Strona główna > O nas > Początki

Bookmark and Share

Zwierzenia kombatanta (rocznik 78)

Piotr Skrzypczak (2008-03-29)

To była późna wiosna 2004 r. Biegłem gdzieś po peronie Dworca Centralnego w Warszawie i nagle wpadłem na Witka Dąbrowskiego, wicedyrektora Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN". Znaliśmy się trochę, bo jako lokalna grupa Amnesty International, często współpracowaliśmy z Ośrodkiem. Zaczęliśmy rozmawiać. Krótką chwilę. Zdążyłem powiedzieć tylko, że wraz z grupą przyjaciół, skupionych wokół lubelskiej AI, pokończyliśmy studia, szukamy sposobu by nie musieć emigrować za chlebem, ale zostać w Lublinie, i dalej robić rożne społecznie zaangażowane rzeczy. Witek pokiwał głową, powiedział, że mamy trudne czasy i... rozeszliśmy się.
Zobacz także

Nazwa i loga (O nas)


W maju zostaliśmy zaproszeni na Seminarium Teremiszczańskie organizowane przez Uniwersytet Powszechny im. J.J. Lipskiego. Przez klika dni, w Puszczy Białowieskiej, uczestniczyliśmy w niezwykle inspirującym spotkaniu środowiska skupionego wokół Jacka i Danusi Kuroń. Rozmawialiśmy o roli edukacji w zmianiającym się świecie, dzieliśmy się doświadczeniami, prowadziliśmy zażarte dyskusje. Była to także okazja do poznania pierwszego rocznika "Uniwersytetu w Teremiskach". Zachwyciliśmy się i zaczęliśmy strasznie zazdrościć twórcom uczelni. Gdzieś w nieśmiałych, prywatnych rozmowach pojawiła się myśl, że może i nam się uda kiedyś stworzyć podobne miejsce...

Czas płynął. W wakacje zaczęliśmy zakładać stowarzyszenie, które nazwaliśmy Homo Faber (zainspirował nas Jacek Kuroń swoją ostatnią książką). Chcieliśmy działać na rzecz społeczeństwa obywatelskiego, pisać projekty, i w dodatku, starać się z tej pracy utrzymać. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale w końcu Homo Faber znaczy człowiek - twórca!
A może nazwijmy to tak "Festiwal Społeczeństwa Obywatelskiego - Lubelski Lipiec'80"?
Fot. Marta Ślaska (komórką)
Więcej fotek w galerii
 
Na początku października, dzięki pomocy dr Agnieszki Rybczyńskiej, umówił się ze mną dyrektor Ośrodka "Brama Grodzka - teatr NN" Tomek Pietrasiewicz i opowiedział, o swoim nowym pomyśle. Chodziło o przygotowanie nietypowych, adresowanych do młodzieży, obchodów 25 rocznicy powstania "Solidarności" i Lubelskiego Lipca. Zapytał, czy nie chciałbym się w to zaangażować i czy przypadkiem nie mam grupy ludzi, którzy mogli by w tym pomóc. Oczywiście na wszystkie pytania odpowiedziałem natychmiast TAK!

I się zaczęło. Od razu po spotkaniu zadzwoniłem do Piotra Chorosia opowiadając mu o spotkaniu i o wspaniałym projekcie. Piotr zareagował prawidłowo - również się zachwycił. 

Zaczęły się równoległe spotkania. Z jednej strony naszego nowopowstającego stowarzyszenia, a drugiej, spotkania robocze z Tomkiem. Zaczęliśmy przygotowywać obchody Lipca '80.
Pierwsze spotkanie w odremontowanym biurze. Jakiś styczeń 2005 r.
Fot. AO
Więcej fotek w galerii
 
Początkowo miało być tak: miasto przekaże Ośrodkowi starą kolejową Lokomotywownię (zabytkowy, zbudowany z cegły budynek, stojący przy dworcu PKP), a tam powstanie Muzeum Lubelskiego Lipca '80. Tomek wymyślił, że nie będzie to normalne muzeum, ale centrum edukacyjne, skupiające młodzież, która będzie relizowała różne, społeczne projekty. A my mamy tym pokierować. Cudownie! Jednak życie szybko zmieniło nasze plany i z Lokomotywowni zrobiła się piwnica przy ul. Grodzkiej 34 (ze wspaniałą przeszłościa, ale to historia na inną opowieść), ale idea niezwykłych obchów Lipca pozostała. Z czasem, zrodził się pomysł na nazwe naszej grupy - Tomek nazwał ją Akademia Obywatelska. Z każdym spotkaniem pojawiało się coraz więcej konkretów, aż nadszedł czas pierwszych, otwartych spotkań. 

Na sali czarnej Ośrodka zaczęły się gromadzić grupki młodych ludzi, których przyciągnęły ogłoszenia i informacje w mediach, o nowej inicjatywie. I to był właściwie początek Akademii.

Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko. Najpierw powstał "Opornik" i długie noce przygotowań, potem zaczęły się spotkania w Trybunale, żeby na koniec doprowadzić do miesięcznej podróży wagonem. A potem kolejny projekt, kolejny, kolejny...
A teraz jest tu "Klubokawiarnia"
Fot. Marta Ślaska (komórką)
Więcej fotek w galerii
 
Ale najważniejsi w tej historii są ludzie. Fantastyczni ludzie, bez których nie było by tego wszystkiego. Niektórzy przychodzili, pracowali i zostali do dzisiaj, dla innych praca w Akademii była epizodem (mam nadzieję, że bardzo ważnym), inni wpadali tu na chwilę (i wpadają nadal). I wciąż pojawiają się nowe osoby, bez których nie wyobrażam sobie pracy w tym fantastycznym miejscu.
Za największy sukces uważam, że udało się nam stworzyć (ciężką pracą, często przez pot i łzy) zespół, który może na sobie w 100 procentach polegać, który wspólnie podejmuje wszelkie decyzje, który się ceni i po ludzku lubi. I choć często się kłócimy i złościmy, to w każdym momencie wiemy, że to dlatego, że wszystkim nam tak bardzo zależy na tym co robimy. Czasami po prostu wygrywają emocje. Na szczęście jednak zawsze udaje się nam znaleźć kompromis (to bardzo ważne dla nas słowo) by potem pójść na piwo do Złotego Osła (do Pana Krzysztofa) czy do Mandragory (do Izy).

A co ze stowarzyszeniem? Okazało się, że Homo Faber doskonale uzupełnia działalność Ośrodka. Tak jak nie było by Akademii bez Tomka, Witka i Teatru NN, tak samo nie było by jej bez ludzi z Homo Fabra i napisanych (i zrelizowanych) przez Stowarzyszenie projektów.

Pod koniec 2008 r. po czterech latach wspólnej pracy postanowiliśmy się usamodzielnić. Projekt Akademia Obywatelska został zakończony. Ludzie, projekty, działania przeniosły się z ul. Grodzkiej na ul. Narutowicza 41/4a do biura Stowarzyszenia Homo Faber. Rozpoczął się nowy etap.