mnie w filmie, literaturze, muzyce czeskiego pochodzenia. Klimatu, ludzi, humoru na ulicy, kawiarni artystycznych, języka, który do tej pory słyszałam jedynie z multimedialnych przekazów. No i owszem, niedługo po przekroczeniu granicy byliśmy w Ostravie. Mnie to się wszystko podobało... Ale czegoś brak. Jakiegoś elementu. I tak po dłuższej chwili zachwytów... Ludzi! Gdzie podziali się mieszkańcy tego pięknego miasta? Ulice Ostravy jakby objęte kwarantanną, nieliczne jednostki przechadzały się w pośpiechu ulicami. Skłonni byliśmy uwierzyć, że ktoś chce zrobić nam psikusa, taki czeski dowcip po prostu, za chwilę wyskoczą zza rogu i będą wiwatować w naturalny przecież dla siebie sposób. Ale gdzie tam! Restauracje i ogródki są, galerie są, parki są... tylko puste. Gdzieś zasłyszałam, że ulubionym weekendowym zajęciem Czechów są zakupy a życie ich toczy się wtedy w przepełnionych dobrobytem centrach handlowych. Faktycznie, w weekendy naprawdę ciężko jest zrobić zakupy w osiedlowym sklepiku, nie uświadczymy otwartego kiosku czy piekarni. W Czechach bezwzględnie króluje Tesco. Tesco jest wszędzie, tam gdzie na trasie nie spodziewasz się już niczego pojawia się Tesco. Parkingi wcale nie przepełnione, kolejek nie ma, nikt nie wjeżdża na siebie wózkami między półkami sklepowymi, cicho i spokojnie. Nie sprawdziły się przypuszczenia. Więc gdzie ci Czesi? Szybkie zakupy i dalej w drogę.
Po drodze Olomouc. Też pusty. I nieczynny przed nim automat do napojów. Mieszkańcy nadal nie mają ochoty się z nami bratać. Do Brna dojeżdżamy wieczorem i szukamy dachu nad głową. Szczerze mówiąc ulice wieczorami nie wyglądają zachęcająco, a puste ulice dodają jakiegoś dramatyzmu temu miastu. Szukamy więc przy pomocy niezawodnego TomToma miejsca, gdzie moglibyśmy spędzić noc, wszak nazajutrz mieliśmy zwiedzać Brno. W trzech pensjonatach nikt nam nie otworzył drzwi... czyżby pełne obłożenie miejsc noclegowych? Wyjechaliśmy więc z miasta z nadzieją, że uda się, no przecież musi. Iiii... Otwartymi ramionami przywitała nas zastavka (zastavka to, w tłumaczeniu, przystanek autobusowy). Przystankiem naszym się stał w istocie. Mała mieścina na przedmieściach Brna, stary hotel przypominający młyn, kłęby dymu papierosowego, automaty do gry, bar a za barem smutny barman. Jesteśmy w Czechach! Naprawdę! Jak w „Dzikich pszczołach”. Na każde nasze pytanie odpowiadał „Ano”, skierował nas do pani, która odpowiadała „Jo” i z tego co do niej mówiliśmy nie rozumiała nic. Dostaliśmy pokój i uradowani oddaliśmy się konwersacji i smakowaniu czeskiej kuchni. I Nohavicy z lokalnego radia. A mieliśmy na to aż! półtorej godziny, bo o godzinie 22:00 i ani minuty dłużej bar zamykał swoje rozdawnictwo dobroci.
A Brno powitało nas w niedzielę pięknym słońcem i temperaturą bliższą późnej listopadowej niż wczesnej wrześniowej. Ale jakież to czyste, świeże, rześkie powietrze było. Miasto liczy ok. 360 tysięcy mieszkańców i jest największym miastem na Morawach, drugim co do wielkości miastem Republiki Czeskiej. Ma piękną, zwartą starówkę, którą bez trudu można zwiedzić pieszo, rozbudowana jest też sieć szlaków rowerowych. Przez Brno prowadzi bardzo ciekawa trasa rowerowa łącząca Pragę z Wiedniem. Zachwycają w Brnie naprawdę niezliczone zabytki, ciekawostki, pięknie odrestaurowane kamienice i przestronne deptaki. Na ulicy słychać głośno odbywające się w teatrze Divadlo U Stolu próby! A pod drzwiami teatru znajduję wysłużony maszynopis jakiejś sztuki. Pewnie niespełniony, sfrustrowany artysta porzucił. W okolicy znajduje się mnóstwo rezerwatów przyrody, parków i miejsc, w których rozgrywały się ważne wydarzenia historyczne. Do nich należy na przykład miejsce bitwy pod Slavkovem (Austerlitz), w którym stoczyła się jedna z najsłynniejszych bitew okresu wojen napoleońskich, tam też znajduje się największy kompleks wystawienniczy w Republice Czeskiej. Również okolice miasta są bardzo atrakcyjne. Od północy osłaniają Brno cyple Drahanské vrchoviny, od zachodu Bobravská vrchovina, natomiast od południa i południowego wschodu Dyjsko-svratecký úval. Dzięki swojemu położeniu w kotlinie rzek Svratky i Svitavy miasto i okolica tworzą rozległe, zielone, naturalne zaplecze. Pięknie. W północno-zachodniej części miasta znajduje się Brneńskie jezioro zaporowe, podobno bardzo popularne miejsce wypoczynku mieszkańców miasta. Ogólna długość zapory wynosi 10 kilometrów, a w sezonie letnim można popłynąć w rejs statkiem. Miejscem rekreacji są także trzy mniejsze jeziora zaporowe i staw na rzece Říčce. A dla miłośników sportów motorowych jest nowo otwarty autodrom - Masarykový okruh, miejsce motocyklowych mistrzostw świata i Grand Prix Republiki Czeskiej. Jego już nie udało nam się zobaczyć.
Brno żyje, rozwija się. Nie ma nudy w Brnie.


Komentarze
Aby dodać komentarz pod własnym nazwiskiem musisz się zalogować, lub napisać pod tymczasowym nickiem (wymaga aktywacji)

Nick:Komentarz:
Brak komentarzy